Mam pytanko z racji tego że jakos teraz bede kupował Capri(chyba Mk3 2.3)
i mam zamiar jeżdzic w dłuzsze trasy i chcial bym wiedziec czy to tylko taki mit ze sie cały czas psuje.Wiem ze tez to zalezy od stanu autka ale pytam tak tylko ogólni. Z góry dzieki za odpowiedzi.
Pozdrawiam wszystkich!!!
Sid99 / 2003-04-29 14:07:33 /
non stop coś sie psuje... ja mam od października capri i jeszcze nie było tak zebym cały tydzień non stop nim przejeździł... :( Ale za to jaki śliczny jest i..i... i znowu go kocham :)
Przesadasz spawn...
marian212 / 2003-04-29 14:22:15 /
taka prawda (przynajmniej w moim przypadku) dlatego nie jede capri na spring open :(
moim zdaniem ze starymi samochodami to jest tak, ze trzeba poswiecic duzo czasu na zrobienie wszystkiego od poczatku do konca i wtedy sie nic nie psuje.
Kriss_MustangII / 2003-04-29 15:06:52 /
No raczej, ze sie moze psuc bo jak ma 20 lat to jak kazdy inny sie bedzie psul, a poza tym nie jeden z tych samochodow dostal swoje od zycia :-) hehe, ale jak go sobie sam zrobisz i troche poznasz to wtedy pojezdzisz i to jak :-)- czasem problem jest tylko taki, ze to robienie moze potrwac np. w moim przypadku juz dwa latka (i dzis jest jeszcze w kawalkach), ale powodzenia :-)))
wadol1 / 2003-04-29 15:21:57 /
nie mozna ogólnie powiedzieć że zawsze sie psują albo wogóle się nie psują... poprostu jak będziesz miał szczęście i trafisz na zadbane autko w dobrym stanie masz szanse nie babrać sie co tydzień po łokcie w smarach... w przeciwnym wypadku możesz nie wychodzić z garażu przez tydzień a auto i tak jeździć nie będzie chciało....
tak więc powodzenia przyszły posiadaczu CAPRI... mam nadzieje że nie zniechęcają cie te słowa bo czasem naprawde dużą frajdą jest naprawienie auta i praca przy nim ;D
Trójkąt / 2003-04-29 15:49:37 /
U mnie też Capri ciągle sie psuł.Na okrągło cos mu sie działo,ale ja tym wcale sie nie przejmuje.Nawet nie masz pojecia jaka masz frajde gdy kopiesz w silniku dwie godziny na siarczystym mrozie i po zmudnych poszukiwaniach usterki silnik odpala i cała maszyneria znowu pracuje tak jak za dwanych czasów..Myslisz sobie:to ja go naprawiłem !doszedłem do tego co go "bolało"masz radochy po pachi i jestes pełen radosci,ze dzisiaj znow czegos sie nauczyłeś,znowu wszystko gra jak dawniej...Tak apropos napraw to przed kupnem Capri nie miałem nic pojecia o mechanice samochodowej.Teraz gdy mam Karpia "ON" nauczył mnie prawie wszystkiego.Dzisiaj sam sobie robie remont kapitalny mojej bryki,oczywiscie radze sie znajomych mechaników ,blacharzy co i jak,ale generalnie to wiekrzosc prac wykonuje w nim sam.Wiadomo,ze nikt na samym początku nie jest kozakiem,ale jesli bardzo chce sie czegos nauczyc to mozna zrobic cuda,a przy okazji mozna wymyslec kilka swoich patentów...
Pozdrawiam:
B@rtek
m.i.c.r.o.n. / 2003-04-29 16:08:35 /
zgadzam sie z wami , troojkat dobrze pisze, ale trzeba sie doszukiwać pozytywnych stron psucia sie capcia, jezeli wytrzymasz nerwowo wszystkie te momenty typu:
- randka z dziewczyną zakończona holowaniem przez kolege , lub w gorszym wypadku pchanie go ręcznie z dziewczyną:)
- stanie 4 godzin na gdańskiej gdzie prawie nie ma pobocza i naprawianie ukł. chłodzenia a'la McGyver, w warunkach co 2 sekundowego bujania autem wywołanym przejeżdzajacymi i trąbiacymi autami
-naśmiewanie sie z ciebie przez kobiete i rodzine ( na obiadkach w piątek, świątek i w dzień poprzedni)
-robienie z siebie idioty lub robienie idioty z policjanta który przeciez ma oczy :)
-wytrzymywanie nie ustających pytań : kiedy bedzie jezdzil , kiedy to? .. kiedy tamto ? aaagggrrrrhh
-godziny pierdo... sie z malą zapieczoną śrubką ,ukręconą, lub ( miliony mozliwości które niesamowicie wkurw..ją) tutaj jest naprawde dużo możliwości technicznych i nie chce mi sie pisać :)
ale jak to wszystko przetrzymasz i któregoś dnia spojrzysz ze swojego okna na autko które własnie umyłeś i powiesz : "jezu on jeździ" (tak jak własnie robie teraz) to wszystko zrozumiesz...
to jest love. . .jak zobaczy ze o niego (o nią) dbasz i wkładasz dużo uczucia to spotka cie miła niespodzianka w postaci pełnego posłuszeństwa
( do tego etapu jeszcze nie doszedłem :)))
pozdro
starrsky / 2003-04-29 16:28:26 /
hehehe - genialna lista Starssky - nic dodac nic ujac.
A ja tylko dodam ze opcje sa dwie albo kupuje sie auto w bardzo dobrym stanie (da sie) wg zasady im wiecej zrobil poprzednik tym mniej ja bede mial do roboty, albo kupuje sie tanio jak w moim przypadku i robi sie duzo na poczatek a potem eksploatacyjne sprawy - Nie jestem moze super zorientowany ale wydaje mi sie ze Capri to ostatni z gatunku klimatycznych coupe do ktorego dosepnosc czesci jest naprawde niezla - i to jest wazne!!
Przez rok czasu mialem problemy np z tarcza sprzeglowa - od reki do dostania, amortyzatory, nowy wydech - kupujesz od reki, spora czesc blach - czekasz max kilka dni, poszla chłodnica - niewielkie przeróbki i weszla od taunusa (wymiana i znalezienie odpowiedniej zajeło mi jeden dzien - zobaczymy co bedzie dalej ale jak narazie jestem optymistą - jeszce nic mnie nie zaskoczylo tak zebym musiał go postawic na wiecej niz dwa dni.
A wam z doswiadczenia co sie takiego psuje ze ciagle te auta stoja? Moze estem szcesciazem?
pozdro
greenhorn / 2003-04-29 16:59:55 /
"starssky kiedy bedzie jezdzic twoje auto" ?
:D
Michal FAZI / 2003-04-29 17:59:22 /
już jeździ :D
starrsky / 2003-04-29 18:03:46 /
kurna starrsky jak to czytałem to tak jak sam bym to czytał... :)
Sorki chłopaki ale ja tego nie kleje. Jakby mi bryka odmówiła posłuszeństwa jeszcze zimą to bym ją do rzeki zepchnął. A wogóle jak to jest że tygodnia nie przejedziesz bo ci sie coś pieprzy, przecież Capri jest tak prostym samochodem że tam nie ma co sie popsuć. Osobiście nie wyobrażam sobie że wsiadam w bryke chce jechac na laski albo do laski a tu ch.. Jeżdże swoim dwa lata, w silniku wymieniam tylko świece i olej no i regulacja co 10000 tys. i to kurna musi chodzić.
Seba / 2003-04-29 19:41:46 /
seba masz racje, ciesz sie póki mozesz. wszystko na ten temat :)
starrsky / 2003-04-29 19:53:41 /
dokładnie !!tylko jak ci padnie jedna pierdola to przy naprawie wyjdzie ich jeszcze dziesięć:(
ale to nie o to chodzi:)
Trzanek / 2003-04-29 20:03:33 /
Ja miałem to szczęście że poprzedni właściciel włożył w ten fantastyczny samochód dużo pracy, ale i tak jest coś do zrobienia jak to w sarych autach, moje Capri jest starsze ode mnie o 9 lat. Ale właśnie to psucie sie i ciągła wymiana tudzież regulowanie różnych rzeczy to jest cały urok Caprika. Jak kupujesz Capri to musisz sobie zdawac sprawe że przed toba dużo nauki i pracy, ale za to jak przyjemność... tego sie nie da opisać. Ja czasem wychodze sie poprostu popatrzeć na ten przepiękny samochód.
P.S pesymistom nie polecam :)
Pozdrawiam
Daniel vel Treetop liil (EM) / 2003-04-29 20:13:43 /
Jak dla mnie kupno Capri w idealnym stanie w Polsce jest raczej nierealne. Kto takie auto chciałby sprzedać?, a jak już to raczej nie zobaczymy ogłoszenia w mediach (znajdzie się jakiś znajomy, kolega....). W Capri najlepiej wykonywać naprawy 'hurtem" . Po co parę razy rozgrzebywać zawieszenie, znowu w skrzyni coś haczy, zgrzyta, most wyje, sprzęgło nie bierze itp. Kupno Capri za "małe" pieniądze niesie ze sobą prostowanie patentów poprzedniego właściciela - u mnie np. skrzynia była uszczelniana wycinankami z opakowań po proszku do prania, simmering "wspomagany" był taśmą magnetofonową, w silniku użyte były przypadkowe uszczelniacze bądź ich nie było, most miał pękniętą obudowę itd. (jeśli chodzi o blacharkę to chyba każdy dobrze wie). No więc jak już przebrniesz tę drogę powinno być dobrze, jak na razie niczym złym mnie nie zaskakuje i nie zawodzi. Od czasu remontu tj. ok. półtora roku wymieniłem tylko olej. A i jeszcze jedno, dobrze jest mieć kogoś w rodzinie lub wśród znajomych kto ma warsztat samochodowy.
PiotrekFCapri / 2003-04-30 00:33:54 /
Ja uważam że wszytsko się rozbija o pieniądze. Można mieć najlepsze intencje i z początku serwisować auto używając tego co najlepsze... ale kiedyś kasa się skończy i tu zacznie się patencenie i oszczędności. Osoby nie używające Caprika na codzień nie mają tego problemu bo poprostu mogą poczekać. Inna jest sytuacja w przypadku osób uzywających go do codziennej eksploatacji... im zdecydowanie wcześcniej zabraknie pieniędzy. Same dobre chęci tu nie pomogą bo dobrymi chęciami to....
W Niemczech jest inna sytuacja bo tam są inne zarobki, więcej ludzi ma dwa auta i może sobie pozwolić na posiadanie jednego dla samej przyjemności a drugiego do codziennego poruszania się. Nie wspominając o stanie dróg i o serwosowaniu pojazdu w odpowiednim miejscu. W Polsce wiadomo jak to jest... pojedzie się do pana Zdzicha... ten jebnie młotkiem gdzie trzeba i auto chodzi jak zegaraek ;-) Jak posypie się więcej rzeczy na raz to się zaraz opchnie i niech nastepny się z gratem buja. Nie wyobrażam sobie by u nas ktoś trzymal auto nie uzywane prze powiedzmy 3 lata w garażu. Zaraz znalazł by 100 pomysłów na wydanie pieniędzy które może za nie dostać! Wiem że w Polsce są Capriki w idealnym stanie ale jeśli juz są do sprzedania każdy się rzuca że cena jest zbyt wygórowana.
Na ile wycenić Caprika w idealnym stanie? Słyszałem opinie że za 5000 do 6000 zł można kupić auto w dobrym stanie... cóż oglądałem wiele Caprików w tej cenie i nie było co do ręki wziąć... wszystko zależy od tego czego się oczekuje. Prawie każde Capri kupione w Polsce będzie wymagało gruntownego remontu. Taka sytuacja ma jeden wielki plus. Jeśli zabierzemy się do pracy i skończymy auto, będziemy potrafili je docenić i zaczniemy je traktować jak coś więcej. Będziemy na nie patrzeć przez pryzmat włożonej w nie ciężkiej pracy i pieniędzy, będzie nam trudno takie auto sprzedać! Jeśli już będziemy do tego zmuszeni to nie damy nigdzie ogłoszenia tylko przypomnimy sobie naszego znajomego, któremu Caprik się bardzo podobał... :-)
Podsumowując... kupować złoma i robić totalną generalke!
Wtedy codzienna jazda szybko nam z głowy wyleci i zdamy sobie sprawę że korona z głowy nie spada jak trzeba gdzieś podjechać autobusem :-P
Michal W / 2003-04-30 02:19:55 /
Jak sie o auto dba i zaiwestuje sie troche to auto jedzi i nic mu nie dolega
ale zawsze cest tak ze zlosliwosc przedmiotow martwych daje o sobie znaki i czasem sa awarie ktore trzeba zrobic albo poprawic
CHUDER / 2003-04-30 15:15:40 /
Moi drodzy kazdy kto wie co to jest samochod , wie ze czasami cos sie w nim psuje.Czestotliwosc psucia jest proporcjonalna do wieku auta.Tak wiec rozmowy czy Capri jest awaryjne czy nie nie maja chyba sensu.Jak mozna porownac auto co ma 20 lub 30 lat i nikt nie inwestowal w swoje cacko zadnych "ZBĘDNYCH" pieniedzy , a auto co ma pare lat lub jest nowe , lub wypodukowano je w egzotycznych krajach (Polska - polonez, Rumunia-Oltcit) klocki , bebny , tarcze , amortyzatory itd. elementy ktore co jakis czas trzeba wymienic nie licze.Nie mozna porownywac samochodow co maja blache ocynkowana z FC, tak samo jak samochodow klasy wyzszej z naszymi pupilami.Jedynym samochodem z ktorym mozna chyba porownac Forda Capri jest Opel Manta , ale to sa rozwazania na temat wyzszosci swiat Bozego Narodzenia nad Wielkanoca.
Kazdy co uzytkuje swoj samochod powinien zadbac o niego , pod warunkiem za ma na to srodki.Niestety gro ludzi albo nie ma siana albo nie chce go wydawac na gruchota itd. Awaryjnosc Capri sprowadza sie do tego , ze bedzie ona mala jezeli ktos od podstaw go wyremontuje lub kupi samochod od zagranicznego fana co malo nim jezdzil lub sporo w niego wlozyl.
To moja pierwsza wypowiedz na forum , tak wiedz drodzy uzytkownicy Polonezow i innych ciekawych rozwiazan motoryzacji , nie zjedzcie mnie za bardzo.....!!
maxmad / 2003-04-30 16:03:16 /
Wypowiedz MICHALA W. jest tu chyba najbardziej trafiona, a sam moge dodac ze "szacunku" dla samochodu ( w tym pracy i kasy w niego wsadzonej) nabiera sie kiedy sam powiesz ze zrobione jest wszystko co bylo mozliwe.
Kazdy wie ze na poczatku jest wszystko pieknie i ladnie, sa duze plany (to sie zrobi tamto sie poprawi)ale kłopoty przychodza wraz z remontem, nagle okazuje sie ze jest dwa albo trzy razy wiecej do zrobienia i wtedy czlowieka slak trafia.
Wiec rada jest jedna-trzeba BARDZO DOBRZE przemyslec czy kupic samochod za 2000 czy za 10000?
to ze ktos krzyczy sobie 10tys nie swiadczy o tym ze spady z innej planety (wie to kazdy kto uczciwie remontowal samochod (chyba troche za mało powiedzialem:) ale to tylko przykład)
Wiec SID zastanow sie dobrze
Trzanek / 2003-04-30 17:53:48 /
maxmad no racje masz ale inne fury rudy zżera jeszcze bardziej, np kolega ma cordobe 91,2,3 nie pamietam ale on po prostu jest powoli konsumowany przez rudzielca, moja blacha jest ocynkowana ale powoli tez sie do niej rudy dobiera, narazie mało ale trzeba zaradzic puki czas
starrsky / 2003-04-30 17:57:50 /
Mam jeszcze jedno pytanko, jeżeli niemam papierow na silnik to czy łatwo bedzie troche pomieszać zeby wszystko było OK.
PS. Wkurw.. się idzie kiedy już jest Capri do kupienia to coś musi być nie tak:(
Sid99 / 2003-04-30 19:51:10 /
Prosił bym bardzo o pomoc w tej sprawie bo mam wątpliwości czy cos jest z tymi papierami do zrobienia a we wtork mam juz brać tego Capri.
Dokładnie tam był 1.6 silniczek który został zamieniony na 2.3 V6 bez papierów.
Co mam z tym zrobić????????
Sid99 / 2003-04-30 20:39:00 /
nic nie zrobisz legalnie
trzeba kupic silnik z papierami i przelozyc jesli sa bite
a o sposoby nielegalne tutaj nie pytaj
jesli wlasciciel twierdzi ze numery sa ok to popros go o wycieczke do stacji diagnostycznej i do rzeczoznawcy
camaro / 2003-04-30 21:11:26 /
jak juz wezmiesz to Capri to lepiej kup silniczek z legalnymi papierami
np. silniczek 2.3V6 mozesz kupic za jakies 600zł ale będziesz wiedzial ze nie maja sie do czego zaczepic
bo z takimi sprawami jest duzo pirdolenia a w szumie kasa niewielka
zreszta nawet głupi policjant kapnie sie ze to nie 1.6
Trzanek / 2003-04-30 21:25:18 /
dokladnie, kupic silnik za 600 stow, jak ten bez papierow bedzie w lepszym stanie to przebic numery a pozostaly jako dawca.
Rem!k / 2003-04-30 23:35:08 /
a ja mam motor 2.0 v6 z kwitami i moge oddac za 6 stow
Seba / 2003-04-30 23:55:13 /
aha w dobrym stanie biegał cale swe zycie z automatem wiec nie dowalony
Seba / 2003-04-30 23:56:24 /
a ja jezdze bez numerow i jest ok.
Kriss_MustangII / 2003-05-01 00:02:04 /
bo tak masz napisane w dowodzie cwaniaku:)
my nie mamy tak dobrze
Trzanek / 2003-05-01 00:05:38 /
ha. w dowodzie wlasnie mam jakies numerki blizej mi nie znane :) a na bloku zero numerow. olalem ta sprawe bo u nas sie poprostu nie da tego przeforsowac.
Kriss_MustangII / 2003-05-01 00:14:21 /
a jak bedzioe kontrola to ???
starrsky / 2003-05-01 00:16:57 /
to i tak masz bomba bo idziesz do urzedu i mowisz ze masz blok bez nr i oni pisza w dowod ze masz blok bez nr a ty wtedy wkladasz pod mache co chcesz i kiedy chcesz
Seba / 2003-05-01 00:17:47 /
Hehe, to mozna wstawic silnik od jakiegos hamerykanskiego eskorta, pobiec do urzedu, zeby w dowod wklepali, ze nie ma numeru i potem wstawic co sie chce? To by bylo za proste... ;)
Ananiasz / 2003-05-01 00:19:51 /
P.S. eskort zostal napisany specjalnie przez "k", zeby wprowadzic male rozroznienie :))
Ananiasz / 2003-05-01 00:21:48 /
hehe;)
no niestety nie jest tak prosro
z takim numerem jest wiecej zabawy niz w "doktora":-0
Trzanek / 2003-05-01 00:25:41 /
a od stycznia to niby jak ma byc na numery przeciez nikt nie bedzie patrzec bo tylko w naszym durnym kraju silnik to część nie wymienna a w Unii juz silniki sie wymienia jak np. klocki
Seba / 2003-05-01 00:26:17 /
a od stycznia to w dowodzie będziesz mial nawet numer seryjny klockow;)
(zreszta u nas to wszystko mozliwe)
Trzanek / 2003-05-01 00:29:23 /
Zobaczymy w styczniu ;) Ja sie nie moge doczekac momentu, jak otworza granice na zachod, bo do tego czasu bede mial juz kase na porzadne Capri i przywioze je z Reichu, albo inne Holandii (mam nadzieje, ze sie uda). Poki co ide spac, nie wiem, czy sie chwalilem, ale jutro rano ruszam w daleka podroz do Borska :))))
Ananiasz / 2003-05-01 00:31:22 /
Będziesz musiał chyba jako zabytek bo capri nigdy nie spełni normy euro2... :-(
Michal W / 2003-05-01 00:59:35 /
Cos kiedys przelecialo mi kolo ucha, ze jak wejdziemy do Unii, to wszystkie normy zaczna nam powiewac, ale znajac zycie nasi panowie w ciemnych garniakach wykombinuja cos na oslode i nie bedzie tak milo
Ananiasz / 2003-05-01 09:05:58 /
po wejsciu do unii wszystkie samochody tam zarejestrowane powinny byc traktowane tak jak zarejestrowane u nas, czyli zadnych norm, zwykly przeglad, rejestracja i w droge
camaro / 2003-05-01 10:50:14 /
Mam nadzieje że masz racje Camaro... ale wiemsz jak to u nas jest... zawsze coś wymyślą żeby obywatela upier.....
Michal W / 2003-05-01 12:08:33 /
a mi sie dzis rozp.... samochod :) jade se spokojnie do pracy 120-150km/h po trasie katowickiej (bylem na dzialce odpoczywalem) a tu nagle juz w warszawie nie chce jezdzic mianowicie. najpierw mi zgasl na swiatlach i nie chcial zapalic troche go poreanimowalem dolelem kropelke oleju odpalil ale jechal jak by chcial a nie mogl i warszal jakos nagle dostal tepmeratury wiec staje na poboczu i jeb plyn wylecial mi z chlodnicy a konkretnie ze zbiorniczka wyrownawczego postalem troche odpala ladnie wkreca sie na luzie jak zyleta a na biegu nie chce jezdzic zgasilem nie meczylem caprysi zadzwonilem po brata on mnie scholowal i chyba czeka mnie wymiana uszczelki pod glowica i pare groszy w plecy. ale ja kur..em juz chcialem go sprzedawac ale chyba jeszcze go nie sprzedam. sie okaze :)
Michal FAZI / 2003-05-02 12:08:02 /