29 maja 2004 byliśmy na giełdzie części do Capri w Peiting. To był wyjazd poznawczo-badawczy, jako że tam nas jeszcze nie było, giełda zaś odbywa się tam co roku od paru już lat. Było to interesujące doświadczenie, z wrażeniami zupełnie odmiennymi niż z Dülmen. Po pierwsze nieco inny asortyment oferowanych części - może ciężko to sprecyzować, ale tam po prostu było ciut co innego. Sprzedawców trochę mniej, za to szef lokalnego klubu Capri nadrobił ten niuans zajmując prawie pół placu swoją wystawą. Samochody które przyjechały wskazywały również na mniej purystyczne w tym rejonie Niemiec podejście do kwestii zachowania samochodu w stanie tzw. "niepogorszonym". Tak trochę bliżej naszym klimatom - bawarskim chłopakom fantazji na pewno odmówić nie można. To musi być magnetyczny wpływ okolicy Monachium :)
Na początek zupełny rodzynek - Capri I w stanie naprawdę niezłym, jeśli pominąć drobne detale. Załoga wozu też niezła - nie chciałbym żeby to zabrzmiało niewłaściwie, ale co tu dużo woalować - po prostu chłop z babą ze wsi. To naprawdę był cieszący aspekt kto jeździ takim samochodem.
RS2600, no przynamjniej prawie:
Poszerzone:
Prawdziwy monsta-madafaka, szerokość tylnej opony chyba rekordowa jak na drogowe Capri:
Parada spoilerów i fantazyjnych wydechów:
2300 V6 Turbo May:
V8 fünf liter, Porsche bremse und maska z włókna szklanego na ramie od standardowej maski:
Były też zwyklejsze egzemplarze:
Trochę asortymentu hadlowego - tutaj ciekawostka, Chuder spróbował sił po drugiej stronie lady:
I jeszcze takie dwa: