[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | Eclips |
Samochód: | Ford Capri MK III 2.0 DOHC 1985 "Czorny SBek" |
Status: | sprzedany (w posiadaniu od 2006-09-01 do 2014-08-24) |
Aktualizacja: | 2014-09-07 16:10:01 |
Podstrony
No i dopadło mnie to co nazywa się CHOROBĄ CAPRI !!! :)
Moje zainteresowanie tym modelem zaczęło się już w dzieciństwie, kiedy to jeden z moich dalszych sąsiadów jeździł srebrnym Capri MK III a ja zawsze koło 15tej wypatrywałem go jak wracał z pracy i przejeżdżał koło mojego domu. Już wtedy wiedziałem, że kiedyś też będę miał takie auto !
Miałem już kilka samochodów, (między innymi : Zastava 1100, 125p, maluchy, dwa Escorty i Scorpio) ale jak początkiem 2006tego roku przypadkiem trafiłem na stronę capri.pl to odświeżyły się marzenia z dzieciństwa i po spędzeniu wielu godzin na przeglądaniu jej stwierdziłem, że Capri jednak nie wymarło!!! (chociaż tak wcześniej myślałem). To był właśnie moment kiedy dopadła mnie ta choroba.
Zacząłem kombinować, bić się z myślami, kupić czy nie, warto czy nie warto. Znam jednak dobrze swój charakterek i wiem, że jak wpadnie mi do głowy jakiś pomysł to mimo że wszystko i wszyscy mówią NIE to ja i tak zrobię swoje :).
Po trzech miesiącach rozmyślań i poszukiwań, znalazł się w Lublinie sprzęt który postanowiłem nabyć !!! (Dzięki za wsparcie i pomoc w podjęciu decyzji dla kumpla z pracy Bartka !!!).
Na szybko sprzedałem mojego wypieszczonego Scorpiona (za śmieszne pieniądze zresztą) i dnia pańskiego 01.09.2006 pojechałem pociągiem po moje Capri !
Stan był kiepściutki ale dobrze, że 2 miesiące wcześniej Wojdat wyrwał go z łap poprzedniego właściciela bo pewnie skończył by w krainie wiecznych autostrad.
Z Lublina do Bielska-Białej (prawie 500 km.) mój Ford Capri MK III 2.0 R4 Pinto przyjechał o własnych siłach i to już dla mnie było wielkie osiągniecie ! :)
Wiedziałem, że auto musi niezwłocznie trafić na warsztat blacharsko-lakierniczy, lecz chcąc się jeszcze przed tym nacieszyć jazdą, pozaklejałem wielkie dziury taśmą klejącą i pomalowałem sprayem, żeby na ulicy w oczy nie bodło :) .
Na początek miałem zamiar zrobić to co najpilniejsze no i żeby jako tako wyglądał ale po rozmowie z blacharzem plany się zmieniły.
Znalazłem takiego starszego gościa (emerytowany blacharz) i zgodził się doprowadzić blachy autka do porządku ale pod warunkiem, że będę robił razem z nim bo (jak powiedział) jego siły już nie te co kiedyś. Mi to jak najbardziej pasuje bo zaoszczędzę na kasie, bede widział co i jak jest robione i najważniejsze dla mnie, że sam się poduczę tej sztuki. Przekonał mnie jednak ,że nie ma sensu rozbierać, robić po łebkach a za rok znowu od nowa. No i tak rozpoczął się kapitalny remont blachary. No i zaczęło się rozbieranie, czyszczenie i przygotowywanie do remontu, a było co robić-oj było !!
Im więcej skrobałem, tym więcej dziur wyłaziło i wiedziałem już, że prędko to ten remoncik się nie skończy. Byłem pewien, że po tak gruntownej blacharce nie będzie już mowy o wykończeniu auta w tym roku i Capri musi czekać na wiosnę i przypływ gotówki. To jednak się zmieniło po tygodniu mojej samodzielnej pracy przy rozbieraniu i przygotowaniu blach do reperacji. Panu Jankowi spodobała się moja robota a jako że na placu czekał jeszcze w kolejce staaary, 40to letni Wartburg 1000 (kombi z odsuwanym dachem) to zaproponował mi, ze po skończeniu blachary w moim, sam (pod jego okiem) przygotuję sobie Capri do lakierowania a On w zamian za pomoc przy rozbiórce i przygotowaniu Wartburga polakieruje mi moje autko.
Codziennie po pracy jeździłem do warsztatu i po pięciu miesiącach auto było gotowe blacharsko. Zaczęło się przygotowywanie do lakierowania, kompletna konserwacja (wszystkie środki konserwacyjne z Forcha) itd.
Samo lakierowanie zeżarlo mi sporo nerwów bo jak pan Janek był dobrym blacharzem tak z ręką do pistoletu było trochę gorzej . Lakier (z katalogu Forda) i dodatki sporo mnie kosztowały no i niestety nie wyszło to tak jak powinno, tzn. za pierwszym razem baza się zlała, trzeba było jeszcze raz przygotowywać, jak już wyszło w miarę dobrze to klar się zbaranił no i był czarny mat z efektem skórki pomarańczowej.
No nic, poskładałem auto i w sumie można było jeździć ale ... to nie było to. Po trzech tygodniach zrobiłem matowanie, polerkę i nie jest źle :) Dogadałem się z "prawdziwym" lakiernikiem i na wiosnę Capri będzie miał jeszcze raz polożony klar. Będzie dobrze !!! :)
Jeżeli chodzi o to co poza blachą i lakierem to nie jest źle ! Samochód dostał nowe świece, kable, płyny, nowe szyte na miarę pokrowce itd.
Problem wyskoczył podczas tworzenia stronki bo przy formacie kompa wcięło mi większość fotek z przebiegu remontu, no ale coś się udało odratować. Jak popstrykam coś nowego to dołożę :)
-------------------------------------------------------------------------------
No i zaczęła się wiosna więc i wydatki związane z Kapryśką :)
- Wymieniony olej i filtry
- Nowe sprzęgło i olej w skrzyni
- Nowe łożyska na półosiach
- Nowe szczęki, cylinderki i klocki w hamulcach
- Pompa hamulcowa i serwo tez wymienione (nie przewidziana awaria)
Ufff, kasa, kasa, kasa :)
Wszystko poustawiane i silniczek w koncu chodzi jak szwajcarski zegarek !! I TU WIELKIE PODZIEKOWANIA DLA ABO (co fachowiec to fachowiec)
--------------------------------------------------------------------------------
04.05.07
W końcu Caprik przerejestrowany !! Nie obyło się bez problemów bo zgubiłem umowy i trzeba było je odtworzyć. Przy tej okazji zaliczyłem wycieczkę do Wodzisławia i poznałem właściciela od ktorego kupił go Wojdat.
Teraz jest SB 93566
--------------------------------------------------------------------------------
15.05.07
Coraz bardziej się tłukło, zgrzypiało i trzeszczało przy kręceniu kierownicą. Aż wstyd było gdzieś parkować :)
Tak więc następna sprawa załatwiona - oba wahacze zregenerowane (i znowu kasa :) )
--------------------------------------------------------------------------------
19/20.05.2007 Mirów.
Caprik zaliczył swój pierwszy zlocik po przywróceniu go do życia ! i wyszło mu to bardzo dobrze. OBY TAK DALEJ :) (chyba w nagrodę kupię mu coś nowego :) hmm... może dywaniki ?)
-------------------------------------------------------------------------------
Oj oj, tyle co z tym autem się działo przez ostatnie 2 lata to muszę urlop wziąść, kilka piw kupić i opisać wszystko po kolei. Najważniejsze, że dzięki moim przyjaciołom z GOPu Caprik nadal jest MÓJ !!! Kupa roboty zrobiona i w końcu zaczyna być taki jak zawsze chciałem.
-------------------------------------------------------------------------------
Bardzo wiele zmian od ostatniej aktualizacji ale jakoś nie mogę się zebrać do spisania tego. Tak na szybko to :
- nowiutkie oba błotniki z przodu,
- fachowo zregenerowane oba resory z tyłu (nowe gumy itp itd )
- przy okazji porobione wszystko co związane z blacharką mocowań tych właśnie resorów
- pełna konserwacja profili zamkniętych w całym aucie jak i całej podłogi
-------------------------------------------------------------------------------
24.09.2010
Dodaje kilka aktualnych fotek. Capri jak już wiadomo dostał nowy silnik 2.0 DOHC. Tydzień temu osiadł w nim idealny most 2,3 z nowymi łożyskami na półosiach (poprzedni okazał się za słaby dla dzikiego DOHCa) ,cały komplet nowych przewodów hamulcowych i zrobiony od nowa układ chłodzenia wraz z nową chłodnicą.
Nareszcie porządek w komorze silnika i pewne hamulce !!
-------------------------------------------------------------------------------
AUTO DO SPRZEDANIA !! Tydzień dobrej ceny !! Możliwa zamiana na kombi
Kto zainteresowany - pisać najlepiej tutaj na komunikator lub gg 6142243.
---------------------------------------------------------------------------------
24.08.2014. Capri oficjalnie sprzedany.
No cóż, :(
Nie tak to miało wyglądać ale niestety, za długo jak na moją cierpliwość a nieszczęsny DOHC przepełnił czarę goryczy. Plany i umowy niestety też nie wypaliły i tak to skończyła się moja przygoda z Capri a w efekcie tego i z Fordami.
Teraz postawiłem na wygodę i niezawodność (chyba się starzeję )
Żegnam się zatem z wszystkimi ...