[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | DrStein |
Samochód: | Ford Granada Mk IIb 2.9EFI V6 Koeln L 1984 "Bestia" |
Status: | sprzedany (w posiadaniu od 2015-07-31 do 2022-09-22) |
Aktualizacja: | 2022-09-23 21:01:58 |
Szukał i znalazł
Witam.
Nadszedł ten czas i w końcu kupiłem Granadę, której poszukiwania były długie i pełne różnych zwrotów akcji.
Otóż jakiś czas temu, kiedy powoli zacząłem wygrzebywać się z dołka finansowego zacząłem poważnie myśleć nad spełnieniem jednego z Fordowskich marzeń. Przeglądając portale ogłoszeniowe i capri.pl powoli szukałem czegoś sensownego. Zawsze jednak były jakieś "ale". Głównym było pozbycie się Sierry, żeby kupić coś innego.
Założenia były proste: Granada. Tylko polift. Najchętniej kombi. Najchętniej V6. Najchętniej 2,9 lub 2,8. Najchętniej jeżdżąca i niewymagająca remontu na samym początku. Jak Wiadomo o dobre kombi jest ciężko, więc inne opcje też w końcu były brane pod uwagę.
Przez ten czas było parę ciekawych lub mniej ciekawych ofert, jednak nie dawała mi spokoju kombica z Gorzowa Wielkopolskiego od niejakiego Bestii. Wóz był wystawiony pod koniec zeszłego roku i na początku bieżącego, a potem zniknął. W końcu napisałem do właściciela, czy ma jeszcze to auto i czy dalej jest do sprzedania. Po wymianie kilku korespondencji zaproponowałem zamianę na Sierrę, która była powoli przywracana do życia po tym, jak 24V zakończył współpracę. W sumie obaj byliśmy wstępnie na tak, ale w wyniku niespodziewanego zwrotu akcji Sierrę przejął PiotrekGran, a ja stwierdziłem, że jeśli tylko będzie taka możliwość, to Granadę od Bestii kupię, bo po tym, co mówił i co widziałem na zdjęciach, to warto. Dogadaliśmy kwotę i zaczęły się kombinacje jak tanio dojechać do Gorzowa nie spędzając połowy życia w pociągu. Plany zmieniały się wielokrotnie, aż w końcu w piątek 31.07 wsiadłem z niejakim Panem Diodą(kolegą, którego razem z Szamanem skutecznie zaraziliśmy Fordami) do Polskiego Busa, który zawiózł nas prosto do Wrocławia, gdzie przesiedliśmy się do kolejnego Polskiego Busa, zatrzymującego się w Gorzowie chwilę przed piątą rano. Bestia wyrwany przemocą ze snu po nas przyjechał i po krótkiej przejażdżce, załadowaniu gratów dodanych do auta, podpisaniu umowy i zapłaceniu byliśmy już w drodze na Woodstock, gdzie mieliśmy dołączyć do Szamana i reszty, aby móc w niedzielę wracać do Krakowa na dwie Granady.
Droga powrotna była długa i chwilami męcząca, ale tak niesamowita, że wątpiliśmy w prawdziwość tego, co się dzieje. Dwie Granady Kombi załadowane po dach bagażem i ludźmi jadące przez całą Polskę spotkały się z tak ogromną ilością gratulacji, "okejek" i pozytywnych emocji, że banany na naszych gębach prawie powybijały nam oczy.
Teraz może trochę suchych faktów o furze:
Jest to Granada, która kiedyś należała do Camaro, potem miał ją Popcio, od którego kupił ją Bestia. Pod maską klepiące 2,9 na blosie spięte ze zdrową N9tką. Środek w stanie nietragicznym. Niebieski welur, trochę blachowkrętów, brak silikonu, dywanów z frędzelkami i innych "dziadkowych" patentów. Zegary bez obrotomierza, ale to postaram się niedługo naprawić. Blacharsko igłą nie jest, ale od tragedii też daleko. Tylne prawe łożysko zaczęło się odzywać w trasie przy pełnym załadunku. Bestia mówił, że jest nowe, więc pewnie wystarczy dokręcić nakrętkę piasty i będzie dobrze. Czasem podczas jazdy również przy pełnym załadunku lubi coś poszarpać, więc zużywające się elementu zespołu napędowego trzeba przeglądnąć. Poważniejszych usterek nie stwierdzono.
Plany:
Ogarnięcie kilku pierdół, które wyszły po drodze do domu, konserwacja na zimę, pospawanie wydechu, który pomimo pięknej gadki lepiej czułby się w całości. Oprócz tego, to toczenie się i nabijanie kilometrów. Podobno do tego te wozy najlepiej się nadają, więc nie ma co kombinować, tylko jeździć. Moje dwie lewe ręce "z niewielką pomocą przyjaciół" zrobią wszystko co będą mogły, aby utrzymać furę w dobrej kondycji.
Na koniec tej całej chaotycznej litanii pisanej przy piwku po całym męczącym weekendzie i spędzeniu całego dnia za kierownicą załączam kilka zdjęć autorstwa wyżej wspomnianego Pana Diody:
Woodstock i powrót do Krakowa w dwie Granady
Sfinalizowanie transakcji
Opuszczenie dotychczasowego miejsca pobytu
2015-08-16
Granada od dwóch tygodni u mnie. Przez te dwa tygodnie miałem urlop, więc wóz praktycznie nie stygł. Licznik nie działa tak, jak powinien, ale zrobione jakieś 1-1,5kkm. Przy okazji ogarnięte parę pierdół. Wszystkie drzwi się otwierają i zamykają, ale centralny jeszcze do dopracowania. Kabelkologia głośnikowa na szybko zrobiona tak, że nic nie trzeszczy i gra całkiem nieźle, ale docelowo chyba wyląduje nowa wiązka od radia i kable głośnikowe, bo nasi tam byli niejednokrotnie, chociaż o dziwo wszystko działa.
Do PC wypada w końcu wrzucić AT90E i pospawać wydech. No i wypada nie być ostatnim ;)
2015-08-22
Za sprawą "powolnej soboty na ranczu" prawie nowy(z przebiegiem ~3kkm) BRC AT90E znalazł się na pokładzie. W tej materii mam spokój na dłuuuuugi czas.
Oprócz tego jakoś w tygodniu wydech został tymczasowo pospawany przez Weld Mastera Szamana, ale nie obędzie się bez wymiany, bo już niewiele z niego zostało.
Poza tym Granada wozi mój tyłek codziennie do roboty i gdzie mnie tam poniesie.
2015-09-12
Już dwa tygodnie po PC, więc można zaktualizować.
Otóż wóz objechał Kielce i nazad, wystartował i okazał się najszybszą Granadą Kombi na PC. Uznaję to za duży sukces zwłaszcza, że pierwszy raz jeździłem po torze i to jeszcze takim krówskiem. Przyzwyczajenia ze Sierry trzeba było odłożyć na bok i w piątek na treningach zrobić przyspieszony kurs jazdy Granadą. Te dwa wozy to jednak dwie zupełnie inne bajki.
Ogólnie to dzięki wszystkim za kunsztownie spędzony weekend na który czekałem przez cały rok. No i w końcu udało się dotrzeć swoim autem ;)
A z kolei dziś zabrałem się za wymianę uszczelek pod deklami zaworowymi, bo cierpiały na typową dla siebie przypadłość, czyli lały.
Przy okazji zdjęcia pokryw dokręciłem po pół obrotu śruby od popychaczy i motor trochę ucichł. Popadam ze skrajności w skrajność, bo miałem kiedyś Sierrę z jedną z najcichszych dwunastek, jakie słyszałem, a teraz mam Granadę z jedną z najgłośniejszych dwunastek, chociaż po dzisiejszych zabiegach naprawdę nie jest źle.
Teraz trochę fotek z Pucharu(kolejno od RallyVideo, Iwana i Amatora) i hiperłącze do filmiku:
https://www.youtube.com/watch?v=JKC4rUaPTKY
2015-09-25
Tydzień temu zmieniony olej i płyn chłodzący. Jutro miałem ogarniać dolot, ale wyszła po drodze jeszcze jedna rzecz. Taka sytuacja(bez możliwości ucieczki, ale na szczęście nie z mojej winy):
2015-11-12
Z powodu braku czasu i kilku niespodziewanych niespodziewajek reanimacja trwała trochę dłużej, niż planowałem. Wczoraj Granada wstępnie wyjechała na drogi, spaliła laka z tej okazji, ale łożysko się wysypało, więc oficjalna aktualizacja z lepszymi zdjęciami i pełną zwrotów akcji opowieścią będzie, jak łożysko się zmieni i przód poskładam na gotowo.
Póki co z nie do końca złożonym przodem i "śmiejącym się" łożyskiem byłem dziś na zakończeniu sezonu Krakowskich Klasyków Nocą. Wcześniej porządne mycie, bo od długiego stania pod kominami się trochę usyfiła.
Zdjęć ze spotu brak pomimo, że ładnie się z Szamanem na dwie Kombice ustawiliśmy. Nikt jak zwykle zgniłych Fordów nie chce focić.
Mam za to jakieś z mycia i spod żabki robione aparatem zapłonowym od żuka.
2015-11-22
No i wóz ostatecznie poskładany i wyjechany na drogę. Trochę to trwało, ale było w międzyczasie parę przygód. Otóż po powrocie od blacharza Granada stała przez chwilę pod warsztatem i czekała aż poświęcę jej chwilę czasu. Pewnego pięknego dnia zauważyłem w środku oznaki obecności myszy, które jakimś cudem sobie weszły i skonsumowały jakieś worki, numery startowe z PC, mój imprezowy słomkowy kapelusz i trochę ryżu z pochłaniacza wilgoci "domowej roboty". Po usunięciu śladów obecności gryzoni i upewnieniu się, że żaden nie zamieszkuje auta na dłużej spróbowałem toto odpalić, ale akumulator był zdechły, więc pojechałem do domu. Przyszedł moment wyjazdu na zrobienie wydechu, bo chwilę przed dzwonem jedyny tłumik stwierdził, że się urwie. Tak więc zapinam lepszą baterię i ogień do znajomego tłumikarza. Motor wyskoczył na jakieś 3krpm, więc się przestraszyłem i zgasiłem. Następnym razem to samo. Potem nawet nie zakręcił. Głowimy się z ojcem o co chodzi. Drogą dedukcji doszliśmy do tego, żeby poruszać wozem na biegu - Silnik stoi. Zablokowany. No nic, pewnie rozrusznik się rozsypał. Wpychamy na warsztat i targamy rozrusznik. I teraz zaczyna się historia, w którą osobiście bym nie uwierzył, gdybym nie zobaczył tego na własne oczy.
Zdjąłem dolot, aby mieć lepszy widok na rozruchator i w tym momencie z rur wysypał się wspomniany wcześniej ryż z pochłaniacza wilgoci. Zgłupieliśmy. Auto stało chwilę bez blosa i myszory zrobiły sobie w dolocie spiżarkę... Już wiadomo dlaczego silnik stoi. Jak odpalił i wyszedł na wysokie obroty to dlatego, że ryż blokował przepustnice. W sumie logiczna całość. Wykręciliśmy świece i wydmuchaliśmy z silnika to, co zostało zaciągnięte. Po tej operacji motor zaczął się kręcić. Po zakręceniu świec nie odpalił. Zdjąłem pokrywy zaworów, żeby sprawdzić, czy laski popychaczy nie pospadały. Wszystko okej. Kręci, więc ma odpalić. Po złożeniu nie zagadał na żadnym z paliw. Okazało się, że nie podaje gazu. Było późno, więc zebraliśmy się do domu. Wtedy był czas przemyśleń. Szaman mówi: "Lipa, trzeba targać głowice, żeby zobaczyć, czy ryż nie zrobił spustoszenia z zaworami". PiotrekGran mówi: "Panie, to je dwunastka - To nawet na ryżu pojedzie". Tak więc przyszedł czas dochodzenia czemu nie podaje gazu. Po podpięciu podejrzanego zaworu na krótko cudownie zaczął lecieć gaz. Tak więc palimy. Po minucie kręcenia zagadał, utrzymał obroty a wokół unosił się swąd prażonego ryżu....
W końcu pojechałem zrobić wydech, odebrałem, pojechałem do roboty, łożysko się wysypało, zmieniłem je w zeszłą środę, w piątek pomalowałem maskę. Wczoraj dokończyłem składanie i przy okazji zakręciłem jakieś leżące w warsztacie halogeny, które pełnią rolę zaślepek dziur w zderzaku. Będą wielkie okrągłe Wesemy, ale tymczasowo są takie. Przy okazji zmieniłem koła na zimowe. W tak zwanym międzyczasie wjechały jeszcze nowe kable i świece NGK.
Na wiosnę maskę trzeba będzie wyszpachlować, pomalować raz jeszcze tym razem z pistoletu i założyć piękny zderzak, który udało mi się zdobyć w ramach podzwonowego szukania gratów.
Tymczasem kilka fotek pokazujących jak to teraz wygląda. Przepraszam, że tak się rozpisałem, ale niestety nie posiadam umiejętności wysławiania się krótko i zwięźle, dlatego info, które powinno zajmować góra 3 zdania u mnie jest elaboratem na dwie strony ;)
A co do pseudonimu fury - To na cześć poprzedniego właściciela. Pan Dioda tak wymyślił i tak będzie. Chociaż po incydencie z ryżem Granada powinna nazywać się "Bestia vel. Ryżotto" ;)
Nie przedłużając. Guess who's back!
Tak, wiem - Kierunek krzywo.
2017-03-05
Wóz przewietrzony po zimie. Po ponad trzech miechach zagadał z półobrotu. Oczywiście nie udało mi się ogarnąć miejsca pod dachem na zimę, więc Granada stała pod blokiem. Bardzo mnie kusiło, ale obiecałem sobie, że nie popełnię błędu z zeszłej zimy i nie ruszę jej na sól. Wczoraj i dziś było jeżdżone. Na tzw. międzyczas coś się tam szykuje. Może nawet uda się ogarnąć do Pucharu przy dobrych wiatrach ;)
https://www.youtube.com/watch?v=Tn2vFpPRv1Q
2017-07-05
Jeździ, świeci, hamuje. W zależności od humoru wozi mój tyłek na zmianę ze Sierrą. Sprawy "swapowe" odłożone na bliżej jesieni, coby się w sezonie jeszcze trochę pokulać.
Ostatnio objechała Puchar bez zająknięcia, ale żeby nie było zbyt pięknie, to trochę zmieniła się geometria przedniego zawiasu po tym, jak zatrzymałem ją w miejscu prawym wahaczem na pieńku na kempingu(na półsprzęgle wyjeżdżając spomiędzy dwóch drzew). Trzeba będzie zrobić rewizję, bo koło cofnęło się ze 2cm i wóz ściąga trochę w prawo. Mam nadzieję, że nie narobiło się tam dużo gnoju i uda się to wyprostować w miarę bezboleśnie dla portfela i psychiki.
W międzyczasie było parę spotkań z mniej lub bardziej ciekawymi Fordami.
2017-07-16
No to wiadomo, co się popsuło.
2017-08-19
Listopad 2013 i Sierpień 2017 - Auto trochę się zmieniło, ale ciągnie dzielnie pracuje.
Popciowi dziękuję za użyczenie zdjęcia i przepraszam, ze nie zapytałem ;)
2018-05-20
W Wielkanoc wyjechała z garażu pierwszy raz od Grudnia. Wahacz dalej krzywy, bo oczywiście od prawie roku nie ma kiedy zrobić. W ciągu ostatniego tygodnia holowała Scorpio i Sierrę, oraz była wozem transportowym dla kół do palenia dla mojego Bokolota. Jeśli ktoś miałby jakieś wątpliwości jaki wóz wybrać do przewożenia kół, to w Granadzie Kombi mieści się bez problemu 18 sztuk z możliwością zabrania niewielkiego bagażu, narzędzi oraz zachowaniem pełnego komfortu miejsc dla kierowcy i pasażera ;)
2018-09-02
W sumie trzy lata minęły odkąd mam ten Wóz.
Wspominany wcześniej wahacz wymieniony na prosty. Przy okazji wymienione amortyzatory z przodu. Po wymianie wahacza okazało się, że nie była to jedyna przyczyna i przód dalej nie miał geometrii. Belka w miejscu mocowania do budy jest krzywa. Drążkami reakcyjnymi podciągnęliśmy tak, żeby jechało prosto, ale nie powiem, żeby rozwiązywało to problem.
Później Granada objechała PC i odstawiłem ją do garażu, bo ten zawias mnie trochę zdemotywował, żeby cokolwiek dalej z nią działać. Przez chwilę nawet łamałem się, żeby ją sprzedać, a kolega, który chce się zamienić za piękną Sierrę MK1(która notabene jest moim kolejnym Fordowym marzeniem) coraz bardziej suszył mi głowę...
Wszystko zmieniło się półtora miesiąca później, kiedy miałem wyjechać na urlop. Miałem jechać Sierrą, ale ze wszystkich rzeczy ogarniętych przed wyjazdem nie zrobiłem rozrusznika, który postanowił umrzeć na amen w dzień wyjazdu podczas tankowania przed trasą. Miałem przy sobie zapasowy rozrusznik, który wymieniłem na stacji, ale okazało się, że jest od DOHCa i nie dosięgnie wieńca na zamachu(wcześniej dałem sobie łeb obciąć, że są takie same i teraz wiadomo, czego bym nie miał...). Finalnie Sierra bez rozrusznika palona na pych pojechała pod blok, a ja poszedłem do garażu po Granadę, która stała nie ruszana od PC. Tym samym Granada bez żadnych przygotowań objechała Bieszczady robiąc przy tym co prawda marne 630km, ale to był moment przełomowy. Przez ten wyjazd trochę się z tym autem przeprosiłem i dostałem małego kopa, żeby działać. Nie mam pojęcia jak, kiedy i za co, ale trzeba będzie przerzucić belkę, żeby jeździła jak dawniej. Nawet na PC jeden sympatyczny Kolega z okolic Warszawy zaoferował pomoc w postaci gratów potrzebnych do reanimacji w cenie promocyjnej. Może coś z tego będzie. Nie wiem kiedy, bo jeździć się da, ale irytuje mnie to, że jest krzywe. Tym pozytywnym akcentem z odrobiną nadziei na lepsze jutro kończę dzisiejszy upload dorzucając kilka zdjęć z wyjazdu.
2019-03-30
Pierwszy wyjazd w sezonie i już Fura zagrała w filmie.
https://www.youtube.com/watch?v=6PCUGs8ieDY&t
2019-07-28
Nie jeżdżę tym autem zbyt często, ale jeśli już to robię, to banan nie schodzi mi z ryja.
Postularis mi zrobił taką piękną fotkę, a ja jak ostatni ciućmok z otwartą klapą.
I takie nagrałem w ramach wieczornopiątkowego relaksu.
https://www.youtube.com/watch?v=hKO27KYRoLg
2022-09-22
Miała mieć dożywocie, ale nie spodziewałem się, że będę żył tak długo.
Dziś zmieniła właściciela. Można powiedzieć, że została w klubie. Właściciel się pewnie nie ujawni, bo ostatnio był online bodajże w 2010 ;)
Zdjęcie rozwodowe na koniec