Podczas giełdy w Dülmen w weekend majowy zostaliśmy zaproszeni z Camaro i Garażowcem przez Holendrów na odwiedzenie zlotu starych Fordów w ich kraju. Zlot miał miejsce na terenie dużego ośrodka campingowego w miejscowości Beekse Bergen. Oczywiście po tak gorliwych prośbach nie mogliśmy nie pojechać , żeby zobaczyć jak się miewa zachodnia konkurencja oraz obronić polski honor Fordów.
Po wyczerpującej jeździe w piekielnej temperaturze (47stopni , która panowała w moim mk3), przejechaniu około 1125km w 12h dotarliśmy na miejsce. Ciężko było porozumieć się z zatwardziałym strażnikiem ośrodka, który jedynie co zrozumiał to „Capri” . Camaro użył swojego wrodzonego wdzięku i podstępu, wślizgną się za pilnie strzeżony szlaban „obozu campingowego”, odnalazł organizatora zlotu i już wszystko poszło gładko.
Rozbiliśmy namioty w świetle reflektorów z Garażowcem, szybki rekonesans po okolicznych Caprikach i jakimś cudem wszyscy odnaleźliśmy się w pobliskim pubie z zimnym kuflem w dłoni… tu się wieczór zakończył.
Skoro świt zerwaliśmy się dziarsko z materacy i ruszyliśmy w kierunku pierwszych zjeżdzających handlarzy oraz zlotowych Fordów.
Trochę zakupów, rozmowy z właścicielami i oględziny przybyłych maszyn.
Zjechało parę naprawdę ładnych i oryginalnych egzemplarzy ale też wiele po przeróbkach lub nie do końca rzetelnie przeprowadzonych remontach blacharskich..zupełnie jak na naszym podwórku ;)
oto wybrane the best :
Za to każdy jeden był wypucowany mimo swojego stanu. Jedynie czarna matowa mk3-ka odstawała od reszty broniąc bandyckiego charakteru. W końcu było po niej widać, że przejechał połowę europy!
Wieczorem ponownie dziwnym trafem wszyscy spotkali się w pubie na browarze i grillowanym mięsie. Zakończyło się to rozdaniem nagród w trwającym w ciągu zlotu konkursu oraz tańcami i w dobrym klimacie..i towarzystwie
Poranek oczywiście był wiadomy do przewidzenia ale udało się poczynić dobre zakupy części i zwiedzić pobliskie Safari Zoo. O 17tej wyruszyliśmy z Garażowcem w kierunku ojczyzny. Pod Berlinem rozjechały nam się drogi do domu i po przejechaniu kolejnych 1125km w 12h ciągłej jazdy o 5 nad ranem byliśmy w domu.
Podsumowanie: udany weekend na obczyźnie, udane zakupy, ciekawe fury, super ludzie i atmosfera. Capri się sprawiło jak nigdy..żadnych fochów i spalilo średnio 7,5l przy tak szaleńczej jeździe –szok!
Zostaliśmy zaproszeni na Ford-Treffen w Bielefeld (germany) 11-13 lipca, na który oczywiście mam zamiar się wybrać! Oby w tym samym lub powiększonym składzie
ps. poznaliśmy także Holendrów którzy pokazali swój album ze zdjęciami zlotowymi i ze zdziwieniem odkryliśmy tam foto z Chuderem i Wojdatem pakujących graty na pakę samochodu:) świat jest jednak mały..
Pozdrawiam