14 maja 2005 o godzinie 13.30 (umówionej) na parkingu pod "xxxx"
-nazwy sklepu wymieniać nie będziemy ((zakupów też już tam nie bedziemy robić - ale i tak widać o co chodzi) a to wszystko głównie ze względu na natrętną ochrone sklepu ;-)
stały jedynie 2 samochody. Spóźnialscy jednak sie pojawili i wkrótce aut było juz 6 a w momencie odjazdu wpadło jeszcze siódme (Ci co mieli najbliżej spóźnili sie o 50 minut hihi) . O 14.30 Ruszyliśmy na browary i zanotowaliśmy kolejne spóźnienie ;-))
Do browarów zamiast o 15.00 weszliśmy spóźnieni o około 20 minut ;-)
Na początek czekał nas mały spacer - ale chyba przy wyjściu nie okazał sie taki znowu niepotrzebny ;-)
Najpierw na początek zwiedzania został nam wyświetlony film 3D o historii browaru - później zaczeliśmy zwiedzać część muzeum z butelkami, kuflami, etykietami itp. - dowiedzieliśmy sie w którym roku wyszła pierwsza etykietka , pierwsza podkładka (wymyślił ją "szpód" ?? dosłownie czytane niemieckie nazwisko hehe) i w którym pierwszy kufel.
To urządzenie służyło do wyrobu beczek - ale do dziś sie zastanawiamy jak ze sterty drewna zrobic za pomocą tego beczke ;-)
Część historii i różnych ciekawostek została przedstawiona na ekranach dotykowych które próbowaliśmy bezskutecznie zawiesić przyciskając kilka(naście) przycisków naraz.
Później zaczeliśmy zwiedzanie browarów od środka. Dowiedzieliśmy sie jak wygląda proces produkcji piwa i mogliśmy zobaczyć jak wyglądają poszczególne urządzenia.
Rozmowy przy wielkich zbiornikach, oraz modlitwa piwna w wykonaniu Kazia.
Nowsza część browaru po drugiej stronie ulicy (rozlewnia) do której piwo przelewane jest wielką rurą o średnicy 2,5 metra zakopaną pod drogą.
Bardzo ciekawie wygląda proces rozlewania piwa do puszek - zamykania ich i następnie pakowanie. Widzieliśmy też niezłe tempo zamykania puszek - rozlewany był Żubr - ( na puszkach widnieje napis "rozlewany na pograniczach puszczy białowieskiej" ) taaa jak sie okazuje "taaaaakaaaa" ściema .
Tutaj o mało nie pomyliłem samochodów podchodząc do mojej "byłej" Capri Mk2.
Następnie z parkingu pod Browarem udaliśmy sie po drzewo na ognisko (dzieki Przemek) (4 i 5 nr. zdjęć - "przybyły Fordziki po drewienko") , i dalej do Rogoźnika - na ognisko i nocleg. (jedynie Szymal vel Bigos nam uciekł od załadunku drewna !! o Ty niedobry) ;-) za kare musiał nieco zaczekać na miejscu.
W nocy jak to w nocy (ta część zlotu objęta jest tajemnicą - trzeba po prostu być pozatym nie mamy kilku dni na streszczenie rozmów przy ognisku)... odbyły sie ciekawe zawody sprawnościowe. Wygrał Przemek (Abo) z liczbą 45 kółek -ostatnie foto razem z nagrodą.
W niedziele w godzinach porannych pożegnaliśmy świetną załoge z Krakowa a około 13.00 już wszyscy rozjechaliśmy sie do domów. Arni jeszcze zdążył mnie namówić na przyjazd na końcówke zlotu zabytków na rynku w Katowicach.