logowanie | rejestracja
capri.pl » Klub » nasze samochody » Jędruś - Ford Capri Mk III 2.0 R4 Pinto Super GT 2000 1984 "Caprik"

Jędruś - Ford Capri Mk III 2.0 R4 Pinto Super GT 2000 1984 "Caprik"

[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]

Właściciel: Jędruś
Samochód: Ford Capri Mk III 2.0 R4 Pinto Super GT 2000 1984 "Caprik"
Status: aktualnie posiadany (od 2023-05-09)
Aktualizacja: 2024-08-19 14:52:25

Podstrony

1984 Ford Capri Mk3 2.0 ohc Super GT

Moje drugie Capri jest przykładem, że w życiu wszystko może się zmienić w jedną chwilę. Po przeszło dwóch latach brzydko mówiąc ''użerania'' się z pierwszym Caprikiem gdy w końcu go ogarnąłem w 100% do jazdy i zarejestrowałem, 12 dni później nabyłem drugiego - jeden do jeden takiego jak chciałem, w dodatku nie tak daleko bo niecałe 400km od domu, pod Wolfsburgiem.
Miałem straszny problem z dogadaniem się ze sprzedającym, nie przez barierę językową, a przez jakieś dziwne podejście do kupującego z Polski, nie wiem o co dokładnie chodziło, bronił się jakimiś historiami jak to kiedyś jego kolega miał problem po sprzedaży auta do Naszego kraju. Pytanie kiedy to było, prawdopodobnie za czasów których ja nie mogę pamiętać z uwagi na swój wiek. Nie ważne... Niewątpliwie dzięki pomocy ze strony c3capri udało się przekonać sprzedającego i Capri od 10 maja 2023 roku jest już u mnie.
Ogólnie po kupnie pierwszego Caprika założyłem sobie, że nie jest na sprzedaż, kieeedyś jak mnie będzie stać to najwyżej kupię sobie jakieś drugie starsze auto, ale ten zostaje na pewno do końca... chyba, że znajdę drugą bazę w lepszym stanie, no i tak to w moje ręce trafiła po raz drugi wersja Super GT z maja 1984 roku z silnikiem 2.0 ohc. Mówię ''po raz drugi'' bo co ciekawe, obydwa auta są w tej samej ''wersji'', mają te same silniki, są z tego samego roku, miesiąca, a kto wie czy nawet nie dnia bo różnica w numerze VIN między niebieskim a pierwszym bordowym to 20 numerów, różni je jedna cyferka, bordowy ma końcówkę 79240 a niebieski 79260 przez co wychodzi, że po 39 latach znowu stały obok siebie, jedyne co ich różni to kolor lakieru i ogromny atut dla niebieskiego - oryginalny szyberdach.
Założenie z akapitu wyżej przy tym egzemplarzu już raczej nie będzie miało miejsca, hobbystycznie z ciekawości wiadomo dalej będę przeglądał ogłoszenia, ale drugiego takiego za te pieniądze ''dziś'' już będzie ciężko znaleźć. Wiadomo, auto ma (w dniu pisania) 39 lat i nie jest idealne, ale baza dla mnie jest idealna: chciałem końcówkę produkcji - 05.1984, chciałem OHC - 2.0, chciałem żeby długo stał - wyrejestrowany po 19 latach od produkcji w 14.05.2003 roku, chciałem oryginalny szyberdach - jest, do tego wszystkiego oczywiście chciałem auto w dobrym, oryginalnym stanie żeby samemu móc tą oryginalność zaburzyć. :)





10.05.2023
Dzień kupna, po udanej transakcji na odchodne Andreas podarował Nam butelkę Jagermeistera który pochodzi z ich miasta. Ja tam fanem Jagerka nie jestem, dziewczyna się bardziej ucieszyła (choć wtedy nie wiedziała jeszcze, że flaszka nie jest do otwierania bo zostawiam ją w formie pamiątki) ale gest, moment i sposób podarowania naprawdę sympatyczny, tak samo jak poczęstowanie wbrew pozorom całkiem nienajgorszym, zimnym piwem 0% po wyjściu z lawety przed oględzinami. Swoją drogą Capri które kupiłem było jednym z trzech aktualnie posiadanych w ich rodzinie. Andreas - sprzedający miał jedno, jego syn drugie, a te miało być dla jego żony, która wolała jednak swoją żółtą Streetke, stąd powód sprzedaży.




11-16.05.2023
Zachwycanie się stanem i pierwsze drobne grzebanie w garażu z rundką po osiedlu.




20.05.2023
Przegląd. Podstawowe rzeczy przez poprzedniego właściciela były już zrobione, auto przede wszystkim w porównaniu do poprzednika odpalało i jeździło od początku. Chciałem pojechać na przegląd następnego dnia po kupnie bo lawetę i tak miałem do południa, ale praca wzywała. Na przeglądzie nie było za kolorowo, diagnosta przyczepił się do paru poważnych usterek - oryginalny Caprikowy trójkąt miał czerwony a nie pomarańczowy odblask, nie miałem gaśnicy i żarówki w światłach mijania różniły się od siebie, nie dawał mu spokoju jeszcze smród spalin, ale o tym później.




21.05.2023
Następnego dnia przełożyłem mu RS'y 7.5j z bordowego, no i... no i sami zobaczcie...




25-31.05.2023
25 przełożyłem wnętrze z niebieskiego do bordowego dzięki czemu bordowy zyskał oryginalny dla swojej wersji interior, 27/28 prałem i czyściłem wnętrze 2.8i z bordowego, a 31 kupiłem amortyzatorki do klapy bagażnika z Omegi i wsadziłem wnętrze z 2.8i do niebieskiego i zakochałem się kolejny raz, serio... ktoś powie, że kundel, ale ta kratka z niebieskimi akcentami tak fituje z lakierem, że masakra. W dodatku nie muszę się już podpierać tak bardzo łokciami na zakrętach w porównaniu do tych oryginalnych, ohydnych, czerwonych krzeseł rodem z poloneza. Oczywiście nie mam dobrego zdjęcia przy świetle dziennym a aktualnie gdy to pisze niebieski jest uziemiony w garażu o czym za chwilę. Wkrótce dodam jakieś zdjęcia ''nowego'' wnętrza jak w końcu wyjadę. Ahaa, 31go byłem też w ''urzędzie'' i założyłem tymczasowe ;) tablice z bordowego.



To chyba jeszcze oryginalna folia, co?



Jakąś różnice chyba widać :)




02-04.06.2023
Auto było wstępnie przygotowane do wyjazdu na wesele przyjaciółki mojej dziewczyny. W drodze na owe wesele zastosowałem się do wszystkich zasad bezpieczeństwa i serwisu, dlatego na nieznanym poziomie oleju w skrzyni biegów która wyła podczas gdy nie było wciśnięte sprzęgło postanowiłem sprawdzić prędkość maksymalną, katalogowa prędkość na felgach 13x7.5 i oponach 205/60 została osiągnięta a dopiero następnego dnia podczas powrotu miałem dowiedzieć się jak duży błąd zrobiłem i ile będzie mnie on kosztował, i wcale nie mówię tu o pieniądzach. :D



Wracając z wesela, parę kilometrów od miejsca imprezy zaczął towarzyszyć Nam ogromny terkot i wibracje i zmuszony byłem wracać na czwartym biegu nie przekraczając jakiś 50km/h.

6649f1dc90356-vid-20230604-154803.mp4



06-18.06.2023
Dwa dni później 6 czerwca chciałem sprawdzić straty, nie sądziłem, że polegnę tamtego dnia na tak błahej rzeczy jak zapieczona śruba na torx, bez elektronarzędzi przez tak słaby dostęp sobie nie poradziłem, następnego dnia wziąłem z pracy odpowiedni sprzęt i się udało... Aż mi wstyd.



Podczas tej nierównej walki z głupią śrubką, powiększyłem straty o zniszczony mieszek i spalony kawałek konsoli środkowej głowicą wkrętarki. Mieszek to jeszcze pół biedy, ale konsoli mi naprawdę szkoda, dawno nie widziałem tej części w takim stanie, nie jest rozklejona i trzyma się kupy.



W międzyczasie zawiozłem skrzynie na serwis i okazało się, że nadaje się tylko na dawce paru części. Miałem zapasową N9tkę kupioną kiedyś razem z innymi gratami, znowu podjąłem logiczną decyzje i postanowiłem zlać z niej olej, względnie wyczyścić i tak jak stała X lat wrzucić na auto zalewając świeżym olejem. Skrzynia działała, choć rewelacji nie było, nie była najcichsza, trochę z niej ciekło i znowu postanowiłem zrzucić skrzynie, trochę uszczelnić i z powrotem włożyć na auto. Tym razem nie chciało mi się tego robić na leżąco na najazdach w garażu bo i tak byłem już cały posiniaczony, kolega dał mi cynk na kanał pod chmurką, wszystko miało być zajebiście, miałem się o nic martwić. No i co, gówno. Przyjeżdżam a tam kanał zasypany do połowy bo kiedyś gdzieś tam robili remont czegoś tam i stertę ziemi zepchnęli do kanału, więc z ultra wygodnej pozycji leżącej miałem ultra wygodną pozycję na kucaka, ale, że kocham masochizm i ryzyko - zacząłem działać. Był smród tego co się znajdowało w tym kanale, znowu tak samo jak przy wymianie skrzyni na leżąco na najazdach były momenty załamania i bezsilności ze łzami napływającymi do oczu, w dodatku jakaś przelotna burza która skutkowała lejącą się mieszanką oleju przekładniowego i deszczówki po całym ciele, no jednym słowem bajka, nie zamieniłbym tego hobby na żadne inne. :) Nie mam zdjęć bo psycha trochę siadła i chciałem stamtąd jak najszybciej uciekać. ALE! Na zlot w mieście obok rozpoczynający sezon letni zdążyłem, co prawda byłem 2.5 godziny po czasie i na miejscu były same ostatki, no ale dojechałem. W pełni motywował mnie fakt, że ze skrzyni dalej ciekł olej.




10-14.08.2023
Przez te prawie dwa miesiące nie robiłem zbyt wiele przy aucie oprócz dwóch podstawowych rzeczy - szukaniu skrzyni biegów i czekaniu na list z Niemieckiego urzędu. Ze skrzynią w końcu mi się udało i kupiłem ją w NORMALNYCH pieniądzach od Granadziarza. Dzięki pomocy Ślimaka udało się klubowo i bezproblemowo przetransportować skrzynie z Gdańska do Szczecina i dwa dni później gdy tylko znalazłem trochę czasu i kupiłem świeży olej, po raz trzeci i ostatni przy tym silniku wrzuciłem skrzynie na auto...



Z kolei z listem z urzędu w Niemczech w którym w 2003 roku moje Capri zostało wyrejestrowane historia była taka, że podczas wyrejestrowania został zabrany mały brief, przez co Pani zza urzędowego okienka nie widziała możliwości rejestracji w Naszym kraju tego auta na zwykłe, białe blachy. Po dłuższym czasie, dostałem list w którym to w dużym skrócie było napisane, że urzędnicy nie posiadają w swoim archiwum informacji na temat tego samochodu, ale nie widzą żadnych przeciwskazań do rejestracji go w Polsce. No i 14 sierpnia znowu poszedłem do urzędu z tymi samymi dokumentami co wcześniej i z listem z Niemiec, tym razem trafiłem też do innej Pani która to rozmarzyła się wspominając jakim to Ford Capri był samochodem za czasów jej młodości i wyszedłem z kompletem blaszek w ręku.



Tego samego dnia przełożyłem sobie jeszcze reflektory drogowe z bordowego Caprika i wkręciłem brakujący czujnik wstecznych świateł w skrzyni biegów.




22-23.08.2023
W końcu na legalu zacząłem więcej jeździć, ucząc się na błędach, 22 sierpnia wymieniłem olej w moście a następnego dnia zrolowałem tylne nadkola żeby opony na 7.5 calowych RS'ach miały trochę lżej i żeby, co równie ważne, nie były maltretowane tak ranty nadkoli.




10.09.2023
Pomalowałem sobie na czarno ramki reflektorów i ten nosek przykręcany do maski, a jak wszystko wyschło założyłem na auto razem z grillem z Mk2.




15-17.09.2023
Borneo 2023




24.09.2023
Trochę mi się nudziło i za pomocą drymelu ''przerobiłem'' sobie delikatnie grill, już wcześniej trochę niechcący, trochę specjalnie oderwałem te dwa paski na wysokości napisu F O R D, a potem to już to co na zdjęciach widać. Chciałem jeszcze wyciąć czarny kawałek między kreseczkami w literze F i w brzuszku R, ale sobie odpuściłem bo bałem się, że nie zrobię tego idealnie. Dodałem też chromowaną ramkę z zapinkami i na koniec wszystko delikatnie spolerowałem.




27-28.01.2024
27go zacząłem walczyć z brakiem ogrzewania, zdemontowałem nagrzewnice, następnego dnia porządnie wyczyściłem a potem przez długi czas nie chciało mi się jej zakładać.




13.02.2024
Założyłem zregenerowany u Marcina Kozłowskiego gaźnik który wcześniej siedział w bordowym Capriku. O ile bordowy na gaźniku z niebieskiego chodził tak samo, o tyle niebieski, na zregenerowanym gaźniku z bordowego od początku miał jakieś problemy.




03.03.2024
Przyjechałem do Camaro żeby mi trochę pomógł z gaźnikiem, wyeliminowaliśmy miejsca gdzie zaciągało lewe powietrze, wymieniliśmy kopułkę i zdrutowany kondensator rozdzielacza zapłonu i nie pamiętam co tam jeszcze. Udało się w miarę ustawić auto, ale to ciągle nie było to.




19.03.2024
Przy pomocy w transporcie przez Dreda przyszła mi moja pierwsza paczka z Burtona którą na razie tylko rozpakowałem, jeszcze nie miałem czasu, wróć! Nie chciało mi się ruszyć dupska i założyć zawartości paczki na auto.




06.04.2024
W międzyczasie wysłałem gaźnik do Marcina, okazało się, że trochę za mocno go dokręcałem i wygięła się podstawa którą Marcin delikatnie splanował. Kolejny raz zawitałem u Camaro, tym razem z działającą lampą stroboskopową, lecz z niedziałającym analizatorem spalin zrobiliśmy mały krok do przodu, ale silnik dalej nie pracuje tak jak powinien. Musieliśmy też odłączyć ssanie bo po rozgrzaniu silnika lało mu się jak z kranu ciurkiem.




15.04.2024
Przeczyściłem sobie układ chłodzenia, wtedy jeszcze nie wiedziałem, że w tamtym czasie to nie ma sensu, aaale, do tego też wkrótce wrócę.




21.04.2024
Zamontowałem nagrzewnice w aucie, ale na razie jeszcze bez montażu brakujących elementów deski rozdzielczej. Wymieniłem świece i przewody zapłonowe. Ogrzewanie nadal nie działa.




28-29.04.2024
28go podczas pojeżdżawki spotkałem pierwszy raz od momentu sprzedaży moje bordowe ex Capri na ulicy, zdemontowałem tylną wycieraczkę i zrobiłem pierwszą przymiarkę żaluzji którą kupiłem jeszcze 20.01.2023 roku i jak się okazało, po stronie kierowcy jest delikatnie pofalowana od słońca, nie jeden tego nawet nie zauważy, przy montażu klipsami pod uszczelkę to nie miałoby znaczenia, ale u mnie z racji na inny typ uszczelki będę musiał ją przykleić i robi mi to znaczenie. Pomijając, że jak już to zauważyłem to mnie takie rzeczy drażnią i postanowiłem, że kupię drugą żaluzje w lepszym stanie.



Następnego dnia dowiedziałem się, że mogłem się jednak pomylić podłączając węże do nagrzewnicy. Pamięć dobra, ale krótka i miałem 50% szans, no i się nie udało, a dziwne bo wspomagałem się zdjęciami z Internetu i wydaje mi się, że podłączałem tak jak tam. Przy zamienianiu węży zwróciłem uwagę, że jak nie płynie nimi płyn chłodniczy to ciężko żeby ogrzewanie i ssanie mogło działać. Ale znowu zostawiłem temat, bo w sumie jest ciepło, po co komu ogrzewanie, ssanie odłączone, może na zimnym silniku upierdliwie hamuje się na dwie nogi (hamulec + gaz), ale kto by się tym przejmował.




03.05.2024
Moja wierna, wytrwała i kochana dziewczyna wyczyściła mi zbiorniczki po płynie do spryskiwaczy i przelewowy od płynu chłodniczego, tego drugiego nie mam zdjęcia ale wygląda podobnie do tego.



Ja natomiast tamtego dnia wymieniłem sobie olej, filtr oleju, powietrza i paliwa, i zająłem się malowaniem tych ohydnych listew bocznych, niestety na razie (przed blacharką i lakierowaniem) nie będę ich demontował bo zostaną otwory i zaczepy, a jak widać na poprzednich zdjęciach listwy z drzwi w porównaniu do listew z błotników inaczej się zestarzały co na każdym zdjęciu, jak i na żywo mnie strasznie drażniło. Teraz jedynie denerwują mnie narożniki zderzaków i je też muszę pomalować, w tym co najmniej lewy tylny wymienić. (jak ktoś ma to kupieee!)



Przy tak wyczyszczonym zbiorniczku do spryskiwaczy, nie mogłem zostawić tak zapuszczonego wężyka więc go wymieniłem, wyczyściłem i przedmuchałem też trójnik i dysze spryskiwaczy.



W końcu też założyłem ringi wokół zegarów które kupiłem i leżały na tylnym fotelu od stycznia.




07.05.2024
Dorobiłem sobie na tokarce tymczasową zaślepkę po otworze od tylnej wycieraczki i odebrałem z mieszalni sprej w kolorze lakieru. Na ten moment nie mam zdjęcia po lakierowaniu, ale wygląda nie najgorzej.




10-12.05.2024
Spring Open 2024




13-15.05.2024
13 maja po Spring Open za podpowiedzią Granadziarza zdjąłem kolektor ssący i moim oczom ukazało się to...



Wszystko oczywiście wyczyściłem a dwa dni później gdy przyszła uszczelka kolektora ssącego złożyłem z powrotem, no i wow, ogrzewanie zaczęło działać xD Można by powiedzieć, że nie potrzebnie rozbierałem wnętrze żeby wyjąć nagrzewnice, ale było w niej wystarczająco dużo syfu żebym nie żałował, że to zrobiłem.




17-18.05.2024
17 maja kupiłem śrubę i nakrętkę z czarnej stali, do tego miedzianą podkładkę i pojechałem do Wołka który mi to hefnął i zrobił z tego wkrętkę na sondę od analizatora spalin.



Następnego dnia odebrałem żaluzje którą przetransportował dla mnie c3capri - kolejny raz wielkie dzięki :D



I po raz trzeci odwiedziłem Camaro, tym razem mieliśmy już dwa sprawne analizatory spalin, wkrętkę w wydechu, lampę stroboskopową i gorący, płynący przez cały silnik (w tym gaźnik...) płyn chłodniczy, kolejny mały kroczek do przodu, auto znów chodzi trochę lepiej, ale jest problem ze śrubą regulacyjną od wolnych obrotów, można ją kręcić bez rezultatów. Pomiary z analizatora spalin na postoju, na biegu jałowym bez dodawania gazu 14.5-16.0, podczas spokojnej jazdy, na przykład na 5tym biegu przy 80km/h gdy utrzymywałem prędkość jakieś 13.5-14.5 i podczas butowania 12.0-13.0, czyli ogólnie lepiej, ale dalej średnio, nawet z takimi zajebistymi pomocnikami nic lepszego nie zrobiliśmy.




21.05.2024
Kolejny przegląd. Tym razem już żarówki miałem te same, miałem gaśnice i trójkąt o odpowiedniej barwie odblasków. W przeciągu roku zrobiłem imponujące niecałe 3000km, ale biorąc pod uwagę problemy ze skrzynią biegów, rejestracją i okres zimowy nie jest tak jeszcze najgorzej. Tym razem gorzej wypadł lewy tylny hamulec, ale tylko przy zaciąganiu ręcznym hamuje troochę słabiej od prawego, nieznacznie, ostatnio ściągałem bębny i robiłem przegląd i mogłem z samoregulatorem czy czymś się nie zgrać na dwie strony tak samo bo przy nożnym hamowaniu wszystko było cacy. Dodatkowo lewy przedni amortyzator zaczyna pomału się pocić, na trzepakach też nic nie wyszło, diagnosta powiedział, że na razie póki nie bije to jeździć i chyba wymienię komplet dopiero przy zmianie silnika na inny, jak się uda to w tę zimę.




29-30.05.2024
W nocy z 29 na 30 maja przy pomocy mojego wiernego pomocnika który śpi na robocie zamontowałem sobie żaluzje tylnej szyby, i kurde, mega jest, zadowolony z niej jestem bardzo, podoba mnie się to. Większość z Was pewnie o tym wie, bo siedzicie w tym tyle ile ja mam lat, ale podczas jazdy nic a nic nie zasłania, widać tylko poziome paski (żeberka), czasem nawet jak w jakimś wyższym aucie jadącym za nami są słabo ustawione światła to żaluzja wręcz pomaga, no i kurde, lubię takie smaczki i tunink z epoki. Jeszcze raz dzięki c3capri za pomoc w transporcie.
Żaluzje oczywiście stety lub nie musiałem przykleić na klej do szyb bo nie dało się jej w Capri z mojego rocznika zamontować w oryginalny sposób... Dlatego potrzebowałem sposobu który dociśnie równomiernie żaluzje przez co najmniej dobę. A, że taśma chja trzymała...




07.06.2024
Zamontowałem sobie komplet szelek, zawsze chciałem mieć. Wiem, że przy seryjnym fotelu i zamocowaniu ich z tyłu tak nisko skutki mogą być różne, aaale. :) Kiedyś będzie klatka, będzie fajny fotel, będzie dobrze.




06-12.08.2024
Szóstego we wtorek pożyczyłem kubełek od Wołka żeby zmieścić się w samochodzie w kasku, po wyjęciu gąbek i zamontowaniu fotelu maksymalnie na podłodze siedziałem na styk, właściwie to muskałem kaskiem o podsufitkę ale dało się jeździć i skupić na jeździe. Parę dni później w poniedziałek przykleiłem na nowo żaluzję żeby jej nie zgubić na trasie do/z Miedzianej bo trochę odchodziła po stronie pasażera a następnego dnia pomalowałem sobie plastikowe narożniki zderzaków - tym samym skończyłem przygotowania do Pucharu xD

Komentarze