jakis czas temu wymienialem tarcze i klocki, wg tradycyjnej metody powinno sie lagodnie jezdzić i hamować aby je dotrzeć. Ja jednak zaryzykowałem i zastosowałem metodę na ostro opisaną tutaj:
http://www.zeckhausen.com/bedding_in_brakes.htm
w skrócie, polega ona na wykonywaniu serii średnio-ostrych hamowań, ale bez zatrzymywania samochodu.
Tzn. rozpędzanie..... hamowanie....rozpędzanie.... hamowanie....
oczywiście hamulce szybko się rozgrzewają w ten sposób, ale o to właśnie chodzi, gdy tarcze osiągną wysoką temperaturę to materiał z klocków zacznie się przenosić i wgryzać w powierzchnię tarczy. Dzięki temu tarcie nie będzie pomiędzy metalem a klockiem, a materiałem z klocka na tarczy a klockiem. I ma to na celu wudłużenia żywotności tarcz, za to klocki będa się szybciej zużywać.
Nie można się zatrzymywać bo inaczej materiał z klocków odciśnie się miejscowo na tarczy więc to może później objawiać się biciem. Więc praktycznie trzeba to robić w nocy, i to na trasie gdzie nie trzeba się zatrzymywać i nie przeszkadzać innym.
Tylko ważna sprawa, ja to trochę zlekcewazyłem, podczas tej serii hamowań i rozpędzań trzeba robić przerwy, tzn jechać jednostajnie aby schłodzić hamulce. Myślałem że jak przejadę 0.5km to wystarczy, ale jednak nie. Po powrocie do domu, gdy wysiadłem z autka to felgi były tak gorące że nawet się nie dało palca przytknąć, a z hamulców dobiegało skwierczenie jak skwarki na patelni.
Na drugi dzień, odpowietrzyłem jeszcze raz zaciski, myślałem że zacznie wypływać spalony płyn, ale nie, był klarowny więc nie wiem co tak skwierczało. Smar który użyłem pomiędzy klocki a zaciski (ATE) wogóle się nie stopił. Natomiast cynk w spreyu którym pomalowałem tarcze się złuszczył więc jednak nie wytrzymał temperatury.
A szary-młotkowy hammerite którym pomalowałem zaciski zamienił się w złoty przypieczony.
W każdym razie po tym zabiegu hamulce działają jak najbardziej wporządku, ciekawy jestem czy ktoś też tak kiedyś docierał heble?
poniżej pare fotek, ten niebieski odcień na tarczach to znak że osiągnęły odpowiednią temperaturę, a szary-matowy to znak że materiał z klocków się przeniósł na tarcze.
2pac / 2009-06-05 22:43:09 /
umarłem ze śmiechu :DDDD
no dobra, to skasujcie moj post. myslalem ze to jakaś nowa metoda, wszędzie dotychczas czytałem że hamucle się dociera 'łagodnie'.
2pac / 2009-06-05 22:50:43 /
jezdzij, hamuj wtedy kiedy trzeba, docieraj jak to robili najstarsi indianie ...powodzenia:)
Robiąc to "na ostro" nadmiernie rozgrzejesz tarcze i tym samym osłabisz je.
Tomasz [DMI] / 2009-06-05 23:00:22 /
teraz już fakt dokonany.
Tzn będzie miała mniejszą odporność na zwichrowanie? lub pękanie? wiem że po gwałtownym schłodzeniu (np od kałuży) tarcza się hartuje i tym samym osłabia. Ale gdy wolno schładza to raczej jej właściwości powinny powrócić do pierwotnych, tak mi się wydaje.
2pac / 2009-06-05 23:19:47 /
2pac z tego co mi wiadomo to hartowanie nie osłabia takich materiałów....
Cinekas 3M / 2009-06-05 23:49:41 /
W classicauto radzili żeby spokojnie docierać hamulce.
Ale ja się nie znam:)
Piotrek Ł....vel Kankkunen / 2009-06-05 23:50:28 /
Hehehe, tez się śmiali jak posmarowałem żeliwne tarcze smarem grafitowym żeby nie piszczały. Teraz po trzech latach jak jedziemy w kolumnie wiem dokładnie kto hamuje a u mnie wciąż cisza ;D
Z tym grzaniem to przesadziłeś troszku. Niebieska tarcza oznacza, że się spociła i przegrzała i że może niedługo zacząc bic lub pękac.
zapek??? !G.O.P! / 2009-06-05 23:53:27 /
Żeliwo zmienia się w cementyt i lipa....
Piotrek Ł....vel Kankkunen / 2009-06-05 23:59:46 /
A cementyt jak nazwa wskazuje jest twardy jak beton i kruchy zarazem.
zapek??? !G.O.P! / 2009-06-06 00:01:09 /
na moje to niebieska tarcza nie oznacza niczego dobrego :) no chyba że przegrzanie tarczy jest spoko :)
Kohito_PS / 2009-06-06 11:26:07 /
Moje tarcze na PC zrobiły się niebieskie - przstały rdzewieć... i hamować.
:-) no faktycznie zrobiłeś na ostro. Jeżeli już chciałeś coś takiego praktykować, to pomiędzy fazami dohamowań musisz pilnować temperaturę, czyli musi być odpowiednia ilość i czas chłodzenia zestawu. Zagotowanie układu i zatrzymanie auta to nie najlepszy pomysł. Ty to z tego co widać olałeś i zrobiłeś na ostro, tarcze będą się nadawać na żyletki ;-)
Zapek,możesz cos wiecej napisac czy się nabijasz?
mario75 / 2009-06-06 23:51:09 /
Nie nabija się. Cementyt jest jednym z wielu składników stali, jest kruchy i twardy. Inaczej węglik żelaza. Coś kiedyś się wbijało do głowy przy omawianiu wykresu równowagi układu żelazo - węgiel. Twardość coś około 70 HRC chyba.
Chodzi raczej o smarowanie tarcz. Całe to "hihihaha" wzięło się stąd, że ktoś kiedyś zamiast grafitowym posmarował towotem i się heble zjeb... na amen.
Stare mechaniory wiedzą, że żeliwo tłumi drgania, nie tyle żeliwo co grafit jako forma węgla występujaca w żeliwie. Piszczenie hebli to drgania, które żeliwne tarcze powinny tłumic. Na powierzchni tarczy są mikropory. Jeżeli przesmarujemy tarczę żeliwną (!!!) cieniuuutko smarem GRAFITOWYM (!!!) to wtedy tarcza zyska własności tłumienia drgań i piszczące hamulce odejdą w zapomnienie.
Jedna uwaga. Na samym początku hamulce faktycznie są hmmm słabe. Smar się musi wytrzec z powierzchni i dopiero kiedy siedzi w porach spełnia swe zadanie.
Ale po co ja to piszę, i tak się będziecie śmiali, szydercy :P Kupujta cudotwórcze blaszki a i tak true is overe there :P
zapek??? !G.O.P! / 2009-06-07 00:25:30 /
Z tego co mi wiadomo, tarcza zawsze drga i cała bajka polega nie na tym by je nie tyle co tłumić, a zmienić ich częstotliwość na takie by nie były słyszalne dla naszych uszu.
Zapek, smar grafitowy to PYŁ grafitowy, w palcach wydaje się wręcz tłusty, ale nie mylić ze smarem grafitowANym. To jest towot z pyłem grafitowym. Co do Twojej metody, to była skuteczna kiedy polskie klocki do polonezów i DFów nie zawierały ani grama grafitu. Za to zastosowanie porządnych klocków na dzień dzisiejszy załatwia sprawę, bo porządne klocki zawierają grafit z powodów które opisałeś.
Ja jakoś nie mam nigdy problemu z piszczącymi klockami, nawet po PC.
granadziarz_3M / 2009-06-07 12:16:33 /
dokładnie, jak kupowałem klocki w okolicy 50PLN to musiałem je co ostrzejsze hamowanie obracać stronami w granadzie... wystarczyło kupic w okolicach 100Pln i zywotność sie poprawiła i cisza nastała:)
Aaaaa no pewnie granadzierzu, ten aspekt juz pomijam jako oczywisty, klocki dobrej jakości nie wymagają hokusów pokusów ale jak jest u nas, wszyscy wiemy... Warto jednak pamiętac skąd się wzięła legenda o cymbale co smarował tarcze smarem :)
zapek??? !G.O.P! / 2009-06-07 13:37:10 /
Jak jeżdziliśmy na rajdy ekipą na oglądarę to koledzy zawsze zachwycali się że u mnie piszczały hamulce.
Próbowali to zrobić w swoich przednionapędówkach i ni cholery nie dawali rady:)
Wrc-ówkom podjeżdżającym na start os-u zawsze piszczały heble:)
Piotrek Ł....vel Kankkunen / 2009-06-07 17:04:51 /
Heble typowo sportowe to całkiem inna bajka.
W heblach sportowych liczy sie przede wszystkim tarcie wiec nikt tam nie bedzie sobie zawracał głowy piszczeniem ani szybkim zużyciem tarcz czy klocków. Hebel do dupowozu to jak zwykle kompromis miedzy komfortem a własnościami dlatego robi się je tak zeby nie piszczały i były w miarę sprawne i trwałe.
Aldaron / 2009-06-07 20:45:53 /