Sobota 8 lipca - grzejemy dalej. Grzejemy się dosłownie. Upał jak sku@#$%yn, wytrzymać się nie da, ten żółty terrorysta jakiś zamach na nas robi, a my jedziemy na lotnisko... Bez sensu.
Power Big Meet 2023 - największy europejski zlot starego żelastwa z USA.
Fot tutaj nie za dużo, ale Treflowe foty za to w linku poniżej.
https://rdzaiplomienie.pl/power-big-meet-2023/
Ilość Impali wszelkiej maści jakaś zatrważająca. Bardzo je lubię ale po kilkudziesięciu sztukach to już naprawdę nie miałem ochoty ich oglądać.
Kamper z Polski - szacuneczek. Ta fura jest używana i to dużo. Z tego co pamiętam to ma klimę itd.
I na koniec najlepsze auta z Power Big Meet. Best of the best w kolejności tak jak mi pasują. BMW oczywiście tylko dla beki.
Zabici na śmierć, po kilku godzinach w jakimś nienormalnym słońcu i upale wsiedliśmy w klimatyzowane fury i pojechaliśmy ponownie do Trolhattan. Tym razem jednak, aby odwiedzić muzeum Saaba.
Nie wiem co to i gdzie to.
Na koniec dnia bardzo mocno na południe (z 250km). I tam dotarliśmy na ostatni nocleg w Szwecji w domu pośrodku niczego. Cała nieruchomość dla nas. Ostatnia impreza, wiadomo najgrubsza. Byli ranni...
Rannych uczynił nam zapek:). Jedna z flaszek została przez niego na ,moich oczach zaspawana w dniu gdy odbierałem kombiaka z wstawienia słupka z 2 tygodnie przed wyjazdem. No i oczywiście na wyjeździe była potrzebna. Trefl się poświecił.
Niedziela 9 lipca - ostatni dzień w Szwecji. Nadal sporo było w planach, ale z uwagi na imprezę która potrwała dłużej odpuściliśmy cmentarzysko aut Kyrkö Mosse. Po Båstnäs to byłoby pewnie mega rozczarowanie. To raczej trzeba zwiedzać w odwrotnej kolejności.
Za to pojechaliśmy do pierdalnika o nazwie Nostalgia Café the 50's https://nostalgimuseum.com/
Akurat odbywał się tam zlot Lolvo. Zresztą często w weekendy maja różne klubowe zloty czy też Loppis (pchli targ bardzo popularny w Szwecji).
Stamtąd niedaleko do Simrishamn do https://autoseum.se/en/welcome-3/
Duże prywatne muzeum z trzeba przyznać imponująca kolekcją jak na prywatny obiekt.
Lubię te Rollsy, przez jakiś czas były na drugim miejscu na mojej liście TOP 5 daily drivers. Ale wypadły na rzecz Silver Shadow'a II. Jak widać właściciel muzeum też je lubi. W środku Rollsów było jeszcze kilka.
Po nim już droga do Karlskrony na prom. Mi to już się jeździć dzień wcześniej nie chciało, więc murzyni obsługiwali dorożkę.
Czas powrotu niestety nastał szybko:(
Wyzerowany komisyjnie na promie pusty flakon od zapka dostał do środka list i poleciał do Bałtyku. Niestety do dzisiaj nikt nie napisał do mnie maila, a pełny taki nadal czeka na uczciwego znalazcę:)
W poniedziałek 10 lipca rano zameldowaliśmy się w Gdynii.
Wszyscy rozjechali się w swoich kierunkach. Ja chyba nawet nie wracałem do domu tylko zostałem w 3M, bo akurat miałem jakieś biznesy pracowe do ogarnięcia, więc coke doświadczył przyjemności podróżowania pociągiem:). Coś takiego pamiętam.
Podsumowanie:
Nie wiem co mam napisać. Jedna z fajniejszych przygód samochodowych mojego życia.
Jak zdrowie pozwoli to chętnie powtórzę. Są też pomysły na inne kierunki. Zawsze jednak wszystko rozbija się o kasę, frekwencję, czas itd. Ciężko niestety zebrać ekipę... Każdy chciałby jechać swoim autem, a w takiej konfiguracji to koszty są naprawdę spore. Tutaj przy pełnych samochodach to wszystko zamknęło się w widełkach 2500 - 3000PLN od osoby.
Ale ostatniego słowa jeszcze nie powiedziałem.
Jakby ktoś chciał powtórkę z tej trasy lub może jakieś nowe osoby chciałyby to przeżyć to Prisma Tours poleca się na przyszłość. Jedno mogę zagwarantować - plastiki wypierdalają! Tym razem nie zgodzę się nawet na dojazd plastikiem nawet w PL:). Koszernie ma być od samego początku. Bez wyjątków i bez wymówek.