Moze nie dotyczy fordow ale warto w swieta pomyslec nad tym jak czesem jezdzimy [']
http://www.honda-crx.info/forum/viewtopic.php?t=14794&highlight=kamieniu
"Dobrze" że w drzewo przydzwonił, a nie w innego użytkownika drogi.
marian212 / 2007-04-07 12:09:49 /
Taa... Pocieszmy sie faktem ze wiekszość naszych fordzików nie osiąga takich prędkości... Choć to i tak niczego nie zmienia
Aldaron / 2007-04-07 17:49:32 /
płacimy my podwyżkami składek na OC
BirdDog / 2007-04-07 19:35:48 /
Pan płaci, Pani płaci... szczerze powiem że mi nie żal człowieka... nie to że nie ford... ale jak ktoś na własne życzenie robi sobie krzywdę... to cóż tu żałować
♠Zoggon♠ / 2007-04-07 19:47:44 /
Szczęście że przy tej prędkości nie zabrał ze sobą na tamten świat innych ludzi....
Kolejnego buraka mniej.....przykro to pisać ale taka prawda.
Te prędkości można osiągać na autostradzie u zachodnich sąsiadów lub na torze wyścigowym w Polsce.
Jazda na zwykłej drodze to proszenie się o śmierć.
Wynik-na załączonym obrazku.
Piotrek Ł....vel Kankkunen / 2007-04-07 19:50:32 /
dokładnie
BirdDog / 2007-04-07 21:24:29 /
zwalanie winy na stan drogi,pogode,stan techniczny samochodu jest naprawde ciekawe...chcialbym zobaczyc jak ta pogoda cisnie pedał gazu do tej predkosci... - jeszcze kilku takich mistrzów kierownicy i sprawa scinania drzew przy drogach znowu wróci...
Kohito_PS / 2007-04-07 21:46:11 /
czesto slysze opowiesci jaki to nie kozak jechal z nowogardu do dobrej nowogardzkiej tam jest dllllluga prosta ponad 200 to jest zabujstwo na drodze do wiochy to jak kolega powiedzial proszenie sie o smierc
jak jade do chamburga po aftobanie;) to morzna cisnac ile fabryka dala ale kamien jest kolo mnie i czesto tam jezdze wiec sorki ale to tylko ludzka glupota
cichymk / 2007-04-09 22:42:44 /
Panowie nie zganiajmy winy na drogi itp - jeżeli ktoś jedzie 200 to się mu spieszy najwidoczniej, zrozumcie to - na tamten świat !!!!!!!!!!!
Sorry za sarkazm ale takie mam zdanie o takich co tak jeżdzą.
Przecież człowiek o zdrowych zmysłach wie, że przy prędkości 200 to mu nic życia nie uratuje...
Shadow / 2007-04-09 23:16:07 /
przy 60-ciu i bocznym trafieniu drzewa też jesteś nieboszczykiem, może ograniczmy się do 30-tu ? o zmarłych żle się nie mówi, więc może zamknijcie Panowie jadaczki.
.STICH. / 2007-04-09 23:41:05 /
Podpisuję się pod tym co powiedział Stich. Czasem wystarczy 50, czy 60... Wątpię żeby na prostej drodze stracił panowanie nad samochodem kierowca tego CRX z jakiegoś innego powodu niż nazwijmy to przyczyna losowa (pękła opona, rozpiął się swożeń itp itd) -> nawet w drewnianym kościele potrafi na łeb spaść cegła. Chociaż z drugiej strony... jakby jechał 30 to pewnie nic by się mu nie stało, ale to nie tędy droga;)
Wroniasty / 2007-04-10 00:34:55 /
Niby tak, ale szanse na zaliczenie drzewa przy 60 a 200 są jednak zdecydowanie inne. Nie komentujcie tylko wyciągnijcie jakies wnioski z tej tragedii i nie zapierdalajcie jak debile!!!!
racja Dredzioch .......... i przekształćmy się w kółko różańcowe :)
.STICH. / 2007-04-10 00:51:09 /
Amen :)
jak mozna tego nie komentowac ?? jezeli w swiadomosci wiekszosci kierowców bedzie istniało ogólno społeczne przyzwolenia na tak szybką jazde, badz jazde pod wplywem alkoholu to bedziemy mieli co rok kolejne trupy. Nie jestem swiety ale troche wyobrazni trzeba miec... Rozpatrywanie tego pod katem predkosci " gdyby jechał tyle a tyle to by..." do niczego nie zmierza bo nikt tego nie sprawdzi. Chyba kazdy sie zgodzi ze trzeba byc albo głupim albo zbyt odwaznym zeby jechac z taką predkoscią po takiej i innych naszych drogach. Niestety drogi mamy takie jakie mamy, samochody mamy w wiekszosci stare (drogi jeszcze starsze :) odwagi mamy czesto wiecej niz rozumu wiec trza sie pilnowac, a jak chce sie poszalec to od tego są ciekawsze i bezpieczniejsze miejsca niz wąski pas łatanego asfaltu otoczony drzewami.
AMEN :)
Kohito_PS / 2007-04-10 02:32:46 /
Według mnie wszystko zawiera się w "biblii" Sobka Zasady-"SZYBKOŚĆ BEZPIECZNA"
Można łamać przepisy,ale trzeba robić to z głową!
Burackie "zapier.lanie" jest po prostu proszeniem się o śmierć.
Niektórzy popadają ze skrajności w skrajnośc-"trzeba może jeździć 30"
Ja zawsze będę powtarzał-jeździsz jak burak?-bo jeszcze mało widziałeś na drodze.
Dla mnie droga jest miejscem pracy-robię 12 tys. kilometrów miesięcznie.
Dużo już widziałem śmierci.
Najważniejsze to "szybkość bezpieczna" dotarcie z punkta A do B i przeżycie.
A ostro?-gokarty i tor.
Piotrek Ł....vel Kankkunen / 2007-04-10 18:04:51 /
zgadzam się z Piotrkiem
BirdDog / 2007-04-10 18:39:23 /
piotrek ma calkowita racje.
Sobiesław Zasada kilka bryczek skasował dość konkretnie, zapewne więc opinię Piotrka miałby względnie głęboko . Wolę mieć na drodze bardzo szybko jadącego pacjenta, niż zawodowego kierowce z oczami na zapałki i skierowanymi w tachograf. Zwykle jak ktoś za.la to przynajmniej nie śpi.
.STICH. / 2007-04-10 22:20:01 /
stich zmienisz zdanie po konkretnym dzwonie.
jak mi sie chce spac to wlasnie w tedy czlowiek zapierdziela aby szybciej dojechac i nie zasnac:)
cichymk / 2007-04-10 22:56:13 /
dzięki, ale miałem już kilka konkretnych dzwonów, zawsze ktoś mnie taranował kiedy stałem :), oraz kilka jako pasażer, auta do kasacji, wymuszenia pierszeństwa przez wolno poruszające się pojazdy :), także Alwax, sam sobie przydzwaniaj jeśli łaska.
.STICH. / 2007-04-10 23:00:58 /
kolega alwax ma racje pozdro alwax po 1 obojetnie jak jezdzisz trzeba jezdzic z rozwaga czy jedziesz 100 czy 200 najwazniejsza zecza jest fantazja jak masz jej malo to sorki ale 200 to nie dla ciebie
cichymk / 2007-04-10 23:04:38 /
Cichymyk, ty sie najpierw pisać po polsku naucz, a następnie ewentualnie prowadzić, bo się zabijesz literując napis " roboty drogowe".
.STICH. / 2007-04-10 23:12:55 /
hehe, Stich, usmialem sie... :))))))))
Mac13k / 2007-04-10 23:54:07 /
Jeden lubi pomarańcze a drugiemu nogi śmierdzą...
Rozwijając ową myśl, jeden pojedzie spokojnie, inny zbliży się do bariery dźwięku a jeszcze inny oleje sprawę i pojedzie autobusem.
Dla każdego coś miłego. I oby tylko to miłe dla jednego było takie samo dla innych na jego drodze...
Stich, no rece mi opadają... :( ...znowu. Jeśli chcesz koniecznie rozpetać nast. burze to lepiej naucz sie pisać nicki tego "kogoś" - ot, taka mała rada.
Co do Twego postu... ostatnio miałem ostry dzwon i o mały włos nie zginąłem. Stałem w miejscu a z boku przypie...lił we mnie gość, któremu się właśnie spieszyło do domu (do którego miał milę!!) i dlatego miał na blacie ponad 100 mil/h. I osobiście sądzę, że ilekroć będziesz miał jeszcze jakiś dzwon (oby nie) - będziesz zawsze wolał, żeby gość jechał ZA WOLNO anieżeli ZA SZYBKO. Bo masz wtenczas okazję, żeby.. PRZEŻYĆ. Ja przeżyłem cudem. Nie wspomnę o dwóch autach, które poszły do kasacji. Sam nieraz złamałem ograniczenie prędkości ale życie szybko mnie nauczyło (a uczę się też na cudzych błędach), że nie warto. Poza tym nie chodzi o to czy ktoś ma na blacie 100 czy 200.. zapanowanie nad autem przy takich prędkościach jest naprawdę żadne. A kiedy dodamy czynnik jakościowy naszych dróg, to szkoda nawet gadać. I powiem Ci jeszcze jedno.. zastanów się czy mógłbyś żyć z przeświadczeniem, że zginął Ci ktoś bliski w wypadku spowodowanym przez kogoś, kto zapierdalał bo się spieszył na Bill Cosby Show w telewizji? Czy może miałbyś taki sam żal do kogoś, kto jest początkującym kierowcą i jechał dozwoloną prędkością?
To trudny problem... będzie tutaj niepotrzebna zadyma.
Ja osobiście nie jeżdżę zgodnie z ograniczeniami i nie zamierzam (przede wszystkim dlatego, że są one na maksa idiotyczne, np codziennie jadąc do szkoły na drodze z kilometrową widocznością do przodu, o całkiem niezłej nawierzchni mam ograniczenie do 30, jadę nieco powyżej setki, czemu jest ograniczenie do 30? Po prostu od ponad dwóch lat nie zdjęli znaku umieszczonego na czas remontu drogi), nie stosuję się do przerywanych/ciągłych linii (nie wiem co za kretyn je maluje, ale mam dwa takie miejsca pod drodze szkoła-dom, że wyprzedzając na przerywanej nie widać nic - jest górka. Skolei na drodze do mojego domu gdzie jest całkiem niezła widoczność machnęli ciągłą) i innych tego typu dupereli. Po prostu jeżdżę tak żeby czuć się bezpiecznie i nie stwarzać sytuacji "awaryjnych" i tyle tego.
Zresztą z jakiej paki np jadąc autem Ojca, które jest wielkie, ciężkie, ma olbrzymi zapas mocy i momentu, świetnie się prowadzi, ma naprawdę konkretne hamulce mam przestrzegać tych samych ograniczeń co ledwo przepuszczony na przeglądzie Fiat 126P? To naprawdę jest poronione.
Co do dzieła Zasady - jest słuszne generalnie. Po prostu trzeba mieć nieco wyobraźni i umieć dostosować prędkość do warunków, auta którym się jedzie, swoich umiejętności i tak dalej...
Drastyczne ograniczenia prędkości są bez sensu, jestem ich wielkim przeciwnikiem.
Wroniasty / 2007-04-11 03:09:36 /
Wroniasty, nikt nie mówi o tym, żeby jeździć ciągle 30/h. Mowa tu o tym jak liczni delikwenci zapieprzają np. 200 a nie mają: a - warunków, b- umiejętności, c - wyobraźni, d- sprzętu. A tak nawiasem mówiąc .. kiedyś możesz się zdziwić i w przykry sposób przekonać po co są niektóre zakazy (nawet najbardziej absurdalne), bo przecież ktoś je jednak umieszcza z tego czy innego powodu.. Podam Ci przykład: mój kuzyn mieszka pod Szczecinem, w malutkiej miejscowości, do której droga przebiega przez super asfaltówkę poprowadzoną przez las. No i aż się chce przycisnąć.. Jak do niego pierwszy raz jechałem to ciąłem ponad setkę a ograniczenie jest 50 a w niektórych miejscach 40km/h (sic.!) No i jak potem mi kuzyn opowiedział (śmiejąc się) ile zagranicznych (głównie Niemców) aut wpada tam na .. dziki i sarny.. Okazało się, że w tym akurat miejscu zwierzaki robią sobie regularne przechadzki i za nic mają sobie auta. No i od tamtego czasu jeżdżę tam max 50. I wiesz co? Mój kuzyn 3 tyg. temu i tak miał wypadek, bo jakiś złamas leciał z naprzeciwka i na jego pas wparował akurat dzik. Koleś nie zdołał wyhamować bo mial conajmniej paczke na budziku i pierdzielnal tak w dzika, ze ten odbil sie na sasiedni pas i przywalil w auto kuzyna. Tego wypadku w ogole by nie bylo, gdyby zlamas jechal prawidlowo! Zdazylby sie zatrzymac i tyle. Nie jestem za chorymi ograniczeniami ale trzeba jezdzic z glowa na karku a nie z cegla w podlodze.
odnosząc się do wypowiedzi Wroniastego... Ciekawe co by powiedział kierowca ciągnika siodłowego lecącego na pusto. Jest duży, ma baaardzo duży zapas mocy tym bardziej momentu. W swojej kabinie jest bezpieczny, chyba że samolot na niego spadnie. Po co ma się więc stosować do takich samych ograniczeń jak kierowcy takich maleństw jak passat czy laguna.
Panie Wroniasty. Zamiast pomykać 100 na ograniczeniu, zwolnij i przemyśl sobie co piszesz.
stich czep sie tramwaju a ode mnie to ty sie od..... to tak na dobry początek
cichymk / 2007-04-11 08:13:35 /
Wroniasty, powinieneś natychmiast stracić prawo jazdy, bo ja mam nadzieję, że nigdy nie spotkamy się na drodze. Właśnie przez takich jak Ty "mistrzów kierownicy" mamy takie "bezpieczne" drogi jak mamy. 19 lat, prawo jazdy od pół roku, a zachowuje się jak mistrz kierownicy, co wszystkie rozumy zeżarł.
Problemem nie jest zapas mocy ani nawet wielkość tarcz hamulcowych w Twoim samochodzie. Problemem jesteś Ty — łącznik pomiędzy kierownicą a fotelem, bo nieważne czy jedziesz 126p, czy McLarenem F1, Twój czas reakcji na nagle pojawiające się zagrożenie jest wielkością stałą i niezmienną. Jeżeli wtargnie Ci na drogę pieszy (albo pies, albo rowerzysta, albo baran z podporządkowanej) to przy prędkości 100 km/h i większej naciśniesz pedał dopiero po upływie czasu, jaki wystarczyłby na zahamowanie gdybyś jechał przepisowo. Nierzadko będzie już za późno.
Chcesz ginąć, giń, Twoja sprawa. Ale nie zabieraj ze sobą niewinnych, którzy mieli to nieszczęście być wtedy w pobliżu.
JΒ / 2007-04-11 08:16:00 /
Oczywiście pisząc "po upływie czasu", miałem na myśli raczej przejechaną drogę, ale ponieważ hamowanie z dużej prędkości zajmuje więcej czasu niż z małej, jest to tylko połowiczna nieścisłość. Wolę jednak sprostować, zanim ktoś się do tego przyczepi.
JΒ / 2007-04-11 08:20:38 /
pewnie, że mamy koszmarne drogi... ale co z tego? to my jesteśmy kierowcami i mamy oceniać warunki do jazdy i dostosowywać się żeby było bezpiecznie . Jak słyszę, że ktoś zwala winę na stan nawierzchni albo oblodzenie to śmiać mi się chce - po prostu pech, brakło wyobraźni - trudno, bo każdemu może się zdarzyć, ale nikt nie zapewniał przed wciśnięciem w podłogę, że będzie prosto, bez dziur i sucho. Zresztą to Polska - trzeba nastawiać się że drogi są wszędzie koszmarne ... a jak wjedziemy na dobrą to lepiej być mile rozczarowanym niż co chwilę rozczarowanym, że dziura.
Co do jazdy niewyspanych kierowców ciężarówek to też robią wypadki, ale statystycznie chyba mniej trochę - wystarczy posłuchać doniesień w tv ile rozbiło się osobówek przez nadmierną prędkość, a ile cięzarówek przez zaśnięcie, bądź w ogóle ciężarówek. A jazda na tacho jest taka wspaniała, że czasami trzeba stanąć na parkingu w samo południe, ustawodawca każe zgasić motor i spać - 30 stopni na zewnątrz a w środku jeszcze więcej ... a klima podczas jazdy mogłaby działać ... no i jak się człowiek już zjeb** tym wypoczynkiem to później może sobie całą noc jechać :)
Mirek K. / 2007-04-11 08:27:01 /
"Sobiesław Zasada kilka bryczek skasował dość konkretnie, zapewne więc opinię Piotrka miałby względnie głęboko .
.STICH."
Jak rozumiem skasował te bryczki na drogach publicznych przy normalnym, cywilnym ruchu...
gryziu liil (EM) / 2007-04-11 09:19:16 /
owszem niektóre tak, Gryziu
.STICH. / 2007-04-11 09:21:59 /
Zgadzam się w 100% z MILO, a podejścia Wroniastego nie rozumie kompletnie, czy jak ktoś jedzie maluchem bo może go nie stać na inne auto, to ma iść na odstrzał? Nie raz widziałem jak ktoś kto ma duże auto z nadmiarem mocy, wyjeżdza nagle za ciężarówki i ma w d...ie tych co np. jedzie cieniasem, bo przecież to tego kogoś problem że siedzi prawie na zdeżaku. I naprawde, nie chce poznać tego uczucia, stracić kogoś przez to że komuś się śpieszyło do domu! Mam 3 lata prawo jazdy i jeżdze coraz uważniej, i jestem zadowlony z tego że nie przejechałem żadnego lisa, kota, dzika, wiewiórki. Wiem że czasem wypadają na ulice, ale jadąc w nocy 90 jestem w stanie dużo zrobić żeby nie zabić się, a przedewszytkim pasażera i kogoś innego! Jak siedze za kółkiem, to najważniejsze jest dla mnie żeby nie zrobić KOMUŚ!!!!!!!!!!! krzywdy.
Michał.. / 2007-04-11 10:56:29 /
widze ilu tu mamy wygadanych super drajwerow , kazdy by przepisy znieniał (pod siebie)
debesciakow :D:D
Jareku , by zabrac komus prawko to najpierw je musi miec ;P
Wojdat / 2007-04-11 10:57:49 /
Nie mogę się powstrzymać :
http://forum.cartoontrabant.pl/forum.php?do=read&forum=varia&thr=13002
Temat minimalnie się różni, aczkolwiek równo dotyka wszystkich.
Reasumując, różne fora, różni ludzie, INNE samochody, ale niestety niektóre schematy myślenia się powtarzają. Dobrze że niektóre mają coś z rozwagi i myślenia, gorzej jeżeli odbiegają znacząco w drugą stronę, wzbogacone o dozę egoizmu...
Szkoda mi czasu na zawracanie kijem Wisły [na zachód od Łodzi mawia się "Odry"]. Zatem w krótkich, żołnierskich słowach:
- spędziłem za kółkiem 30 lat, przejechałem 1,5 mln km i jednego psa [przy prędkości 3 [nie 30] km/h. Była noc, deszcz, wyjeżdżałem z domu i zagadał mnie sąsiad na spacerze z psem [bez smyczy]. Spuściłem szybę i gadamy, a psisko wlazło pod auto i legło przed kołem, coby mu się na łeb nie lało. Nie miało szans...
- "cyfrowe" ograniczenia są kretyńskie, żadnych nie przestrzegam, ale bez przegięcia. Jesli stoi 70 i wszyscy lecą 90, to ja też nie przekraczam 100. Znaki zakazu wyprzedzania i ciągłe linie szanuję z doświadczenia - znacznie drożej za to kasują
- w okresie 1972-80 byłem sąsiadem [wspólne podwórko i okna z kuchni vis-a-vis] Sobka Zasady. Jedyne zdzwonione w tych latach jego fury zawsze miały numer na drzwiach i sporo innych nalepek. Nie pamiętam [a gość ten miał wówczas tyle lat, co ja dziś, jeździł sporo i zawsze konkretnie] choćby zadrapanego jego auta cywilnego
- a Wroniastemu szło o coś zupełnie innego, niż mu imputujecie. Jaguar XJR ma drogę hamowania ze 100 km/h równą 29m, a 126p - 61m. Maluch na 30m zatrzymuje się z prędkości 70 km/h. Porównanie do pustego TIRa, któremu przy takiej okazji zwykle blokują koła naczepy [a jesli leci solo bez naczepy to jeszcze gorzej] ma się do tego jak garbaty do ściany. Nie chodzi o to, że mam wielka furę, więc lecę 150 bo jak przywalę w CC, to jego pozbierają, a ja się otrzepię. Tylko o to, że BEZPIECZNIE mogę lecieć te 20-30 wyżej od statystycznego autka na drodze.
Pozdreaux.
KRK 4m / 2007-04-11 12:59:18 /
Co do pana Zasady, to o ile dobrze pamiętam, nawet w Szybkości bezpiecznej opisywał swoje wypadki podczas jazdy w normalnym ruchu ulicznym. Akurat to czy auto ma numer na drzwiach czy nie, nie robi mi wielkiej różnicy (szczególnie gdybym był ofiarą takiego wypadku - choć, jeśli po raz wtóry pamięć mnie nie myli, to p.Zasada dzięki swoim umiejetnościom tak potrafił kontrolować auto, że szczęśliwie omijał innych użytkowników ruchu robiąc krzywdę tylko swojej furce).
Moim zdaniem sprawa wygląda tak, że każdy z nas, czy to początkujący kierowca, czy to utytułowany mistrz kierownicy, ma swoją granicę panowania nad autem w określonych warunkach. Dla każdego z nas ta granica jest inna. Dla Zasady granica ta znajduje się przy odpowiednio znacznie większych prędkościach, jednak i jemu zdarzało się ją przekraczać. Podobnie jest z innymi rajdowcami, młodszego pokolenia, jak Hołowczyc czy Kuzaj, którzy na swoim koncie mają sporo wypadków i to nieraz dość poważnych podczas jazdy po zwykłej drodze. I (niestety) otwarcie się do tego przyznają. No może ostatnio już nie, szczególnie od kiedy Hołek promuje bezpieczną jazdę. Ale jeszcze kilka lat temu w wywiadach Krzysiek nie raz wręcz chwalił się swoimi wypadkowymi przygodami.
Ja uważam, że jeżdżąc w normalnym ruchu ulicznym należy pamiętać, że nie tylko bezwzględna prędkość jest niebezpieczna, ale przede wszystkim różnica prędkości. Bo niestety nie da się przewidzieć tego co zrobi inny, zapewne gorszy od nas, kierowca. Po prostu trzeba jeździć z głową, czego wszystkim Wam życzę.
Piotr Siemiątkowski (Irpac) / 2007-04-11 14:46:05 /
Milo - generalnie się z Tobą zgadzam. Chociaż nie do końca - dlaczego nazywasz złamasem gościa, który wydzwonił w auto Twojego kuzyna? Bo jechał ponad setkę? Kilka linijek wcześniej piszesz, że sam tam tak jechałeś... może on jechał tamtędy pierwszy raz i nikt mu nie powiedział o tym, że ta droga to ulubione miejsce przebiegania dzików i sarenek? To, że Ty już o tym wiesz nie znaczy, że gość który ocenił tą drogę na ponad 100km/h (zresztą identycznie jak Ty zanim dowiedziałeś się o niebezpieczeństwie w tym miejscu) jest złamasem. Bo jeżeli on jest złamasem, to Ty również - więc może nie oceniajmy pochopnie innych kierowców. Nie wiedział, jechał za szybko - tak jak Ty. Ty się już o tym dowiedziałeś i nie ganiasz tam tak szybko, a mu po prostu być może nikt o tym nie powiedział, albo jechał tamtędy pierwszy raz...
Pablo - chyba nie zrozumiałeś o czym mówiłem - podpowiem, że Krk4m zrozumiał, polecam przeczytać.
Jarek B - jak dobrze, że to nie Ty wydajesz prawa jazdy i je odbierasz -> gdyby tak było przypuszczam, że jedyną osobą z prawem jazdy w polsce byłbyś właśnie Ty.
Miło, że wpędzasz mnie do grobu, zabierasz mi prawko i tak dalej;)
Za mistrza kierownicy się nie uważam, uważam się za kierowcę, który ledwo co załapał jak się jeździ samochodem i jeszcze baardzo wiele musi się nauczyć, co nie zmienia faktu, że jakoś tam się turlam i po prostu lubię to.
Prawko mam jakoś bardzo krótko (nie pamiętam dokładnie, musiałbym rzucić okiem na plastik), a bez prawka jeździłem codziennie ponad dwa lata. Co łącznie daje nam jakieś 40 tysięcy kilometrów (daleko do szkoły mam) + kilkanaście dość długich tras i wyobraź sobie, że nikogo nie zabiłem, nikogo nie potrąciłem, a nawet dla kilku psów proszących się o przejechanie zdążyłem piszcząc oponami darować życie. Miałem jedną stłuczkę (ja bez prawka, drugi kierowca bez stopów - moja wina w myśl prawa, ale zaręczam, że gdyby nie brak stopów to stłuczki by nie było), oraz jeden wypadek (w poprzedni wtorek jakiś Białorusin wjechał mi na światłach w tył samochodu przy jakichś 60km/h - ja sobie tylko stałem na czerwonym) boli mnie jeszcze trochę szyja i kark. Latając natomiast po okolicznych polnych drogach kilkadziesiąt razy zaliczyłem pole kukurydzy, dwa razy dacha, raz rów - i dobrze mi z tym (czegoś się nauczyłem/wolę na polnej drodze niż w ruchu), nie muszę dodawać chyba, że również nikomu krzywdy nie zrobiłem, nawet sobie.
Zgadzam się z tym co mówisz na temat czasu reakcji, ale uwierz, że prędkość staram się dobierać tak żeby zawsze wyhamować.
Wojdat - od jakiegoś czasu mam już prawko;)
MichałOmega - chyba też nie zbyt zrozumiałeś o co mi chodziło.
Jeden Krk4m zrozumiał o co mi chodzi... tu nie chodzi o to, że droższe auto może więceji, a wogóle to nie obowiązują go przepisy. Po prostu w tym samym miejscu 90 km/h Fiatem 126P (który przy tej prędkości nie ma w zasadzie żadnej rezerwy mocy, a wyhamowanie go z tej prędkości zajmuje co najmniej 40 metrów - zakładając, że ma w 100% sprawne hamulce, co niestety w dzisiejszych/polskich/maluchowych realiach rzadko się zdarza, do tego każdy boczny podmuch wiatru może spowodować, że nagle znajdziemy się w rowie itp), jest w mojej opinii znacząco niebezpieczniejsze niż jechanie w tym samym miejscu np. przytoczonym przez Krk4m XJR'em 130km/h (bo ów XJR ma przy 130km/h jeszcze znaczącą rezerwę mocy, prowadzi się jak po szynach, wiatr boczny mu nie straszny, a wyhamuje na podobnym dystansie co ów Fiat 126P, itp. itd.).
Po prostu cyfrowe ograniczenia są bezsensowne i niczemu nie służą (chyba jedyny ich sens to informowanie kierowcy gdzie można szybciej, a gdzie należy wolniej). Każdy indywidualnie do swoich umiejętności, warunków na drodze, auta, samopoczucia itp itd powinien dobrać prędkość. Jak widać po zdjęciach skasowanego CRX'a - ten kierowca gdzieś popełnił błąd, może zawiodło auto, może on sam -> ciężko ocenić. Na pewno gdyby jechał wolniej miałby większe szanse na przeżycie, ale czasem 50km/h starczy żeby przenieść się na tamten świat. Chwała mu za to, że te dwie paki jechał na odludziu, a nie po centrum miasta - nikomu oprócz siebie krzywdy nie zrobił. Po prostu nie oceniajmy gościa nie znając go i nie wiedząc jak było. Nikomu z Was nie zdarzyło się przycisnąć do niebezpiecznej prędkości testując nowe auto/nowe amorki/nowe opony itd? No ok... może wszyscy jesteście idealni, tylko ja jeden jestem piratem drogowym. Pewnie tak właśnie jest.
Wroniasty / 2007-04-11 17:29:23 /
O cholera jaki ten post długi wyszedł... Pozdroxy
Wroniasty / 2007-04-11 17:31:41 /
zaraz ktos napisze ze po czterech piwach to on jeszcze dobrze jedzie kto wie czy nie lepiej niz inny na trzezwo.jednych ucza dzwony,innych nie musza a sa tacy ktorych nic nie nauczy.ja osobiscie czasem przekraczam predkosc,dzwona nie mialem,niedawno zabilem sarenke-50km\h kiepskie uczucie.raczej staram sie wolno jezdzic.ale jesli ktos miedzy wioskami leci 200 to niech nie pierdzieli ze mu ktos wymusil tylko ze nie zapanowal nad pojazdem bo jest jeszcze zasada ograniczonego zaufania.
jak juz zostało powiedziane najwazniejsze to dopasowanie prędkości i swoich umiejętności do warunków panujących na drodze + oczy dookoła głowy, jeżdże tak kilka lat (w tym 2,5 roku jako kierowca), nie raz miałem grubo ponad 150km/h na zegarze i nigdy nic złego się nie stało, bo nie miało prawa, ale przyznam że było kilka awaryjnych sytuacji po których serce podeszło mi do gradła ale dzięki w/w zasadom wszystko skończyło się po mojej myśli. a przepisy to wiadomo po co są ;) przynajmniej niektóre. Pozdro.
Daniel vel Treetop liil (EM) / 2007-04-11 20:28:26 /
Może to porównanie do malucha jest troche skrajne, ale jak się jedzie to przy trasie takie jakieś świeczki się paliłą. A jak widze takiego kogoś kto jedzie 150 dobrym samochodem i katapultuje go z zakrętu to wina jest:
-te cholerne drzewa przy drodze
-nie załatana dziura
-kolejna
-mysza
-deszcz i śliska droga
-wszystko tylko nie kierowca
Może do końca nie zrozumiałem Cię Wroniasty, nie wiem jak jezdzisz.
Zresztą nie ważne : )
Michał.. / 2007-04-11 20:38:06 /
zawsze mysza jest winny:):):)
Czyli wszyscy(.PRAWIE.)w sumie dochodzimy do wniosku-->Łamać przepisy ale robić to z GŁOWĄ!
A burackie zapier.lanie zostawmy .BURAKOM.
Ich i tak się nie przekona.
Piotrek(Irpac) dobrze to ujął:
Możemy mieć takie same warunki,takie same pojazdy ale umiejętności zawsze będziemy mieć różne.
JA dodam od siebie takie motto:
Jeżeli jesteś NAPRAWDĘ szybki to wystarczy ci,że wiesz o tym i JUŻ NIE MUSISZ udowadniać tego na drodze.
Piotrek Ł....vel Kankkunen / 2007-04-11 20:51:27 /
Ludzie są zbyt zarozumiali żeby zrozumieć, że popełniają błędy. A troche pokory wobec świata dużo by załatwiło.
amator liil (EM) / 2007-04-11 20:55:01 /
albo trzeba nabyc essiego mk2 1.3 automatic ..... wszyscy znajomi mi mowia ze spokojniej jezdze :)
ٶٹڢڶ Ptasiek 3M ڄژښڭ / 2007-04-11 21:13:24 /
hehehe ogólnie automatem sie spokojniej jeździ :-) zauważyłem po przesiadce
mój też mułowaty jak 1.3 w sumie ...
Ale od pewnej granicy im szybsze auto tym wolniej można jechać - najgorsze są auta ze środkowej grupy (prawie szybkich lub pseudosportowych).
PS. świetny wątek
MikeB4 / 2007-04-11 21:19:19 /
Automatem spokojniej? hmm... :/ Duzo do 2 pak mi nie brakło. Ale przeciez ja jestem burakiem bo lubie pozapieprzać i nie dla mnie sa drogi. Szkoda ze sie nie rozjebałem na drzewie, bo bym z gory (a moze z dolu liil) fajnych rzeczy sie tu naczytal. Np dobrego mowienia o zmarlych i wogole.
Ściemniaczu, dobrze ze masz juz to prawko ;) Przepisami sie nie przejmuj :) Ja dostalem mandata ostatnio, nie malego, i punktow tez sporo. Jezdze tamtedy caly czas tak samo. Od milicyi sie dowiedzialem ze o 70 km/h za duzo. Specjalnie pilnowali, bo ludzie sie skarzyli ze im samochody wycinają ogrodzenia na zakrecie. Ale jakos nie moglem wytlumaczyc panom, ze Omega B z pierwszego lepszego zakretu nie wylatuje przy tej predkosci. No cóz - bywa. Stylu jazdy nie zmienie.
Mysza liil (EM) / 2007-04-11 21:50:22 /
Automatem się spokojniej jeździ w sensie duchowym. (nie trzeba sobie zawracać głowy takimi duperelami jak zmiana biegów) :)
Duży Ściemniaczu ja również stylu jazdy zmieniać nie zamierzam, a posiadanie prawka to swoją drogą świetna sprawa - gdybym go nie miał to w tym wypadku z Białorusinem znowu byłbym winien i zamiast dostać odszkodowanie nie dostałbym i musiałbym jeszcze płacić za zrobienie jego samochodu (tak jak przy mojej poprzedniej stłuczce - tyle, że wtedy zniszczenia były znaaaaacznie mniejsze, więc nie zbankrutowałem całkiem).
Wroniasty / 2007-04-11 22:20:05 /
Jeden Mysza zauważył o co mi chodzi. Dzięki. Jakiś koleś zabił się Hondą, nie wiemy dlaczego, jak szybko jechał i co się właściwie stało. Nie podoba mi się, że jakaś gówno wiedząca banda miesza świeżo zmarłego z błotem. Amen.
.STICH. / 2007-04-11 22:37:58 /
Droga jest dla wszystkich Mysza.
Tylko że samochód to grożna broń w rękach człowieka.
Początek wątku-mamy tu gościa który przy 200 na godzinę przydzwonił w drzewo.
Ok,według mnie nie ma sprawy.
Zrobił to osobiście i sam ponósł konsekwencje.
Tylko że gdy w grę wchodzi życie innych ludzi zaczyna się robić nieciekawie.
A gdy chodzi o życie małych dzieci to nóż sam się otwiera w kieszeni i robi się gorąco.
Sami kierujemy własnym życiem i pojazdami.
Nie życzę nikomu życia ze swiadomością popełnienia morderstwa na niewinnych ludziach.
Piotrek Ł....vel Kankkunen / 2007-04-11 22:40:52 /
Wroniasty.. cieszę się, że generalnie się ze mną zgadzasz :) ale nie do końca zrozumiałeś o co mi chodzi. Fakt, ja też tam zapierniczałem i ktoś inny mógł mnie również nazwać złamasem, nie przeczę. Ale pisząc to chciałem zamiast na złamasa, położyć nacisk na to, że te cholerne cyfry na coś się kiedyś przydają i to (o zgrozo) w najmniej nieoczekiwanych miejscach. I na nic się zda ocena sytuacji i umiejętności bo ktokolwiek by czymkolwiek jechał (i może to być nawet XJS) może nie zdążyć wychamować i może przy okazji zrobić kuku innym. I o to mi chodziło. A co do samego złamasa, to ja kiedyś też byłem młody i głupi (być może jak ten złamas) ale uczę się na błędach a ludziom jakoś to kiepsko wychodzi. I tu... sam się nawinąłeś na widelec, bo sam przyznajesz poniekąd, że na błędach się nie uczysz. Nie chodzi o to, że jeździłeś bez prawka ale skoro po zrobieniu (tylko) 40tysiaków i po tylu różnych "wypadkach" na koncie (z dachem włącznie) nic się nie nauczyłeś i stylu nie zmienisz... Nie bój się, nie nazwę Cię z... może tylko człowiekiem bez wyobraźni.. :) Z całym szacunkiem do Twojej osoby, Wroniasty ale z tego co piszesz to Twoja praktyka za kółkiem to zapierdalanie do szkoły i z powrotem a to moim zdaniem żadna praktyka. Ja na Twoim miejscu bym spasował (z prędkością). A wątek może i jest bez sensu, bo rzeczywiście nie wiemy co sie stało ale może niektórzy z nas pukną się w czoło patrząc na zamieszczone fotki.
gówno wiedząca banda -przykro mi to czytac.tak mozna sobie gadac przy piwie a nie na forum,ale to juz chyba bylo przerabiane lecz bez skutku.
uderz w stół a nożyce się odezwą.
.STICH. / 2007-04-11 23:48:54 /
Milo - co mają dachy zaliczone na polnych drogach, gdzie zapieprzam Essim XR3i z klatką do jazdy po drogach publicznych w normalnym ruchu? Jak latam Essim z dala od cywilizacji to zapieprzam na 105% możliwości moich i samochodu i zapewniam Cię, że dzięki tym dachom i odwiedzaniu przydrożnej uprawy kukurydzy nauczyłem się naprawdę dość dużo. W sumie to chyba najlepsza metoda na naukę - przynajmniej tak mi się wydaje. Bo jak wylecisz to wiesz, że jechałeś za szybko, a znalazłem sobie takie miejsca w pobliżu miejsca mojego zamieszkania, że mogę sobie wylatywać z drogi bez obaw o zdrowie/życie itp. A auta nie szkoda, z takim przeznaczeniem zostało przeze mnie i kumpla kupione... zresztą od jakiegoś czasu stoi z zatartym silnikiem i ku mojemu zmartwieniu nie mam czym się uczyć jeździć na chwilę obecną.
Zapewniam Cię, że na błędach się uczę i wyobraźnię posiadam, dlatego między innymi zrobiłem prawko (mimo, że jeszcze jakiś czas temu uważałem, że nie jest mi ono wogóle do niczego potrzebne), bo przy pierwszej stłuczce brak prawka spowodował, że zamiast otrzymać odszkodowanie nie otrzymałem go i jeszcze musiałem płacić za zrobienie drugiego samochodu. A ten wypadek z przed tygodnia - no cóż... każdemu może się zdarzyć, że będzie stał na swiatłach, a ktoś wjedzie mu w dupę. Nic mi do tego jak sam widzisz, ja sobie stałem zgodnie z przepisami na czerwonym jakiś gość wjechał we mnie. Może usnął, może gadał przez telefon, nie wiem - wiem, że nawet nie hamował. Jak widać nie trzeba jechać 200km/h żeby mieć wypadek można stać i mieć wypadek... Tego samego dnia jechałem ponad 180km/h (patrzyłem jak zachowuje się instalka LPG po regulacji) i nic mi się nie stało - stanąłem na światłach i bum...
Mam małe doświadczenie za kółkiem i to jak jeżdżę wciąż mnie nie zadowala, jeszcze wiele chciałbym się nauczyć. Jednak mimo wszystko swojego zdania nie zmienię - wolno nie znaczy bezpiecznie, a rygorystyczne ograniczenia prędkości nie są według mnie sposobem na poprawę bezpieczeństwa na drogach... oczywiście nie każdy się musi z moim zdaniem zgadzać.
Pozdroxy
Wroniasty / 2007-04-12 00:41:42 /
Jedynym sposobem na poprawe bezpieczenstwa ktory by dal rezultat to poprawa drog. i ogolnie zgadzam sie z przedmowca itp itd
ٶٹڢڶ Ptasiek 3M ڄژښڭ / 2007-04-12 00:46:12 /
witajcie, parę miesięcy temu miałam wypadek. Wjechaliśmy prosto w tył omedze, która stała na lewym pasie na dwupasmówce bez trójkąta. wyprzedałam tira i gość jadący przede mną zdążył uciec a ja, albo wjechać w bok tira albo w tył omegi. Jechałam poniżej dozwolonej w tamtym miejscu prędkości ok. 60, wyhamowałam do ok. 20. Przerażające uczucie i myśl, że w tym drugim samochodzie mogło być dziecko(bagażnik omegi był cały zrujnowany).Nikomu tego nie życzę!! Na szczęście nikomu nic sie nie stało. Nie zależnie od prędkości, warunków atmosferycznych czy naszych zdolności, zawsze może wyskoczyć jakaś taka dziwna sytuacja w której juz nic nie da się zrobić. Oby tylko Innym nic się nie stało.
Wroniasty, oby tam gdzie wylecisz z drogi następnym razem( nie życzę Ci tego), nie leżał żaden pijaczyna który niedomógł.
pozdrawiam
kisia / 2007-04-12 01:30:15 /
ja mam prawko 5 lat. niedawno obejrzalem filmik nakrecony te 5 lat temu jak jechalem moim ex-e28 pulawska w warszawie w centrum. godziny popoludniowe, wczesno wieczorne, ruszam spod swiatel, 1,2,3,4 i mam juz 140. nastepne swiatla, stop i od nowa. i powiem wam ze bylem w ciezkim szoku co ja takiego wyprawialem. teraz jezdze po miescie tak mniej wiecej 70 czasem do 80 dojade i tez docieram tam gdzie planowałem. a spowodowane jest to na przyklad tym ze jakos w "miedzyczasie" trafilem na fotki takiego samego e28 po dzwonie przy jakis 100/h w ktorym kolumna kierownicy byla niemal wbita w fotel, a silnik zajął miejsce pedałów.
uznałem ze bardzo lubie moje nogi i nie chce miec fajery w klacie i jezdze wolniej.
i chodzby mial we mnie trzasnac jakis szybki wsciegly to bede mial wieksze szanse jak ja sam bede jechal wolniej.
zreszta nie oszukujmy sie, z naszych wozów i tak niewiele zostaje juz przy tych glupich 70...
pozdr.
Mac13k / 2007-04-12 01:32:05 /
Wroniasty, skoro dachy zaliczasz poza normalnymi drogami to wg mnie ok i zwracam honor, że tak akurat nabywasz umiejętności. W sumie fajnie, że to dyskusja i jest poziom. Tak jak powiedziałeś - ktoś może się zgodzić z Twoim punktem widzenia, inny nie. A z ciekawości spytam.. jak szybko jechał ten gość, który w Ciebie wjechał? Bo zasnąć, owszem.. no niech będzie, że zasnął (czy się zagapił) ale gdyby akurat testował instalkę przy 180 to byś już tu na forum nie pisał.. :) Ja się zgadzam z przedmówcą - wolniej (nie mylić z "drastycznie wolno" )to bezpieczniej.
Pozdro.
Milo - ciężko określić mi prędkość z jaką ten Białorusin się poruszał, myślę że przedział 50-70 km/h (tak określił po zniszczeniach samochodu mój blacharz, który codziennie ogląda powypadkowe samochody - ja się na tym nie znam). W każdym razie Hondy już raczej nie opłaca się robić, może jeszcze gdyby nie złamany dach to by się opłacało... a ja szyję i kark czuję do dzisiaj.
A co do prędkości - to nie trzeba było 180km/h -> starczyłoby, że trzymałbym nogę na hamulcu i pewnie nie pisałbym na tym forum przynajmniej przez jakiś czas (jako, że nie trzymałem to pęd Opla Sintry który we mnie wjechał przeszedł na mój pęd i zniszczenia nie są tak straszne), a zazwyczaj stojąc na światłach trzymam nogę na hamulcu - tym razem zdjąłem ją jakieś dwie może trzy sekundy przed uderzeniem. Szczęście, że po przejściu przed którym stałem nikt nie przechodził (bo po uderzeniu znalazłem się dobrze ponad 10 metrów za przejściem - stojąc przed uderzeniem kilka metrów przed nim). Tak czy siak dużo szczęścia w nieszczęściu...
Z Białorusinem nie potrafiłem się dogadać w żadnym cywilizowanym języku - dlatego nie wiem z jakiego powodu we mnie wjechał, ani przy jakiej prędkości.
Kisia - gdzieś z tej drogi trzeba czasem wylatywać/gdzieś trzeba uczyć się jeździć. Nie stać mnie na wynajęcie sobie toru i ganianie po nim całymi godzinami, więc jeżdżę tam gdzie jest względnie najbezpieczniej. A to, że wszędzie może stać się coś nieprzewidywanego - to już zupełnie inny problem.
Wroniasty / 2007-04-12 13:47:41 /
chyba to jest wlasnie cecha polakow ze zawsze wiedza wszystko lepiej a ograniczenia sa nie dla nas:) - ciekawe do czego ta dyskusja doprowadzi - moze ustanowi jakas uniwersalna prawde zyciowa "kiedy, gdzie i jak szybko mozna jezdzic"..:)
..rozsądek.. i liczenie sie z konsekwencjami.. to chyba przyda sie najbardziej
...właśnie. R O Z S Ą D E K !!!
Gdyby większość kierujących (celowo nie piszę "wszyscy"), zachowywała się na drodze względem innych w taki sposób w jaki by chciała by inni się zachowywali wobec mniej, przypuszczam że ilość wypadków, kolizji i stłuczek radykalnie by zmalała. Jazda samochodem była by czystą przyjemnością a nie walką o przetrwanie, nerwowym gapieniem się dookoła w oczekiwaniu na jakiegoś kretyna, któremu się bardzo spieszy...
Otoz to. Niejeden jedzie 180 jak mu sie spieszy i do tych nic nie mam. Najgorsi sa wyprzedzacze na podwojnych ciaglych i przejezdzacze na czerwonym. Uwierzcie mi, ze sa debile ktorzy robia to z premedytacja.
Mysza liil (EM) / 2007-04-12 14:39:01 /
Mnie osobiście doprowadza do białości jak zaczynam wyprzedzać gościa przy 80 km/h, a kończę przy 140, bo ciśnie taki ile może jak tylko ktoś go zacznie wyprzedzać... a niestety to nie są pojedyncze przypadki. I o dziwo najczęściej takie numery robią staruszkowie z tego co zaobserwowałem.
Wroniasty / 2007-04-12 15:01:34 /
no niestety sam sie o tym przekonałem ze chamstwo na drogach jest powszechne poganianie światłami ze jedziesz za wolno lub wyprzedzanie poto by zaraz przed tobą skręcic zmuszajac cie do hamowania lub pare razy sie zdarzyło mi ze wyprzedził mnie goś któremu najwidoczniej sie nie podobało ze jade 80 w miejscu gdzie tyle było dozwolone(nie spieszyło mi sie- rozkoszowałem sie jazdą w letnie popołudnie z otwartą szybą) za wyprzedził mnie właczył kierunkowskaz przyhamował poto tylko by za moment przyspieszyc a i zgadzam sie ze Wroniastym ze tak robi również dużo starszych kierwców:/
Jellon aka Revenge Racer / 2007-04-12 15:59:49 /
A ja do tego dodam, ze oprocz rozsadku to jednak doswiadczenie tez jezt potrzebne! Wroniastemu chwala ze je zdobywa na polnych drogach!Ja takiego luxusu nie mialem i zlom po nocach w miescie katowalem, ale wtedy z wyobraznia to na bakier bylo.Latka za kolkiem lecialy a moje ulibione zajecie w wolne wieczory (nie weekendy, bo ruch duzy, najlepiej poniedzialek 3-4 rano), czyli podnoszenie sobie adrenaliny za kolkiem,coraz mniej mnie bawilo na ulicach,prawko mam juz prawie 8 lat, od 3 lat zadnej stluczki, a ciagot do zapier.alania nie pozbywa sie z uplywem czasu, wydaje mi sie czlowiek(kierowca) madrzeje wprost proporcjonalnie do czasu spedzonego za kolkiem,teraz interesuja mnie tylko miejsca wylaczane z ruchu, parkingi etc. a na codzien nauczylem sie sznowac innych na drodze, zamiast uprawiac drogowa gangsterke zderzak w zderzak sprawnosciowki na parkingach katuje:) zycze Wam wszystkim wystarczajacego doswiadczenia kiedy zycie postanowi zweryfikowac wasze umiejetnosci na drodze.
a tak na marginesie to nigdy nie mialem dzwona ktory spelnialby kryteria wypatku drogowego:DDDD
pozdro
Porter / 2007-04-12 17:14:35 /
Zgodze sie z Myszą!!!
wczoraj , doslownie , dojezdzam do swiatel , mam zielone , jeszcze kawałek do skrzyzowania , a tu nagle gosc smig na czerwonym , mysle co za debil , ale bylo daleko , cos mnie tkneło zdjałem noge z gazu i chwile po nim ruszył nastepny , tyle ze juz przed moim przodem :/
wychamowałem , mysle ze dlatego ze wczesniej odpusciłem
wygladalo to tragicznie czy zabawnie ?? nie wiem , ale wszyscy co siedzieli w samochodzie (a był komplet)włacznie z Kierowcą patrzyli na mnie jak wychamowuje i trabie na nich , nie wiem czy zastanawiali sie czy dam rade wychamowac czy zaczynali liczyc paciorki :/
a co do predkosci , to dałbym pojezdzic moim Transolem , to nauczyli-byscie sie spokojnie jezdzc
Wojdat / 2007-04-12 21:26:16 /
Potwierdzam, potwierdzam :))
Transol uczy pokory. szczególnie Wojdata :))
Wiem coś o tym jak Transol uczy pokory.Miałem 2.0 OHC
Ale wiesz jak przesiadłem się na nowszą wersję2,4 Tdq,to na lekcje pokory już liczyć nie mogę.
Ale co dobre w Londynie to to że jednak tu większość kierowców jeździ z pokorą(strachem przed mandatami) .
Tylko jak deszcz spadnie to już kurna ta pokora jest naprawdę za wolna.
CORONER / 2007-04-12 21:47:10 /
Wojdat, a dasz się karnąć Transolem? Bo ja nie wiem o co chodzi.. :) ale chętnie bym się przejechał :)
pemiętam lekcje pokory na pace dzień po "autobusie" bgc :)
Kuki.vel.Krzak / 2007-04-13 00:03:56 /
Poganianie światłami?? że jedziesz za wolno??? Chyba raczej, żeby przypomnieć, że do spacerowej jazdy niedzielnej jest prawy pas, a nie lewy. Zmuszanie innych blokowaniem drogi do jazdy zgodnej z przepisami wcale nie jest fair.
gryziu liil (EM) / 2007-04-13 12:07:05 /
W wielki czwartek mój promotor z AWF jadąc z żoną swoją hondą accord padł ofiarą kretyna który wyprzedzał TIRa pod górkę i spowodował zderzenie czołowe z hondą...
Efekt???
Mój promotor leży w szpitalu w śpiączce farmakologicznej cały połamany a jego żona.... zmarła na miejscu!!!!
POKÓJ JEJ DUSZY a Panu RYŚKOWI POWROTU DO ZDROWIA!!!!!
[']
sołtys / 2008-03-27 15:07:36 /
[i]
.STICH. / 2008-03-27 17:49:50 /
[']
Zawada1 / 2008-03-27 18:21:04 /
[']
Capri1974 / 2008-03-27 19:05:23 /
[']
[i]
rybagosc / 2008-03-27 21:12:43 /
[i]
Flonder / 2008-03-27 22:16:45 /
[']
white_wolf / 2008-03-27 23:44:43 /
[']
Galoos / 2008-03-28 18:16:56 /
[']
Branek / 2008-03-28 18:53:55 /
Czy jest jakaś szansa zobaczyć zdjęcia tej hondy? Jak klikam ten link z samego początku tego wątku to uruchamia mi się forum. Dzięki za pomoc. Pzdr
Ja dzis miałem pecha, weekendowy wypad rowerowy skończył się potrąceniem przez kierowcę i wyladowaniem naa izbie przyjęć, szczęście w nieszczęściu że skończyło się na potłuczeniach i otarciach a nie na zgonie albo złamaniach i innych urazach
BirdDog / 2008-03-29 22:38:00 /
Spokojnie najważniejsze że nic ci sie niestało, z czasem jest to kwestia przyzwyczajenia. Jak dojadę do pracy i nie mam do czynienia z jakimś zamulonym burakiem w dużym fiacie (a przejeżdżam koło rynku)dla którego znaki ustępu pierwszeństwa przejazdu nie istnieją to nie czuje że żyje.Niekiedy ręce opadają do samych stup.
KostekBiker / 2008-03-29 22:55:27 /
prawda jest taka że prawo jazdy oprócz przywilejów oznacza też dużą odpowiedzialność, bo przecież na drodze nie jesteśmy tylko my... jeśli chodzi o płacenie za głupotę to jadąc z dziadkiem jego skodą jakiś łysy pan nie zwrócił uwagi na STOP... i tak skoda do kasacji, szczęście że wszyscy wyszli bez większych uszkodzeń...
PanKrok / 2008-03-29 23:20:22 /
inna sprawa jest taka że co kilka lat wszyscy powinni przechodzić badania lekarskie które stwierdzą czy ktoś nadaje sie jeszcze na kierowce czy nie. Mój ojciec przez 6 miesiecy nie jeździł samochodem i sam stwierdził że raczej za kółko sie nie pcha bo stan zdrowia nie pozwala. Z wiekiem ludzie tracą wzrok, możliwość szybkiego reagowania itd... Niestety jest mnóstwo kierowców którzy nie zdają sobie sprawy z tego że chcąc nie chcąc sprawiają ogromne zagrożenie na drodze a na badania nie idę bo nie muszą. Tym sposobem mam nie raz okazje widzieć za kierownicą babcie i dziadków co mają nos prawie na szybie bo inaczej chyba nic nie widzą...
Kohito_PS / 2008-03-29 23:52:35 /
Kohas - pominni to prawo - ale co ile wieczysty kierowca robi przeglad i samego siebie narucza w ten sposob ?
pzdr ...
ja wczoraj tez bym zapłacił za glupote i to swoją no moze nie głupote tylko brak uwagi, Wawa bielany godzina za 15 pierwsza w nocy pusto i luźno to sobie jade koło 70, dojeżdzam do skrzyżowania sygnalizacja miga na żółto zwolniłem do 40 szybkie spojżenie w lewo prawo i jade dodałem troche gazu a ze mokro i chyba nawet lekko przymarznięte podloze było to obróciło mnie 180 stopni tyłem wyleciałem na trawnik a próżd przeciwnie do kierunku jazdy, szczescie ze samochody były bardzo daleko bo wątpie by wyhamowały gdyby były bliżej, obeszło sie na strachu i na błocie na karoserii ale strachu sie najadłem...
Jellon aka Revenge Racer / 2008-03-30 13:04:25 /
Zając sprawdz tutaj
http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070403/AKTUALNOSCI/70403023