[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | Johnny81 |
Samochód: | Ford Granada Mk IIb 2.3 V6 Koeln GL 1983 |
Status: | aktualnie posiadany |
Aktualizacja: | 2005-11-17 00:17:54 |
Podstrony
Granada Story
Pamiętam że już jako mały glut oglądałem sie na ulicy za krążownikami ze znaczkiem forda... Swojego Forda kupiłem dokładnie 1 września 2002 roku trochę przez przypadek. Jak tylko rozpocząłem pracę zaczęły mi w głowie krążyć myśli o kupieniu własnej furki. Z początku chciałem Taunusa, ale pewnego razu kolega napomknął mi że znalazł w necie jakieś ogłoszenie - ktoś chciał sprzedać Granadę za niewielkie pieniądze i w stosunkowo dobrym stanie (oczywiście wg ówczesnego właściciela). Umówiłem się na "oglądnięcie pacjenta" i wybrałem się na drugi koniec Polski. Kiedy czekałem na gościa w pewnej chwili za sobą usłyszałem jakiś ryk. Odwróciłem się i zobaczyłem jadącą na mnie grafitową granadę... Już wiedziałem że będzie moja. Niestety rewelacyjny stan okazał się fikcją literacką stworzoną na potrzeby marketingowe przez właściciela.. Samochód jeździł owszem i to całkiem nieźle.. Wyglądał trochę wieśniacko, bo w strategicznych miejscach miał zaprawki z fatalnie dobranym lakierem i szpachlę przetartą do maty szklanej :o| Oprócz tego pęknięte obie warstwy szyby przedniej jak po postrzale z Magnum 45, przerdzewiała dziura na wylot w przedniej klapie w miejscu zatrzasku, skrzywiony zderzak przedni, obgniły tylny pas u dołu i paskudna plama wykonana pędzlem na samym środku tylnej klapy... Podłoga oprócz wypadającego na ziemię koła zapasowego cała ,samochód prosty, nigdy nie spawany. Silnik zdrowy, trochę usmarkany olejem, ale OK. Do pełni szczęścia obleśne felgi i stuletnie opony zimowe 165/60 wyglądające jak zdjęte z motorynki. Za to w środku całkiem ładny i kompletny. Wersja GL - niestety bez szyberdachu - ale przynajmniej nie zgnije w zakamarach.. Fabrycznie przyciemniane szyby, wspomaganie, halogeny przeciwmgłowe, kompresor do tylnych amorków, centralny zamek itd. Tak czy siak zdecydowałem sie na kupno mimo że miałem mieszane uczucia.. Wyładowanym po brzegi częściami granatnikiem wyruszyłem w podróż do domu i nawet dojechałem (Ruda Śląska - Żyrardów). Po wymianie szyby zrobiłem przegląd, opłaciłem i zacząłem śmigać samochodzikiem z wielką radochą. Radocha potrwała 2 miesiące.. Zawiesił się termostat, przygrzały się uszczelki pod głowicami, pompa wodna trafiła do piekła. Wymieniłem pompę i termostat, ale kłęby białego dymu nie pozostawiały wątpliwości. Po kilku miesiącach zrobiony i odmalowany silniczek - znów zaczęła się jazda. Ale zebrałem troszkę gotówki i postanowiłem zabrać się za blacharkę. Samochód wybebeszyłem i oddałem do blacharza, gdzie spędził cztery miesiące. W tym czasie zbadałem na własnej skórze jakimi kretynami są goście ze sklepów z częściami.. Każdy może wszystko sprowadzić póki się tego nie zamówi bo wtedy nagle hurtownie pustoszeją, albo okazuje się że Forda Granady to wogóle nigdy nie produkowano. Ale udało się uporać z częścią blacharską przed kolejną zimą i samochodzik czekał na wiosnę na przypływ gotówki i ciepłego powietrza. Jak tylko zrobiło sie ciepło zabrałem się za przygotowywanie pod lakier. zajęło mi to jakieś trzy miesiące z uwagi na to że mogłem grzebać tylko po pracy, ale pod koniec lipca 2004 samochód trafił do mojego kolegi lakiernika. Odbiór polakierowanego wózka zbiegł się z końcem mojej kariery zawodowej w pewnej firmie, co pozwoliło mi w pełni oddać się przyjemnościom składania granatnika i dopieszczania detali. Dokładnie w dwa lata i tydzień po kupnie samochodu wyjechałem nim ponownie na drogę... Tym razem współuczestnicy ruchu drogowego nie podśmiewali się z przerdzewiałego staruszka, tylko zwieszali się z okien próbując wymyśleć co to za zjawisko właśnie ich mija. To było rok temu. Podsumowując w samochodzie zrobiłem prawie wszystko prócz tapicerki i przeniesienia napędu. W najbliższych dniach będę wymieniał jeszcze sprzęgło, ale boję się tego co mogę ujżeć po zdjęciu skrzyni... Cały czas coś grzebię przy Granadce i staram się utrzymywac ją w jak najlepszej kondycji. Tą przydługą historyjkę z cyklu "Z życia wzięte" będe starał się uzupełniać na bieżąco. Poniżej kilka zdjęć z remontu i po jego zakończeniu. Pozdrawiam.