[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | Skandal |
Samochód: | Ford Taunus TC III 1.6 R4 Pinto Ghia 1978 |
Status: | aktualnie posiadany (od 2024-04-22) |
Aktualizacja: | 2024-04-26 23:51:29 |
Podstrony
Ford Taunus TC III 1.6 R4 Pinto Ghia 1978
Cześć!
Czekałem wiele lat by w końcu siąść i coś tu napisać, a jeśli już piszę to znaczy, że to w końcu zrobiłem - kupiłem starego Forda!
Moja historia z Fordami zaczęła się w okolicach 2004r, kiedy miałem 8 lat ojciec kupił Taunusa TCIII 2.3 v6 2d, długo nim nie jeździł, szybko zaczął go wrastać, wóz miał być moim pierwszym autem i czekać do mojej 18. Jednak samochód popadł w mocny konflikt na tle wizualnym z ówczesną żoną ojca i został sprzedany 21.04.2011r.
Mając wtedy 15 lat obiecałem sobie, że kiedyś i tak sobie takiego kupię. Co jakiś czas temat Taunusa wracał, ale albo w złym momencie, albo byłem bez kasy albo były setki innych powodów. Jakoś w 2016 byłem nawet oglądać "Gizda" od kolegi wąski77 :) Ale to był akurat moment, że nie miałem takiej gotówki.
2014r prawko zdane, trzeba kupić pierwszy wóz, koledzy kupowali golfy, bmw i hondy co było dla mnie skrajnym nudziarstwem, więc... Kupiłem Yugo i coś tam przy nim pogrzebałem, jest to wóz, który ma już u mnie dożywocie :)
,
Dobra, wracamy do teraźniejszości.
Zima przebiegała mi cholernie źle, problemy z pracą, brak chęci na cokolwiek związanego nawet z autami i ogrom nudy. Końcem zimy po zmianie pracy zacząłem się odbijać i mieć znów chęci na kręcenie śrubek i tak z głupoty poszukałem Taunusa... No i jak kulą w płot! Jest! Zgnity, nie jeżdżony od 21 lat i prawie na drugim końcu Polski a na dodatek bez ceny w ogłoszeniu. Tylko głupi by nie zadzwonił!
Okazało się, że gość sprzedaje wóz po zmarłym ojcu i od 2003r stoi czasem przepalane, cena? 3000zł ale wstępnie odpuściłem
No i tak kilka dni mnie ten temat męczył, aż w końcu zadzwoniłem. Okazało się, że wóz jest dalej aktualny lecz na następna sobotę już ktoś po niego przyjeżdża, ale jak to powiedział "kto pierwszy ten lepszy". Dałem sobie chwilę, wojna w głowie trwała, aż w końcu podzieliłem się tym pomysłem z żoną na co ona - "to załatw lawetę na środę" :)
I tak w zeszła środę pojechaliśmy na strzał 1000km by przywieźć trupa, który marzył mi się od dziecka :)
, , ,
Roboty sporo, ale dla mnie to przyjemność móc się w końcu znów czymś zająć. Taunus odpalił, sam wjechał i zjechał z lawety, jest wola życia, coś z niego jeszcze będzie :)