[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | Kocewicz |
Samochód: | Ford Taunus 17M P3 1.7 R4 Koeln Turnier Super 1961 |
Status: | aktualnie posiadany (od 2019-11-02) |
Aktualizacja: | 2020-05-30 11:17:00 |
Podstrony
Od jakiegoś czasu poszukiwałem korzystnej oferty sprzedaży wanny kombi, wychodząc z założenia że ten model będzie bardziej spełniał moje potrzeby gabarytowo - transportowe. Mimo że P4 jest prosty i łatwy w obsłudze, rozplanowanie przestrzeni wewnątrz pozostawia trochę do życzenia, zwłaszcza dla osoby wysokiej i wykonującej podróże dalej niż wokół komina. Ale do rzeczy.
Taunusów P3 w wersji kombi wyprodukowano około 10% ogólnej ilości, w tym jeszcze istniały 3 wersje tylnej klapy. Ponadto, wersja ze światłami na szczycie nadwozia powstawała tylko przez pierwsze 2 lata, praktycznie wykluczając się z występowaniem hamulców tarczowych na przednie koła. W Niemczech te Turniery są w ogóle drogie ze względu na status auta kultowego o unikatowej sylwetce. Poniżej 7000 EUR raczej się nie kupi ładnego egzemplarza.
Jakoś tak wyszło, że w niewielkiej ludnościowo Finlandii jest całkiem sporo tego towaru. Po II wojnie będąc wciąż w radzieckiej strefie wpływów, granice pozostały otwarte dla towarów, co powodowało że na ulicach można było spotkać marki radzieckie, angielskie, amerykańskie, europejskie a nawet japońskie. Jednocześnie istniał system ulg podatkowych dla rolników na samochody użytkowe, a także niższych ceł importowych na dostawczaki.
Na początku października wystawił ktoś w Finlandii ogłoszenie sprzedaży takiego Turniera, z lampami u góry, najmocniejszym dostępnym wtedy silnikiem i skrzynią 4-biegową. Cena była śmiesznie niska, więc od razu zacząłem kombinować jak to sprowadzić do kraju. Ostatecznie do końca miesiąca nie udało mi się znaleźć przewoźnika z miejscem na lawecie, więc trzeba było wziąć Dukata z wypożyczalni i pofatygować się osobiście.
Wyprawa na daleką północ okazała się przeżyciem niemal surrealistycznym, na szczęście zdążyliśmy przed nadejściem zimy i trzeba było tylko zaciskać zęby przy targaniu auta na lawetę i zapinaniu pasów na kołach. Dzięki osobistemu odbiorowi poznałem przy okazji historię wozu, pozostającego od prawie 60 lat w jednej rodzinie, wyposażonego w grubą teczkę dokumentów urzędowych, serwisowych i użytkowych (książki napraw i przebiegów).
Mimo że Ford ma na klapie znaczek "super" i jest zwykłym rodzinnym kombi, w papierach i na tabliczce znamionowej stoi że to dostawczak, P3KAS, czyli niemiecki Kastenwagen. O co chodzi? Dzięki niższym cłom na auta dostawcze i pewno ogólnie ciężarowe, opłacało się fińskiemu dealerowi Forda sprowadzać z RFN P3 Kastenwagen i wycinać na miejscu blachę, wstawiać słupki i szybki oraz dokładać drugą kanapę (no bo pierwsza jest z przodu). Pamiątką po tym zabiegu jest korozja na końcach słupków i odpadająca szpachlówka pod szybkami, pod którą znajduje się całkiem zdrowa blacha.
Ogólnie auto jest zdrowsze niż wygląda, bo korozja ogranicza się do fartuchów i jednego miejsca w nogach kierowcy. Nie znaczy to, że wystarczy zalać benzynę i jechać na przegląd. Będzie sporo zabawy z ogarnięciem napędu, który ostatni raz działał w 1982, kanapa jest wysiedziana, uszczelki drzwi i okien wołają o wymianę... tak naprawdę nie wiadomo w co najpierw ręce włożyć. Aż kusi żeby wsadzić akumulator i zobaczyć czy zagada. Poprzednie auto kupiłem w lepszym stanie i od handlarza. Teraz mam w końcu wóz z historią, ale też z długą listą wymagań. Chyba jednak warto było. Ładny jest.
7.11.2019
Nie ma co spoczywać na laurach, ruszam z robotą. Filtr oleju okazuje się pasować od Poloneza i tym podobnych. Udało się też zbić pierwszy bęben, pod spodem nie jest tak źle jak przypuszczałem. Nawet okładzin jeszcze całkiem sporo. Tłoczki do uruchomienia, osłona do pomalowania i z powrotem na piastę.
P.S. do właścicieli P5/P7 - czy kolumny z tarczami podpasują, czy trzeba rzeźbić albo szukać oryginalnych?
12.11.2019
Sukcesy jak do tej pory - wypchnięte tłoczki z cylinderków duplexowych i zamówiona z Niemiec książka "Jetzt helfe Ich mir selbst", czyli odpowiednik naszej serii Adama Słodowego "jeżdżę samochodem...". Są tam wymienione wszystkie ważniejsze zmiany produkcyjne, uwagi odnośnie codziennej eksploatacji no i oczywiście porcja solidnych, niemieckich danych technicznych. Bez tej książki poległbym z 12M P4 przy pierwszej pierdole silnikowej.
21.03.2020
Żeby nie było że się nic nie dzieje. Pozdejmowane prawie wszystko oprócz napędu i drzwi, spawa się podłoga, niestety robić mogę tylko po wyjechaniu z garażu więc czekam na lepszą pogodę. Po zdjęciu tylnych bocznych szyb ukazało się gniazdo korozjawirusa, z czasów dilerskiej konwersji z blaszaka na kombi. Geniusze zgrzewy poodwiercali prawie na wylot, a tam gdzie się trzymało to bili przecinakiem i są fale Dunaju. Na taką gołą blachę poszła aluminiowa szpachlówka, która jednak nie uchroniła przed ekspansją korozjawirusa.
29.05.2020
No to przód coraz bardziej zaczyna przypominać zdatny do jazdy samochód. Jedna bitwa wygrana, a tu nadciąga kolejna, czyli tylne końcówki progów i nadkola, a potem jeszcze rzeźba z zeżartymi błotnikami. Jak się okazuje, w tym modelu gnije to zawsze najbardziej, a dostępne zamienniki laminatowe są podłej jakości.
Ogólnie z jednej strony Corona i niektórzy mają więcej czasu na działanie przy gracie, z drugiej wyjątkowo popieprzona wiosna w tym roku przez co jest bardzo mało dni kiedy da się rozstawić przed garażem z pracami. Pół roku minęło i nawet nie jestem w połowie.