[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | Maćko |
Samochód: | Ford Escort Mk I 1.3 R4 Kent 1969 "Jożin z Bagien" |
Status: | aktualnie posiadany |
Aktualizacja: | 2015-12-15 20:49:00 |
Puchar Capri zawsze był dla mnie bardzo ważny. W tym roku przygotowania zacząłem znacznie wcześniej by mieć pewność, że wszystko będzie poskładane jak trzeba i escort po dwóch latach przerwy wyjedzie z garażu. Wszystko szło zgodnie z planem aż na dwa tygodnie przed PC silnik zastukał panewką. Trochę się zdenerwowałem i pojechałem na urlop. W trakcie wypoczynku trwały rozmyślania co zrobić żeby się nie narobić a pojechać. Z pomocą przyszedł Bartoromero, który pożyczył mi silnik kupiony przypadkowo w niewiadomym stanie oraz sporo części żeby go uruchomić i pokazał co przerobić żeby pasowało. Barto wielkie dzięki ! Między jedną częścią urlopu a drugą wyciągnąłem stary silnik i przygotowałem ohc 2.0 do montażu. We wtorek na kilka dni przed pucharem zabrałem się za pracę.
Tak wyglądała komora gdy zaczynałem. Wstawienie ohc poszło w miarę sprawnie. Przespawana miska i już można był wpasować do auta.
Kiedy już wstawiłem silniki i zacząłem składać osprzęt uświadomiłem sobie, że nie mam gaźnika. Szybki telefon do Czornego i w środe w nocy wymontowałem zestaw z jego czornego capri.
W czwartek uruchomiłem silnik, poskładałem osprzęt do końca wstawiłem na sztukę pas przedni i zrobiłem minimum instalacji elektrycznej. Teoretycznie byłem gotowy. W piątek rano nerwowe poszukiwania autolawety, odbiór nowych lamp przednich ze sklepu. Około godziny 14 byłem gotów pakować się na lawetę i jechać na trenig ale escort przestał odpalać, ot złośliwość rzeczy martwych ! Szybka wycieczka do sklepu po nowe świece, sprawdzenie kabelków i odpalił. Straciłem godzinę ale jest jeszcze szansa na trenig. Więc wsiadam, odpalam, wciskam sprzęgło, chce wrzucić wsteczny i lipa, tylko zgrzyt i silnik gaśnie. Myślę sobie linka sprzęgła za luźna. Lece do kanału, naciągam, odpalam ale dalej to samo. Nagle tylko brzdęk i linka się zerwała. Emocje sięgają zenitu, już miałem rezygnować ale autolaweta wynajęta i tyle pracy włożone. Pozaglądałem do samochodów stojących pod garażem i znalazłem linke z dużego fiata, cóż lepszy rydz niż nic. Przerobiłem, żałożyłem, dalej zgrzyta. Z nerwów pare razy na hamulcu wbiłem na siłe wsteczny i pacjent doznał uleczenia. Wałek sprzęgłowy się zacisnął z wałem korbowym ale się udało. No to szybko na lawete i jazda do miedzianej. Dalej już była tylko dobra zabawa. Z modyfikacji zawieszenia jestem bardzo zadowolony, wreszcie trafia w asfalt :D Pierwszy przejazd bardzo spokojnie bo w sumie nie wiedziałem czy zaraz coś nie odpadnie. Każdy następny poprawiałem o kilka sekund aż do momentu, w którym radośnie zastukała panewka. Przyczyn może być wiele, do przyszłego roku się naprawi ;)
Kilka pożyczonych zdjęć. Jak ktoś ma jakieś to proszę w komentarzach :)
Jest i film z moich wyczynów na torze :D
https://www.youtube.com/watch?v=tj6Hrn-OPDU
Wielkie podziękowania dla Bartoromero i dla Czornego. Bez was bym nie dał rady.