[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | sołtys |
Samochód: | Ford Taunus TC II 5.0 V8 GT ;) 1978 "agent Henryk" |
Status: | sprzedany (w posiadaniu od 2011-03-01 do 2011-12-29) |
Aktualizacja: | 2011-08-15 22:14:43 |
14-19 lipca
Postanowiłem wybrać się na kilka dni do Holandii. Chciałem się zrelaksować, spotkać ze znajomymi i takie tam...
Trochę się obawiałem tej podróży po niedawnej wymianie panewek. Ale pomyślałem sobie, że co Henryka nie zabije to wzmocni.
Trzeba się było zaopatrzyć w adaptery do tankowania gazu. Pan sprzedający przywiózł mi zestawik ale nie dogadaliśmy jednej kwestii... przywiózł adaptery na gwint 10 mm a ja mam (jak się okazało podczas przymierzania) 14mm. No to ch... jadę bez, może stacje będą miały adaptery.
Czwartek wieczorem wyjechałem. Na wysokości Błonia dopadła mnie ulewa a wycieraczki pamiętały jeszcze chyba lata 90te... :P. Wizyta na stacji, zmiana piór i jedziemy dalej. Zanim wpadłem na "autobana" miałem czas na ogarnięcie co i jak.
Nie jestem jeszcze przyzwyczajony do dźwięków wydawanych przez Henia więc każdy nowy wywoływał ciary na plecach... Najbardziej obawiałem się "pukania do drzwi" panewek, dlatego oko me co chwilę zerkało na wskaźnik ciśnienia oleju a ucho nasłuchiwało tego magicznego dźwięku. Na każdym postoju kontrolnie sprawdzałem poziom oleju.
Wpadam na autostradę i lecę sobie spokojnie 100-120... muszę się oswoić. Zrobiło się późno i mnie zmogło. Zatrzymałem się przed Koninem, żeby coś zjeść a potem już było tylko gorzej ;P. Postój na spanie i o 4.30 powrót na trasę. Jak na razie wszystko z autem w porządalu...ale czy tak pozostanie?
Bałem się policzyć jakie było spalanie gazu ale w koniec końców należało to zrobić. W niemcowni jechałem różnie... raz ekonomicznie 100-110 km/h a raz bujałem się do 190 km/h (np kiedy to złapałem się z "niezbyt" oryginalną 2CV Furgonette).
Wszystkie prędkości wg GPS.
Byłem bardzo rad gdy po przeliczeniu wszystkiego okazało się, że Henryk zadowolił się 12,7 l lpg/100 km i tak już zostało. Potem kilka razy jeszcze liczyłem i spalanie nie przekraczało 13 l/100 km. Benzyny nie sprawdzałem bo bo... w zasadzie non
stop na LPG jechałem.
Auto szło jak złe nawet na LPG i dolocie zdławionym przez BLOS'a (w najwęższym miejscu 54 mm a standardowo jest ok 77mm), czuć jednak było, że przy 190 km/h brakowało już powietrza.
Zaczyna być słychać któreś łożysko w moście ale tego się w zasadzie spodziewałem (nawet po wymianie wnętrzności nie był idelanie cichy) bo złożony na startych łożyskach.
Dojechałem na miejsce w 18 godzin odliczając postój na spanie. Henryk przebył 1261 km i trzymał się jeszcze kupy :D.
Holandia przywitała mnie pięknym słońcem... ale to było tylko na dzień dobry. Potem była już tragedia...
Cały camping to jedno wielkie bajoro bo ostatnie 24 h lało non stop. Znalazłem sobie względnie suche miejsce i rozbiłem namiot. Heniek odpoczywał wożąc mnie tylko czasem do sklepu po jedzenie i piwsko.
Przy tej pogodzie w Holandii wytrzymałem...3 dni i wróciłem. O trasie powrotnej nie będę już pisał bo była równie wyjałowiona z niespodzianek natury mechanicznej :P... tylko tankowanie i jazda, tankowanie i jazda.
w sumie ok 2700 km (zahaczając o Amsterdam). Heniek pobrał niestety ok 400 ml oleju w tym czasie, ale biorąc pod uwagę remont na szybko przed wyjazdem i tak jest ok.
P.S.
Dominują fotki ustrzelonych klasyków w Holandii i Niemczech.
-----
PC 2011
Pojechał, pościgał się i wrócił psując tylko sprężynę trzymającą maskę (stąd obejna z dętki na masce). Po pierwszej kwalifikacji (oba przejazdy) 10te miejsce, potem spadł deszcz i wszystko pooooszło w pi...u. Za bardzo mnie korciło, żeby sobie bokami polatać no i przeszarżowałem, skończyło się na 28 miejscu w generalce. :)
P.S.
Czy ktoś ma jakieś nagrane moje przejazdy? Chętnie obejrzę :)