kukers, mike, kaziu, arni i inni. zadanie mam dla was. może wy mi powiecie o co chodzi w opowiadaniu J. Tuwima. ja zrozumiałem tyle że kran się zepsuł i jeszcze jakieś problemy z sitkiem mieli. owocnego tłumaczenia z polsiego na nasze. howgh!
W łazience cos sie zatkało, rura chrapała przeraźliwie, aż do przeciągłegowycia, woda zaś kapała ciurkiem. Po wypróbowaniu kilku domowychśrodków zaradczych (dłubanie w rurze szczoteczką do zębów, dmuchaniew otwór, ustna perswazja etc.) - sprowadziłem ślusarza.Ślusarz był chudy, wysoki, z siwą szczeciną na twarzy, w okularach naostrym nosie. Patrzył spode łba wielkimi niebieskimi oczyma, jakimśzałzawionym wzrokiem. Wszedł do łazienki, pokręcił krany na wszystkiestrony, stuknął młotkiem w rurę i powiedział:- Ferszlus trzeba roztrajbować.Szybka ta diagnoza zaimponowała mi wprawdzie, nie mrugnąłem jednak izapytałem:- A dlaczego?Ślusarz był zaskoczony moja ciekawością, ale po pierwszym odruchuzdziwienia, które wyraziło się w spojrzeniu sponad okularów, chrząknął irzekł:- Bo droselklapa tandetnie blindowana i ryksztosuje.- Aha - powiedziałem - rozumiem! Więc gdyby droselklapa była w swoimczasie solidnie zablindowana, nie ryksztosowałaby teraz i roztrajbowanieferszlusu byłoby zbyteczne?- Ano chyba. A teraz pufer trzeba lochować, czyli dać mu szprajc, żebyśtender udychtować.Trzy razy stuknąłem młotkiem w kran, pokiwałem głową i stwierdziłem:- Nawet słychać.Ślusarz spojrzał dość zdumiony:- Co słychać?- Słychać, że śtender nie udychtowany. Ale przekonany jestem, że gdypan mu da odpowiedni szprajc przez lochowanie pufra, to droselklapazostanie zablindowana, nie będzie już więcej ryksztosować i, co za tymidzie, ferszlus będzie roztrajbowany.I zmierzyłem ślusarza zimnym, bezczelnym wzrokiem.Moja fachowa wymowa oraz nonszalancja, z jaką sypałem zasłyszanymipo raz pierwszy w życiu terminami, zbiła z tropu ślusarza. Poczuł, że musimi czyms zaimponować.- Ale teraz nie zrobię, bo holajzy nie zabrałem. A kosztować będziereperacja - wyczekał chwilę, by zmiażdżyć mnie efektem ceny - kosztowaćbędzie... 7 złotych i 85 groszy.To niedużo - odrzekłem spokojnie. - Myślałem, że conajmniej dwa razytyle. Co zaś się tyczy holajzy, to doprawdy nie widzę potrzeby, aby panmiał fatygować się po nią. Spróbujemy bez holajzy.Ślusarz był blady i nienawidził mnie. Uśmiechnął się drwiąco i powiedzał:- Bez holajzy? Jak ja mam bez holajzy lochbajtel krypować? Żeby trychterbył na szoner robiony, to tak. Ale on jest krajcowany i we flanszyculajtungu nie ma, to na sam abszperwentyl nie zrobię.- No wie pan - zawołałame, rozkładając ręce - czegos podobnego niespodziewałem się po panu! Więc ten trychetr według pana nie jest robionyna szoner? Ha, ha, ha! Pusty śmiech mnie bierze! Gdzież on na litośćBoga jest krajcowany?- Jak to gdzie? - warknął ślusarz. - Przecież ma kajlę na iberlaufie!Zarumieniłem się po uszy i szepnąłem wstydliwie:- Rzeczywiście. Nie zauważyłem, że na iberlaufie jest kajla. W takim razie - zwracam honor: bez holajzy ani rusz.I poszedł po holajzę. Albowiem z powodu kajli na iberlaufie trychter rzeczywiście był robiony na szoner, nie zaś krajcowany, i bez holajzy wżaden sposób nie udadłoby się zakrypować lochbajtla w celu udychtowania śtendra, aby rostrajbować ferszlus, który dlatego żle działa, żedroselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje.
szymal / 2006-12-14 13:53:30 /
Szymal - dobry jestes , ja zrozumiałem słowo ślusarz , heh , no i w sumie to nie wiem z czego sie tak śmiałem czytając ten tekst , dobre ...
MAD MAX / 2006-12-14 19:16:20 /
Nostepnym rozem wzywoj hydraulika ;-)
MikeB4 / 2006-12-14 19:47:14 /
dobrym słowem w takich dyskusjach jest "dinx", np. ten Pański dinx za bardzo wystaje ze ściany i jest na innym pozimie niż ten drugi dinx a przecież napisałem na projekcie podejście i to drugie coś na tej samej wysokości...zwykle pomaga :)
.STICH. / 2006-12-14 20:34:25 /
Taka przydatna rzecz się w dowcipach znalazła ;)
http://www.republika.pl/zedowice/slownik_ah.html
Ja tam po weekendzie na śląsku wiem tylko co to jest gulik :D
Pozdro!
Zimne S. 3M_U(ć) / 2006-12-14 21:48:06 /
dinx to u nas taki hmmmm wichajster :-)
MikeB4 / 2006-12-14 22:28:36 /
dinx = wichajster = ajzol = klamot
BeaTa / 2006-12-14 22:52:05 /
dinx = wichajster = ajzol = klamot = dzyndzel
i wychodzi ładne równanie ze wszystkimi wiadomymi
a co do twórczości największego prześmiewcy w dziejach polskiej literatury to jeszcze jeden utworek.
Apsztyfikanci grubej Berty
I katowickie węglokopy,
I borysławskie naftowierty,
I lodzermensche, bycze chłopy,
Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajką wytwornych pind na kupę,
Rębajły, franty, zabijaki,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Izraeliccy doktorkowie,
Widnia, żydowskiej Mekki, flance,
Co w Bochni, Stryju i Krakowie
Szerzycie kulturalną francę!
Którzy chlipiecie z Naje Fraje
Swą intelektualną zupę,
Mądrale, oczytane faje,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item aryjskie rzeczoznawce,
Wypierdy germańskiego ducha
(Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,
Wierzcie mi, jedna będzie jucha),
Karne pętaki i szturmowcy,
Zuchy z Makabi czy z Owupe,
I rekordziści i sportowcy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Socjały nudne i ponure,
Pedeki, neokatoliki,
Podskakiwacze pod kulturę,
Czciciele radia i fizyki,
Uczone małpy, ścisłowiedy,
Co oglądacie świat przez lupę
I wszystko wiecie: co, jak, kiedy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item ów belfer szkoły żeńskiej,
Co dużo chciałby, a nie może,
Item profesor Cy... wileński
(Pan wie już za co, profesorze!)
I ty za młodu niedorżnięta
Megiero, co masz taki tupet,
Że szczujesz na mnie swe szczenięta,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item Syjontki palestyńskie,
Haluce, co lejecie tkliwie
Starozakonne łzy kretyńskie,
Że szumią jodły w Tel-Avivie,
I wszechsłowiańscy marzyciele
Zebrani w malowniczą trupę,
Z byle mistycznym kpem na czele,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
I ty fortunny skurwysynu,
Gówniarzu uperfumowany,
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item ględziarze i bajdury,
Ciągnący z nieba grubą rentę,
O, łapiduchy z Jasnej Góry,
Z Góry Kalwarii parchy święte,
I ty, księżuniu, co kutasa
Zawiązanego masz na supeł,
Żeby ci czasem nie pohasał,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
I wy, o których zapomniałem,
Lub pominąłem was przez litość,
Albo dlatego, że się bałem,
Albo, że taka was obfitość,
I ty, cenzorze, co za wiersz ten
Zapewne skarzesz mnie na ciupę,
Iżem się stał świńtuchów hersztem,
Całujcie mnie wszyscy w dupę!...
szymal / 2006-12-14 23:25:46 /
Ten tekst z hydraulikiem kiedyś pięknie kabaret Dudek robił. Michnikowski z (dziura w głowie)... Jak się trochę "specjalistycznego" niemieckiego liźnie - to ten tekst ma sens! A po polsku "durszlak" - toż to niemiecki klon (durch schlag (ins wasser))! Tak samo jak i "dach", "majster" itd itp. Jest tego trochę w niemieckim :) To jest bardzo wygodny język. Pewien filozof powiedział, że (czegoś tam-nie pamiętam czego) pewnej sprawy nawet Bóg nie mógłby wyrazić, a gdyby jednak mógł - to zrobiłby to po niemiecku. ;)
bartozłomero / 2006-12-15 04:16:51 /
Michnikowski z Kobuszewskim?
Rafał L. / 2006-12-15 13:07:03 /
o o o ! Chyba tak! Albo Michnikowski z Gołasem. Już na 100% nie pamiętam, a oni się czasami zmieniali przy niektórych skeczach - ale i tak jeden w drugiegio mistrzunie!
bartozłomero / 2006-12-15 16:59:30 /
Akurat w tym skeczu był i Michnikowski jako klient i Kobuszewski jako majster i Gołas jako uczeń, który "złote myśli" majstra podkreślał wężykiem.
XR4x4 - to był zupełnie inny [na trzech aktorów] skecz o hydrauliku, z którego fragment tu dla przypomnienia zacytuję :
Majster: – Jasiu! Jako mój uczeń kształcisz się u mnie na nauce. Co to jest, mój chłopcze?
Jasio: – To jest rura, panie majster.
Majster: – Tak jest. A do czego jest ta rura?
Jasio: – Ta rura jest do niczego.
Majster: – Tak jest. Weź tera kajecik i ołówek i pisz. Będzie lekcja teoretyczna „Rozmowa z klientem”. Ee!
Klient: – Więc proszę pana, pękła mi rura...
Majster: – Zara, chwileczkę! A dzień dobry kto powie? Młodzież słucha. Ona się uczy...
Klient: – Dzień dobry! Więc proszę pana, pękła mi rurka przy zlewie i trzeba wstawić nową rurkę, kranik przelotowy i wejście do baterii...
Majster: – Ale czy masz pan chwilkie czasu?
Klient: – Mam, mam...
Majster: – To idź pan sobie do kina na jakienś film, co pan jeszcze nie byłeś. Jasiu! Podkreśl wężykiem, że to jest dowcip.
Klient: – Ale proszę pana, woda mi się leje!
Majster: – O musi się lać! Dana woda podlegająca ciśnieniu, napotykając na otwór, czyli szczelinę, wypływa. Praw fizyki pan nie zmienisz i nie bądź pan głąb. (Do Jasia): Głąb. Zapisałeś?
Jasio: – Nie... bądź pan... głąb... Tak!
Majster: – Tera uważaj. Bendzie się stawiał.
Klient: – Proszę pana! Ja chciałem pana uprzedzić, że ja mam gwarancję na naprawę tej rurki.
Majster: – No, to to zmienia postać rzeczy. Masz pan tu książkę życzeń i zażaleń i pisz pan, że pan majster odmawia naprawy gwarancyjnej.
Klient: – Będzie pan miał nieprzyjemności, proszę pana!
Majster: – Kochany, wiesz co oni mogą mnie zrobić? Jasiu, powiedz panu.
Jasio: – Oni mogą panu majstrowi skoczyć!
Majster: – Tak jest, mogą mnie skoczyć.
Klient: – A gdzie oni mogą panu... skoczyć?
Majster: – No, Jasiu, powiedz panu.
Jasio: – Oni mogą panu majstrowi skoczyć tam, gdzie pan może pana majstra w dupę pocałować.
Majster: – Tak jest. Z tym że – Jasiu! Jeżeli używasz zwrotu „tam, gdzie pan może pana majstra w... i tak dalej... pocałować”, to zawsze zostawiaj takie jakby niedomówienie. Więcej inteligentnie... A poza tym bardzo dobrze. (Do klienta) No! Pisz pan zażalenie i nie bądź pan rura.
Klient: – Jak to ja mam nie być rura?
Majster: – Nie bądź pan rura i nie pękaj pan!
Jasio: – Wężykiem, wężykiem?...
Pozdreaux.
KRK 4m / 2006-12-15 23:43:34 /
no dobra mam nadzieje ze sie nie czepiacie ;P
bo Mysza to odrazu mi linka podesłał
Wojdat / 2006-12-16 17:30:19 /