Temat wynikł przypadkiem z wątku http://www.capri.pl/forum/54903 o dzwonach. Chodzi mianowicie o jakąś dziwną energię niektórych przedmiotów, urządzeń, rzeczy. Słyszałem nawet wśród klubowiczów historie o autach, które ktoś "znielubił" na początku ... i tak jak auto nie psuło się nigdy u poprzedniego właściciela - u nowego wręcz stało złośliwe. Myślę że każdy z nas doświadzył podonych historii w swoim życiu, lub zna takowe.
Nie wiadomo czy wierzyć czy nie wierzyć ... ale napewno warto napisać.
Myślę że autorzy się nie obrażą jeśli przeniosę posty do tego wątku:
--------------------------------------------------------------------------------
Kiedyś w telewizji na 1-ce albo 2-ce był taki program motoryzacyjny który prowadziło 2 panów.
I była dokładnie opisana historia pewnej Skody Favorit której to kolejni właściciele,albo umierali albo zapadali na ciężkie choroby lub inne przypadłości.
Każdy z nich twierdził że problemu pojawiły się po nabyciu auta(ci co przeżyli):)
Ale historia była prawdziwa i dobrze udokumentowana.
To chyba coś w tym jest.....
Piotrek Ł....vel Kankkunen | 2008-03-15 12:17:24 | ocena: 0
--------------------------------------------------------------------------------
Miałem pechową Skodę Rapid :)
Nigdy wcześniej i nigdy później nie miałem tylu dziwnych i niebezpiecznych sytuacji na drodze!! Zdarzyło mi się kilka baardzo awaryjnych hamowań, przejechanie o włos przez nadrzędną ulicę, rozbicie płotu u znajomego.. itp. itd..
Do całości wydarzeń dodam ze auto nie chciało żebym je sprzedał! 3krotnie klienci zrezygnowali bo na umówionym spotkaniu auto odmawiało posłuszeństwa. W drodze już z klientem padła uszczelka pod głowicą, innym razem zaginęły wszelkie prądy (nie zdażało się to ani wcześniej ani później)... długo by opowiadać. Usterki niebyły spowodowane złym stanem auta. Jak wyjeżdżało odemnie miało ledwie 130tyś km przebiegu z czego 30tyś ja zrobiłem bez większych awarii.
W końcu udało się dogadać z jakimś klientem, podpisaliśmy umowę, klient wsiadł do auta i.... nie odpalił :)) rozrusznik odmówił posłuszeństwa. Odpaliliśmy na pych i pojechał.
Po tygodniu zadzwonił do mnie czy wiem gdzie są szroty ze skodami bo miał dzwona, później po kolejnych 2 tygodniach miał znów dzwona... dalszych losów pechowej rapidki nie znam. Ale nikt mi nie wmówi że wszystkie sytuacje to był przypadek bo za dużo tych przypadków było :)
Trójkąt | 2008-03-15 12:39:40 | ocena: 0
amator liil (EM) / 2008-03-15 13:05:22 /
obie opowieści o skodach... w tym też coś musi być ;)
Dokladnie...
granadabus / 2008-03-15 13:33:20 /
Cała prawda na ten temat :
rypswyps / 2008-03-15 14:15:49 /
Te auta mają przecież duszę :D wiec czasem jest ona dobrotliwa a czasem złośliwa, czasem zakochujemy się w aucie odp ierwszego wrażenie i je kupujemy bo "tak jakoś fajnie na mnie patrzy" a czasem sobie odpuszczamy samochody które jakimś dziwnym trafem nie wzbudzają w nas emocji
BirdDog / 2008-03-15 14:23:24 /
Ja mogę powiedzieć tylko tyle że miałem kilka aut ale Capri NIGDY mnie nie zawiodło.
Wszelki usterki sygnalizowało wcześniej i mogłem ,je w porę usunąć.
Może niektóre auta "mówią" trzeba tylko słuchać.
A co do Skody to mój Tata miał 100S i psuła się non stpo,ze szlifami wału co 30tys km,ale to było jeszcze w PRL-u.
Ojcec jednak twierdził że to wada krzywego wału korbowego i ja mu wierzę:)
Piotrek Ł....vel Kankkunen / 2008-03-15 14:47:19 /
pewnie nie jestem sam ale swoje auto staram sie traktować tak żeby nie dawać mu powodów do "obrażania" sie na mnie :) Ostatnio sie obraził , nie wiem za co :) ale już mu prawie przeszło hehe
Z samochodem czasami jak z babą :D
Kohito_PS / 2008-03-15 14:55:33 /
Ja mojego "porzucilam" na dlugi czas... az sie boje wracac. Tlumaczylam mu po co jade, ale zobacze po powrocie czy zrozumial...
Zimne S. 3M_U(ć) / 2008-03-15 15:33:29 /
ja w swoim zyciu mialem juz troche aut, bo juz troche lat zyję ;)
i jakos WSZYSTKIE auta mnie lubiły, nie mialem z nimi zbyt wielu niebezpiecznych sytuacji zagrazających zyciu, a nawet powiem ze nie mialem żadnej - a przejechalem ok 600 tys km (nigdy nikogo nie stuknąłem, nigdy mi się "włos na głowie nie jeżył" zbytnio, żadnego wypadku nie przeżyłem), dodam że jeżdzę raczej szybko
nie psuły sie też nadmiernie, poczawszy od malucha, poprzez kilka "Golfów" a skonczywszy na Granadach, największa suma jaką w życiu wydałem na jednorazową naprawę to bylo 800 zł (silnik 2,8i w jednej Granadzie)
jak czytam nieraz ze ktos wydał na naprawę auta kilka tys zl to mnie zaczyna parzyć te 100 zł co je mam w kieszeni ;)
nie mam po prostu sumienia zeby katować auto, palić gumy, kręcić obroty do odcięcia, jeżdzić niesprawnym, stosować "rozwiązania tymczasowe"
albo samochody po prostu mnie lubią, albo to ja je lubię i one mi się odwdzięczają :D
hmm takich dziwnych histori mialem sporo ;)
jedna fajna to jak ogladalem granade malo mnie tylna klapa od kombi nie przyłozyla w nos :D a co najlepsze miala silowniki dobre ;) tak sobie pomyslalem osz ty cholero ;) i kupilem ja kilka mieseicy pozniej ;) czasem tak mam ze jak cos w samochodzie sie popsuje to w takim momencie ze uchrania mnie to przed czyms powazniejszym...
a co do skoood hmm to sa chyba jakies pechowe auta... przez jedna garde wyladowalem na tydzie w szpitalu a pozniej uczylem sie chodzic na nowo :(
p.s.
nigdy wiecej nie kupie samochodu w deszczu
Main(misiek) / 2008-03-15 17:54:04 /
Ja swoją Kaprychę zawsze głaszcze po dach albo błotniku na dziendobry i dobranoc :P wychodząc z garażu
BirdDog / 2008-03-15 17:59:10 /
dokladnie tak jak napisal rypswyps - "Christine" Stephena Kinga, film niby prosty, ale zawsze ciarki mnie przechodza jak ogladam, i to nei dlatego ze sie boje, tylko zaczynam wierzyc ze naprawde stare auta maja dusze nie tylko na filmach.
a poza tym - wzruszajaca historia:) polecam - w naszych klimatach napewno jeden z bardziej kultowych filmow - sadze ze nie mniej kultowy niz "Vanishin point"
moja dwudrzwiówka to mnie chyba kocha...
przypomnę, że pierwsze kilometry za jej kierownicą to była droga do miedzianej na PC,
całe hamulce oprócz tylnych cylinderków włożone w piątek - dzień przed PC,
tak jak wszystkie lampy i wiele innych...
skrzynia była w maku, most w maku, nie wspomnę o spwanym wałku sprzęgłowym...
i jakim to cudem dojechało pojeździło i wróciło, to ja się do dziś zastanawiam...
chyba nadaje się do wątku jako tajemnicza historia... ;)
rozjechany liil / 2008-03-15 20:24:31 /
A Ty ją chciałeś sprzedać ;p Ze skodilakiem to ja też miałem przygodę. Zaliczyłem nią wypadek, ale bardziej z mojej winy. Mechanicznie była niesamowita i nawet postawiłem rozbitą w garażu licząc, że może sama naprawi się w cudowny sposób jak Christine. Niestety nie chciała, więc dostała siekierą po podłużnicach i pojechała do huty.
radzieckii / 2008-03-15 22:27:27 /
a ja myslalem, ze to moj ojciec mial pechowa skode :)
pewnego dnia tak na poczatku lat 90-tych postanowilismy pojechac mega "120 el" z bytomia do bielska na fajny weekend-czyli jakas luzna godzina jazdy...po piatej godzinie bylismy juz na maxa wkur... bo co pare kilometrow gotowala sie woda-o ile pamietam zbiornik byl w bagazniku??? jakos tak-wtedy nie bylo jeszcze tylu stacji i musielismy sie pytac co chwile ludzi o wode bo kupienie pare zbiornikow nie bylo wtedy az takie proste :D
dojechalismy na miejsce a hotel, w ktorym mielismy sie zatrzymac juz oddal nasz pokoj i wrzucili nas do przyczepy pod lasem, ktora stala pod katem chyba 30 stopni :)
stara skoda to zlo !!! :D
on_the_run / 2008-03-15 22:57:36 /
Tez cos dozuce: 2 lata temu wybralem sie zakupic sobie granade mkI (gosc sam do mnie zadzwonil z budki , podal adres i miejscowosc , ale byl jakis taki dziwny i mowil tak sztywno , bez emocji ) Umowilem sie na 21 w jakiejs dupie pod Niepolomicami . i tu nastapily 2 dziwne sytuacje :
1:Padal deszcz, bylo ciemno wyjechalem juz z Krk zostalo mi 40 min do spotkania ( jechalem chevroletem caprice , to tak porzadkowo) i nagle w jakis polach game over totalny brak pradu. Ciemno, pada , swiece telefonem ale akumulator iskrzy ,a w aucie ciemno jak w d**** . Zadzwonilem juz po transport , ale po jakis 20 min samo sie wszystko zaswiecilo , odpalil i pojechal.
2:wg/ koordynatow bylem juz jakos 2 wioski dalej i w takich ciemnych polach zobaczylem kombi przejezdzajace przez droge w poprzek przed maska , ale tak wyraznie ze sie odbijaly krople deszczu na karoserii w swietle reflektorow. Ale jak minalem to miejsce w ktorym to auto przejezdzalo to uswiadomilem sobie ze tam ani z jednej ani z drugiej strony nie bylo drogi. wycofalem do tylu i nie bylo takiej mozliwosci aby cos tam przejechalo . I tak sie wtedy wystraszylem , ze nie czekajac na dalszy rozwoj wypadkow pognalem do domu pedem . A pan do mnie juz nie zadzwonil.
Classmobile / 2008-03-15 23:49:25 /
hehe skody nie takie złe..:).. 6 lat jeździłem skodą 1000MB z 68 roku.. fakt lubiła sie popsuć.. ale tylko dlatego że mechanicznie nic się do niej nie dotykałem.. ale nawet jak sie posuła to i tak zawsze do domu dojechała o własnych siłach... ale coś takiego miała że po mieście potrafiła rok jeździc bez oszczedzania.. i nic kompletnie sie nie psuło... ale wystarczyło wyjechac za miasto i od razu coś się psuło... odpadł tłumik..całkiem.. musiałem się po niego wracac... zatarło sie łożysko w kole jak pojechałem do szczecina.. rozkręcił sie gaźnik a konkretnie zaworek który wpuszcza bene do komory pływakowej, jechała coraz wolniej i wolniej.. aż sie zatrzymała... potrafiły sie zablokowac koła po wychamowaniu na swiatłach żeby ruszyć trzeba było szybko skręcić koła wyskoczyć z auta odkręcić odpowietrznik na zacisku i zakręcić.. i dopiero mozna było ruszyc z miejsca.. no ale to raczej z mojej winy bo wydatki na auto ograniczały sie do OC i beny wlewanej do baku.... a nie że auto było złośliwe..:)..teraz mam R110 coupe.. i wybieram się nią do poznania pod koniec miesiaca... mam nadzieje że bez niespodzianek, ale raczej nic mnie nie zaskoczy:)..
no Classmobile ... ciary po plecach przechodzą nawet jak się to czyta.
amator liil (EM) / 2008-03-16 10:10:22 /
Hmmm ja kupiłem Mustanga z rozbitym lusterkiem wstecznym - ile to lat nieszczęścia mówić nie muszę ......... więc los tak pokierował, że robiłem wszystko tylko nie to auto (finanse, czas, itd) -- na szczęście to już ósmy rok się zaczął
MikeB4 / 2008-03-16 11:33:16 /
Przypomniała mi się najdziwniejsza historia jaką miałem w życiu:
To było w ostatnie lato.Lece Premiumką.
A4 pomiędzy Legnicą a Wrocławiem,7 rano,pusto nikogo na drodze.
Dookoła pola płasko jak okiem sięgnąć.Nikogo,nikogusieńko!
A tu nagle ŁUP kamień w przednią szybę.
Zostawił duży odprysk!
Skąd kamień jak dookoła żywego ducha.......ciary mnie przeszły po lecach,trochę zwolniłem.
Piotrek Ł....vel Kankkunen / 2008-03-16 12:04:21 /
To moja historia jest raczej luźno związana z autami ale:
jakoś na początku znajomości z moim Baśkiem szliśmy sobie spacerkiem wzdłuż szpaleru aut i tak nagle mnie naszło i walnąłem:
"Jak następne auto będzie miało nr rej DW 45 to nie powinniśmy się spotykać".
Chyba nie muszę mówić jaki miało nr. Aż zbladłem, a Basiek do tej pory mi nie wierzy, że nie znałem tego auta i się nie zgrywałem.
Młody_wFe / 2008-03-17 22:23:12 /
Piotrek - siedzial jakis w krzakach, wino mu sie skonczylo, uslyszal nadjezdzajacy samochod i pomyslal: a co ch.. bedzie se jezdzil...
pmx (wiewior;) / 2008-03-18 00:53:44 /
Wiewiór-właśnie o to chodzi że dookoła były tylko pola,pola i ani drzewka ani krzaczka ani rowu gdzie ktoś mógłby siedzieć przyczajony.
Może ktoś się zaśmieje ale ja obstawiam mikrometeoryt.
Tylko musiałby być naprawdę okruch ale z tego co wiem to zdarzały się takie przypadki..........
Piotrek Ł....vel Kankkunen / 2008-03-18 18:44:42 /
Offtop
Piotrek Ł....vel Kankkunen a wiesz ze firma ubezpieczeniowa na W i konczaca sie na A oferuje AutoCasco od uderzenia meteorytu ?? :D
Main(misiek) / 2008-03-19 00:30:07 /
ciekawe jakie odszkodowanie by wypłacili :D już widzę stwierdzenie że to ty walnąłeś w meteoryt a nie on w ciebie :)
rybaak / 2008-03-19 01:28:37 /
Oooo właśnie czekałem na ten wątek
Więc jednak zdarzyła mi się taka historia ..... że samochód zechciał do mnie w tajemniczy sposób przemówić.
Historia dotyczy Fiesty z 81 roku z mocarnym silnikiem o pojemności 1.1 litra ;-))
Przywiozłem ją do mnie do warsztatu (25 km) celem pospawania wydechu i czegoś tam jeszcze ...... po 3 godzinach auto było gotowe - wsiadam już mam wyjeżdżać ruszam i nagle sru - pękł przewód hamulcowy sztywny (jeszcze w garażu)....
Czyli albo samochód postanowił mnie jeszcze nie zabijać - albo wiedział kiedy sie popsuć --- gdybym przejechał jeszcze 4 metry to już mam cały czas z górki i prosto na ruchliwą ulice a na ręczny hamulec raczej nie ma co liczyć .... brrr jak sobie pomyśle że mógł pęknąć kawałek dalej przy kilkudziesięciu na godzine to ciarki mnie przechodzą ...
MikeB4 / 2008-03-19 01:46:32 /
z tym meteorytem to ja kiedyś miałem podobnie, coś trafiło w szybe że aż się zatrzymałem bo myślałem że kogoś pogonie a tu co...? ptaki (takie duże sprytne złe i czarne) się bawiły w rozłupywanie orzechów i zrzucały je na asfalt a jednemu się zachciało w auto i tajemnica spadających włoskich orzechów została ujawniona:)
Havel aka Gaweł / 2008-03-19 08:39:20 /
jeden z moich samochodów sam z siebie wytworzył na masce coś w rodzaju "trupiej czachy", w dodatku w zeszlym tygodniu zatankował sie / tzn. odbił / za 66,66 pln,.......sprzedać go ?
.STICH. / 2008-03-27 08:07:29 /
uderz go młotkiem 5 kg, jak sie sam wyprostuje to pod prasę znim , jak nie, to nie jest nawiedzony.
marian212 / 2008-03-27 09:15:15 /
może najpierw sprawdzę, czy woda święcona wypala dziury w lakierze :)
.STICH. / 2008-03-27 09:22:34 /
to bardziej lowcost'owy pomysł :)
marian212 / 2008-03-27 09:32:20 /
Szóstki na blasze też są :) Co prawda dwie, ale z tyłu są dwie kolejne ;))
fakt
.STICH. / 2008-03-27 11:17:52 /
ah ta ludzka wyobraznia :D ale wyglada iscie szatansko ;)
Main(misiek) / 2008-03-27 11:46:26 /
Apage satanas...
granadabus / 2008-03-27 14:59:35 /
historia z przed kilku minut :)
(Magiczny wentylator)
parkuje samochód w garażu, wcześniej specjalnie trochę go przycisnąłem żeby silnik dobrze rozgrzać. Wysiadam z auta , podnoszę maskę i dumam nad tym jaki klucz będzie mi potrzebny żeby odkręcić ten włącznik termiczny na chłodnicy od wentylatora. W pewnym momencie mówię sobie pod nosem do capri " No napraw sie to nie będę musiał cię rozkręcać a w nagrodę na benzynie będziesz dużo więcej jeździł. Skończyłem te zdanie i nagle wiatrak sie załączył pochodził trochę i sie wyłączył jak już chłodnica sie ostygła. A miałem jutro jechać do hurtowni po nowy włącznik :D
Teraz pozostało mi znaleść powód dlaczego paliwo do listwy nie dochodzi , naprawić i spełnić obietnice :)
Kohito_PS / 2008-04-03 17:20:23 /
PS. wczoraj robiłem to samo i silnik chyba nawet bardziej rozgrzałem i wiatrak nawet na chwile sie nie włączył. A dzisiaj po 5 miesiącach nagle ożył :)
Kohito_PS / 2008-04-03 17:21:43 /
Ja podczas wypadu do Pragi miałem dwie dziwne akcje.
Pierwsza: Zjeżdżam z Zieleńca gdzie byłem na desce, parkuję na chwilę na punkcie widokowym. Leży tam sporo śniegu. Mocniejszy nawrót, parkowanie. Wyjezdzam potem z parkingu i nagle powyżej 60km/h zaczyna mi tak drżeć kiera, że mi ją z rąk wyrywa... mówię sobie... żeszzzzz ku... coś posrało się w zawieszeniu przez ten nawrót!!! :/
Jadę jeszcze kawałek, staję na Parkingu i zaglądam w zawieszenie... nic nie widać. Stoję chwilę, po konsultacji z nawigatorem, jedziemy do Kudowy tam się może coś wymyśli. Stoję tak jeszcze chwilę i mówię: Noooo! Kochanie! Nie chcesz Pragi zobaczyć???
Po chwili wyjeżdzamy z parkingu i auto idzie jak po nitce... się zrobiło. ( później się okazało, że śnieg mialem napchany do felg ale to szczegół :D).
Druga syt: przepalona żarówka. Wymieniam na taką, którą miałem na składzie... nie pomaga. Zakładam drugą...też nie pomaga. Kupuję nową na stacji... nie pomaga... mówię: doooobra, jadę na jednym świetle!!!! Wsiadam, odpalam... światło działa!!!! :)
sołtys / 2008-04-03 17:39:12 /
soltys a ja tak już drugi tydzien siedzę w zieleńcu, wale browce a ostatnio wchodzę do sklepu po przepoje i co widzę: oranżade capri. Biorę z miejsca.
paras / 2008-04-03 20:53:17 /
ło booooosz :)
Śnieg tam jeszcze jest?
sołtys / 2008-04-03 20:55:19 /
teraz to tylko na szlakach w górach. Deszcz pada od 2 dni, jutro spadam.
paras / 2008-04-03 20:59:22 /
oooo to trafiłem :)
Super pogoda i jeszcze śnieg leżał. Po 2 latach w końcu pośmigałem sobie na deseczce!!!! :D
sołtys / 2008-04-03 21:00:42 /
to fajnie bo ja wtedy też zapodawałem z górki przez drogę ale na nartach...
paras / 2008-04-03 21:06:24 /
dziwna sytuacja podobna do czyjejs wyzej opisanej, jade dzisiaj dobra droga, szczere pole, pusta droga, wszyscy za mna, nagle trzask w szybe cos stukło i zadymiło, i na szybie mam strzała odprysk 1x1x1mm nie byloby w tym nic dziwnego gdyby nie to ze cala dziurka jest do okoła odymiona na czarno :D chyba piaskiem z kosmosu zerwałem ;) ... chyba na sobote puszcze duzego lotka :P
Main(misiek) / 2008-04-03 23:50:38 /
to jakis golab wcinal wczesniej cos z tabasco :>
ٶٹڢڶ Ptasiek 3M ڄژښڭ / 2008-04-03 23:53:38 /
<lol2> takiej opcji nie przyjalem :D
Main(misiek) / 2008-04-04 01:02:49 /
A mi się przydarza permanentne znikanie benzyny z baku w 4.0, rzecz dzieje się w bardzo tajemniczych okolicznościach! Wystarczy przejechać pare metrów... Aha, nigdzie nie kapie, korek zamknięty i zabezpieczony.
Mysza liil (EM) / 2008-04-04 08:03:00 /
Czuję sarkazm w tej wypowiedzi mysza!!!! :)))))
sołtys / 2008-04-04 08:23:54 /
u mnie dzieje sie tak samo. co dziwniejsze tym szybciej ucieka im mocniej naciskam na pedal gazu.
Leszek "QSi" / 2008-04-04 08:27:35 /
dziwne to by było jak by było na odwrót Leszku :D
Historia z dreszczykiem...Nie mnie się wprawdzie przydarzyła, ale opowiadał mi ją znajomy " złotówa".Otóz jezdził on sobie warszawą ( dawne czasy) na postoju taxi . Pewnego dnia, tuż po zmierzchu, przejeżdżając obok cmentarza, samochód nagle zgasł. Chłopina wysiadł z auta, macha w górę i .. w tym momencie usłyszał płacz dziecka dochodzący z cmentarza. Pobiegł w stronę skąd dochodził płacz i znalazł noworodka owiniętego w jakąś szmate, leżącego na jednym z grobowców, nieopodal bramy cmentarnej. Wziął malca, wsiadł do samochodu, przekręcił kluczyk i... auto zapaliło. Pojechal z dzieciakiem do szpitala i dalej to już normalna procedura... milicja (jeszcze) itd... W tydzień pużniej ukazala się wzmianka na ten temat w lokalnej gazecie, z jego nazwiskiem, więc historia raczej prawdziwa.
granadabus / 2008-04-04 13:20:15 /