[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | dzida .M |
Samochód: | Ford Capri Mk III 2.0 R4 Pinto 1979 "padaczka" |
Status: | aktualnie posiadany |
Aktualizacja: | 2008-11-14 16:00:02 |
Moja PADACZKA ;-) (SPRZEDANY :-( 14.11.2008 r. )
Nie będę pisał że moja przygoda z Caprikiem zaczeła się jeszcze w łonie matki ( tak jak niektórzy tutaj piszą -; ).
Ja swojego posiadam od 10-ciu lat i jeżdżę nim 12 miesięcy w roku.
Na początku jak go kupiłem był czarny ( ale lakierowany chyba w stodole albo kurniku , bo w lakierze było dużo brudów). Po dobrym polerowaniu i kilogramach pasty i litrach potu doprowadziłem lakier do przyzwoitego wyglądu.
Po tych zabiegach zostało tylko rozkoszowanie się jazdą .W 2000 r. postanowiłem
wymienić w nim przednie błotniki i reperaturki tylnych , no i odświerzyć lakier .
Znajomy polecił mi warsztat w Raszynie u niejakiego Luterka ( pies go jebał ).
Wymiana w/w części zajeła temu pajacowi 9 miesięcy , to był koszmar . W ciągu tego czasu ekipa w warsztacie zmieniła się z 15-cie razy. Aż wreszcie nadszedł dzień odbioru samochodu ( 22.02.2001 r. ) , udało mi się nim dojechać z Raszyna do skrzyżowania Korotyńskiego/Grójecka . Tam moja radość się skończyła , mając zielone światło wiechałem na to skrzyżowanie i ........... . Tam zapolowała na mnie baba lanosiakiem i autko wylądowało znowu na cztery miesiące w warsztacie z połamanymi resorami , rozwalonym mostem i trzema felgami do wymiany ( dwie połamane i jedna zwinięta w chińskie 8 ) , a miałem piękne krzyże 7x13. O mojej walce z Daewoo gdzie baba miała ubezpieczonego lanosiaka nie będę pisał , bo to jest materiał dobry na horror. Ale walka się opłaciła. Potem znowu nastąpiły lata tłuste i w czerwcu 2005 roku moja ( była ) koleżanka z pracy skasowała całą lewą stronę w moim Capriku . Tutaj odbyło się bez problemów z P.Z.U. , i po dwóch tygodniach już miałem kasę z OC byłej koleżanki . I znowu autko trafiło do warsztatu , tym razem na 1,5 miesiąca . Za kasę z ubezpieczenia wymieniłem :[przednie błotniki , reperaturę tylnego , lusterka ( dzięki CHUDER )] i drzwi od strony kierowcy ( dzięki GRYZIU ) . I wtedy nastąpiła decyzja o zmianie koloru z czarnego na ciemny niebieski ( metalik-perłowy ) . Nie wiem czy to był dobry pomysł ale trudno poszło . I tak sobie śmigam ...........
Do zobaczyska na drodze.....
Właśnie przed chwilą "PADACZKA" zastała sprzedana i pojechała na Śląśk.
:-((