[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | Kocewicz |
Samochód: | Ford Taunus 17M P3 1.7 R4 Koeln Turnier Super 1961 |
Status: | aktualnie posiadany (od 2019-11-02) |
Aktualizacja: | 2021-11-07 19:30:58 |
Z wierzchu wóz prezentował się nie najgorzej, jednak ten model ma parę mało rzucających się w oczy miejsc, które bardzo lubią gnić. Po zdjęciu przedniego zderzaka, oczom mym ukazała się pustka w miejscu, gdzie kiedyś błotnik łączył się z przednim pasem.
Odrobina wyobraźni i szybki kurs mięcia blachy młotkiem pomogły nadać temu miejscu kształt zbliżony do pierwotnego
Z drugiej strony pasa też nie wyglądało to za ciekawie - zgniła zakładka blach i najbliższe okolice. Płaszczyzna prawie rozwijalna, ale nie do końca.
Pomału nabierając wprawy i ucząc się na możliwie nielicznych błędach, zamieniałem płaty korozji na nową, zdrową blachę
Podłoga z tyłu po prawej. Ktoś tu już był i naspawał blachę na blachę, pewno jakoś w drugiej połowie lat 70. Oczywiście bez zabezpieczenia, wszystko zgniło na nowo. Sporo raka do wycięcia. Przy okazji, te ślady na belce są pamiątką po ścianie grodziowej dostawczaka, która została usunięta przy okazji fińskiej konwersji na kombi. Nie starali się za bardzo zatrzeć śladów tej przeróbki.
Może nie jest to dzieło mistrza blacharstwa, ale tu i tak zakryją dywaniki. Konieczne było wejście pod belkę, także częściowe jej rozcięcie w obszarze gdzie krzyżuje się z podłużnicą.
Po pomalowaniu znacznie lepiej to wygląda.
Końcówka prawego progu razem z podciągiem. Tutaj też ktoś już kiedyś walczył, poszycie było zamknięte blacha na blachę. Zgniło wszystko, tutaj trzeba było stworzyć każdą warstwę od nowa.
No to działamy. Przy okazji też trzeba było wykonać maszynkę do wygięcia progu, bo oczywiście reperaturek brak.
Na szczęście reperaturki nadkoli są. Tylko wewnątrz trzeba sobie samemu wyrzeźbić. Oczywiście musiałem coś spieprzyć i przy spawaniu do poszycia, całość się naprężyła i wklęsła. Nauczka nie poszła w las i następne nadkole zrobiłem już dużo lepiej. Oby mi tylko szpachla nie oblazła z tych dziur.
Z różnych przyczyn, głównie ciasnoty lokalowej i konieczności pracy na zewnątrz, prace posuwają się trochę chaotycznie. Przód już w baranie, podłoga się skrobie i zabezpiecza czerwonką, tył się dopiero spawa.
Drugi próg też się pięknie prezentował. Na szczęście nabrawszy wprawy, poszło już łatwiej.
Przednie nadkola też niestety są nie do dostania, tzn zdrowe blacharsko kosztują od 600 euro, laminatowe połowę tego. Lepiej naprawić. Cała krawędź wzdłuż drzwi to kanapka z blachy i korozji, którą trzeba było wywalić. Dołu praktycznie w ogóle nie było, trzeba było sobie wymyślić jak to ma iść.
Odwiercony tylny pas/fartuch. Bez tego nie dałoby się wyczyścić należycie. Przy okazji poszedł w ocynk, żeby już na pewno dalej nie gnił.