[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | dred |
Samochód: | Ford Transit Mk II 2.0 R4 Pinto Autostar 1983 "Chrupek, Kornik, Zgniluch" |
Status: | sprzedany (w posiadaniu od 2018-07-03 do 2024-05-22) |
Aktualizacja: | 2023-02-21 13:41:40 |
Generalnie mam słabość do Skandynawii i Agata też, ale i Wielka Brytania w naszych sercach ma szczególne miejsce z kilku powodów. Może przede wszystkim dlatego, że jest tam naprawdę zajebiście?
Planowałem na wakacje 2022 standardowo raczej Skandynawię 2, maks. 3 tygodnie. Jakiś skrawek, którego jeszcze nie eksplorowaliśmy. Myślałem nawet o Finlandii wzdłuż Bałtyku i w pewnym momencie promem do Szwecji i z powrotem do Polski. Pomysłów jak zawsze bez liku.
Ale nagle pewnego dnia, nie wiedzieć czemu przypomniałem sobie o Kornwalii i o tym, że pomieszkując w UK w 2019 roku przez kilka miesięcy był plan na Kornwalię, ale tam grafik był napięty jak plandeka na Żuku i więcej wycisnąć się nie dało. I tak zwiedzieliśmy więcej niż przeciętny Angol przez całe życie (kilku z którymi pracowałem chociaż mieszkali niedaleko Manchesteru to nigdy nie było w Szkocji). Ale skoro już pomyślałem to postanowiłem posprawdzać co i jak - no trochę daleko, za daleko, żeby jechać z rodziną, bo w jedna stronę to z 4 dni z dzieckiem jadąc, wiec pół urlopu to sama jazda do UK i z powrotem zajmie. Szybkie sprawdzenie lotów do UK i jest bezpośrednio Poznań - Bristol. No to loty zarezerwowane w jedna stronę. Powrotem będziemy martwić się później, no i w sumie to martwiłem się rzeczywiście tym później, bo lipa była na maksa. Ale coś tam ogarnąłem o czym w dalszej części.
Plan zakładał - 2-3 tygodnie. Wyszło dwa z uwagi na krótki urlop Agaty niestety. Ale 2 tygodnie to wystarczające są na Kornwalię, nawet z okładem.
Standardowo na początek mapka
Ruszyłem sam w czwartek 14 lipca po południu. To jest moja osobiście najważniejsza część urlopu czyli nabijanie porządnej dawki kilometrów na początek (i na koniec też). Po środku jest część dla rodziny.
W piątek 15stego lipca, kilka godzin przed promem do Calais dotarłem do Dunkierki w której byliśmy już kamperem w 2019 roku. Dunkierkę osobiście polecam, zarówno film jak i miasto oraz oczywiście muzeum Operacji Dynamo. Warto najpierw obejrzeć film a potem przejść się tymi nadbrzeżami, gdzie dziesiątki tysięcy żołnierzy czekało na statki ewakuacyjne. Dla mnie punkt obowiązkowy. No i odpływy na plaży - chcesz się iść wykąpać i dygasz kilkaset metrów, bo morze uciekło....
Po dotarciu na wyspy, pierwsza kima w Dover i rano jazda dalej.
Sobota 16 lipca
Przerwa na stacji w celu zakupu karty SIM (bo Brexicie pewne rzeczy się zmieniły w UK, raczej na minus, a w zasadzie tylko na minus - tak więc Eurosceptycy co mogę powiedzieć - jesteście zajebiści:)). Tak więc pierwsza niespodzianka to konieczność zakupu karty SIM do neta, bo już nie było tak miło jak przed Brexitem. Na stacji krótka pogawędka z właścicielem pięknego MK2 2000. To auto jest na mojej liście TOP 3 na daily od jakichś dwóch lat. Przypadek???
Następnie jazda na lotnisko w Bristolu, gdzie miałem odebrać resztę załogi. Dotarłem jakoś 1,5 godziny przed czasem, wiec szybki telefon do Hoovera po kilka latach z pytaniem czy jest na miejscu itd. No nie był, ale zwlókł doopę z łóżka i w 10 minut stawił się u siebie na warsztacie. Chwilę później spotkaliśmy się pierwszy raz od wielu lat (z 10 pewnie będzie).
Pozdro Hoover!!
BTA Garage
Następnie odbiór reszty rodziny z lotniska i plan aby kierować się w stronę morza, bo zbliżała się kurewna fala upałów w całej Europie, a w zasadzie to już była i tym razem objęła też UK. W Londynie było 40 stopni. O dziwo na południu gdzie byliśmy nie przekraczało 30, więc znowu się udało uciec. Człowiek wymyśla sobie wakacyjne kierunki gdzieś, gdzie można oddychać i pot nie spływa po 4 literach tak, żeby normalnie przeżyć a tu lekki fuckup. Ale jakoś się udało. 2 dni okolice 30 stopni i potem już było tak jak być powinno, dla białych ludzi.
To kierowanie się w stronę morza to było bardziej kierowanie się do British National Motor Museum w Beaulieu:) Jadąc tam w sobotę z lotniska po drodze mignął nam znak Stonehenge 8 mil. Myślę sobie, że to niemożliwe, szybka kontrola i jednak możliwe. Nie planowałem, nawet nie wiedziałem gdzie to jest w UK, nie interesują mnie takie komercyjne miejsca raczej, ale skoro już byliśmy obok to ok zajedziemy. Szybkie szukanie miejscówki na nocleg. To co bardzo lubię w UK, co zresztą jest tam bardzo popularne - szukasz pubu czy też restauracji w małych miejscowościach czy też na kompletnych zadupiach, pytasz czy możesz zostać na ich parkingu na noc i zostajesz. Generalnie jest tam taka niepisana zasada, że jak coś zjesz czy też wypijesz browary jakieś to możesz zostać na parkingu i bezpiecznie przenocować za free. Można tak całą Wielką Brytanie zjechać kamperem i za nocleg nie zapłacić, chociaż może się to skończyć alkoholizmem lub marskością wątroby. Ale akurat tym razem to piwa były średnie jak dla mnie - lepsze niż Specjal, Okocim czy Tyskie, ale taką poprzeczkę nietrudno przeskoczyć:). No nic, wdusiłem w siebie jakoś dwie sztuki - dopiero później doczytałem, że to, że nie miało absolutnie nic gazu wynikało z tego, że tak ma być dla tego rodzaju piwa akurat, a nie że z nim było coś nie tak:). No trudno, żyje i marskości wątroby nie mam, co do alkoholizmu to już takiej pewności nie ma.
Kilka fotek z miejscówki w której spędzaliśmy noc i okolic. Młoda zachwycona, bo dmuchaniec był na miejscu, 5 metrów od kampera. A ja myślałem, że Stonehenge jest jedna trochę większe.
Niedziela 17 lipca
Stonehenge to w skali 1:1.
Hoover bracie, uratowałeś mnie tą czapką, bo by ten żółty terrorysta mnie tam zabił!!
Wczesnym popołudniem dojazd do British National Motor Museum w Beaulieu. Muzeum to jedna sprawa, a druga to zlot pojazdów francuskich + 50 lat R5. Trochę się spóźniliśmy, bo już sporo aut opuściło i opuszczało teren, ale coś tam jeszcze zobaczyliśmy.
Generalnie to mnie to muzeum bardzo rozczarowało. Było kilka fajnych tematów, ale w porównaniu do tych muzeów w okolicach Birmingham o których pisałem tu https://www.capri.pl/car/6665/5182&img=large to jednak bieda.... Kilka oryginalnych aut z Bonda, parę z Top Gear'a co akurat na mnie nie robi żadnego wrażenia.
Tutaj mało śmieszna historia w środku, ale nie wiem jakim cudem nie mam ani jednego zdjęcia tego rozbitego Bullnose'a. A spoko to było w środku zaaranżowane.
Kolejne auto z mojej listy daily TOP 3
Potem było trochę wakacji
Miks fotek
Land's End - https://pl.wikipedia.org/wiki/Land%E2%80%99s_End
W 2019 byliśmy na drugim końcu drogi, po przekątnej, w John o’ Groats:
https://www.capri.pl/car/6953/5157&img=large
https://pl.wikipedia.org/wiki/John_o%E2%80%99_Groats
Kiedyś jakiś kozak zrobił całą trasę pomiędzy tymi punktami na bicyklu:).
W UK pokonywanie tej trasy to dość popularny sport:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Od_Land%E2%80%99s_End_do_John_o%E2%80%99_Groats#Czas_pokonania
Tintagel Castle
Newquay - centrum surfingu na wyspach
Port Isaac - tutaj mieszkał Doktor Martin. Jego chata jest obecnie na sprzedaż.
Żarcie w Kornwalii:
1. Cornish Pasty - https://pl.wikipedia.org/wiki/Cornish_pasty
Zjadłem tego kilka na tym wyjeździe, ale potem to już mnie zmęczyły.
2. Cream Tea - https://en.wikipedia.org/wiki/Cream_tea
Dobry shit
Już na powrocie, kierując się już w stronę Dover znowu fuks - przy drodze znak Haynes Motor Museum. Dosłownie kilometr od drogi. Zjeżdżamy - takie muzeum to ja rozumiem! Naprawdę kozak. ADO16, Austin Allegro, Rover P4 i P6, Aston Martin Lagonda, SD1 w kombi, Same porządne fury.
Dojeżdżamy do Dover, po 100km autostrady na czwartym biegu próbuję na światłach wrzucić na luz i lipa, nie idzie. Wyłączam auto, walczę z lewarkiem, stosuje środek przymusu bezpośredniego w postaci bicka i jakoś się udaje. Auto na luzie odpalam, a ono ciągnie lekko do przodu. Odpalam na jedynce i jadę, ale coś się odblokowało i jest ok, w miarę ok.
Słynne białe klify w Dover i oczekiwanie na prom do Calais.
Potem był już tylko jeden nocleg we Francji, dzień później na lotnisko w Brukseli skąd reszta załogi poleciała do Poznania, a ja kolejne 1,5 dnia wracałem sobie do PL:).
Trochę w stresie, bo biegi chodziły coraz gorzej, dźwięki ze skrzyni coraz zabawniejsze, czasem wszystko było ok, czasem biegi średnio działały. Po powrocie do Polski zamiast naprawić to jeszcze na Woodstock pojechałem i chyba z 700 km jeszcze dołożyłem przed naprawą. Byłem przekonany, że sprzęgło się kończy (przecież można jechać bez), ale nie. Okazało się, że rozsypało się łożysko igiełkowe w wale korbowym i momentami chwytało wałek sprzęgłowy i nie chciało puszczać bez odpowiednio przyłożonej siły. Igiełki się skwadraciły i wklepały w wałek sprzęgłowy.
Ogarnąłem po Woodstocku i jest git.
Podsumowując nieco Kornalię to moge napisać, że naprawdę warto. Po odwiedzeniu wielu innych części UK, Kornwalia zupełnie mnie zaskoczyła. Południowa częśc to bardziej jak Chorwacja, czy też inne fragmenty wybrzeża Morza Śródziemnego. Palmy rosno, woda błękitna ino przyjemniej zimna, a nie wrzątek w którym schłodzić się nie da. Dla dzieci pianki wskazane:) Północne wybrzeże Kornwali natomiast dla mnie podobne do wybrzeża Szkocji - zielono z małymi plażami i zatoczkami, a więc super. Można zrobić krótkie wakacje i być jednocześnie nad Morzem Śródziemnym i w Szkocji, a to wszystko na obszarze jednego "województwa".
A i odnośnie Brexitu, towarów w sklepach z 30% mniej, puste półki itd. Nie żeby czegokolwiek brakowało, ale wybór jest zdecydowanie mniejszy. Dziwne uczucie po tym jak się człowiek przez całe życie przyzwyczaił, że półki w sklepach zawsze uginają się od towaru, a tu widzisz jak w sklepach próbują towar porozkładać tak, żeby nie było pustych półek.