[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | Zombie |
Samochód: | Ford Granada Mk Ib 2.3 V6 Koeln Van 1977 "Złota Rybka" |
Status: | sprzedany (w posiadaniu od 2014-04-13 do 2017-07-13) |
Aktualizacja: | 2016-09-13 12:44:06 |
Kupiony przypadkiem.
Ktos zaladowal zdjecia tego samochodu na Fajsbuka, ze widzial na stacji kontroli pojazdow, ze terazniejszy wlasciciel wydlubal je z jakiegos garazu gdzie stalo 12 lat i ile taki grat jest wart, blablabla... Co prawda nie bylo oficjalnie na sprzedarz ale denerwowalem goscia dwa tygodnie, zdobylem namiary do wlasciciela i napisalem ze jakby bylo jednak do sprzedania, to ma mi powiedziec kiedy. Dosc niespodziewanie zostalem zaproszony na ogledziny, pojechalem sobie 300 Kilometrow na polnoc, spotkalem przemilego starszego pana, w koszuli, kamizeli i z fajka w zebach, pogrzebalem, podlubalem, popatrzalem, pojechalem kawalek i wrocilem jako czwarty wlasciciel tej oto Granady...
Samochod jest w niemal idealnym stanie, ma swierzy przeglad, orginalny lakier, nigdy nie bylo naprawiane blacharsko oprocz dwoch zaprawek na lewym blotniku ktore podchodza po modne slowo "patyna", nie bylo malowane, spawane, szpachlowane. Podloga w stanie "mucha zdycha zanim usiadzie".
Wszelakie Granadowskie "problemzony" sa tu bez zarzutu. Nie bede nawet wymienial elementow ktore sa w stanie idealnym, bo niema takiej potrzeby, od poczatku do konca auto jest absolutnie zdrowe.
To samo dotyczy elektryki, tu w Danii jezdzi sie na swiatlach, i w zwiazku z tym auta sa grzebane i przerabiane tak ze lampy zapalaja sie jak wlaczasz zaplon, w starszych autach to naturalnie jakas rzeznia z lat 80tych, tu na szczescie tego niema. Tak samo jak niema radia (i nigdy nie bylo), i jakichs dodatkow.
Lakier jest absolutnie nieruszany, nawet nie retuszowany, ma co prawda pare zadrapan i mniej lub wiekszych rdzawych miejsc, jest czesciami troche wyplowialy (taki urok tych jednowarstwowych metalicznych lakierow Forda, ze po latach kazda czesc karoserii ma troche inny odcien), ale summasumarum jest naprawde sliczny.
Bardzo sie ciesze ze auto jest tak wspaniale zachowane, jest to moj drugi Ford w zyciu ktora ma orginalne czarne progi, sa one w ciezkim do opisania satynowym macie, ktory wyciera sie i nabiera polysku przez lata, i jest to detal ktorego w zaden sposob nie mozna dorobic, jakby nie wiem jak pieknie stary Ford byl by odmalowany, to wlasnie progi zdradzaja ze to nie orginalny lakier.
Jestem tez niezmiernie zadowolony ze auto ma wszystko orginalne, moje ostatnie Granady to zawsze byly jakies sztrucle, inny silnik, inna skrzynia biegow itd. Jestem strasznie uczulony na wszelakie telepania, szarpania i wibracje, ktore to wszystkie moje nieorginalne samochody w jakims stopniu mialy, tu jest cisza jak w moim Taunusie.
Krotko, Granada jest w stanie fabrycznym.
Auto ma na liczniku 38000 (trzydziesci osiem tysiecy) kilometrow. Wszelkie znaki na ziemii i niebie wskazuja ze jest to prawdziwy przebieg tego samochodu. Automat przeklada biegi prawidlowo, silnik nie klepie, nie stuka, nawet nie slychac zaworow. Wszystko dziala jak nowe, bez luzow i czegotam jeszcze...
Wnetrze starego Forda w lepszym stanie widzialem dwa razy, w tym jedno z nich siedzi w moim Taunusie.
Jakiestam male duperele do zrobenia co prawda sa, ale to pradziwe detale, np. silowniki ktore trzymaja klape w pozycji otwartej sa tradycyjnie "zmeczone", tylne lampy zostaly pomalowane od srodka do przegladu, w prawym migaczu jest wilgoc, mysle ze warto ustawic zawory i wymienic przewody paliwowe i hamulcowe, postawic ja na letnie opony, zakonserwowac wszelakie profile zamkniete... Pozatym raczej szeroko pojeta kosmetyka.
Lakier ma pare obtarc, kilka malych ognisk korozji, ale mysle ze polerka, dobry wosk i bedzie dobrze. Zobaczymy. Na razie stoi jeszcze u dziadka, bo pojechalem sam, i nie spodziewalem sie bede mogl ja kupic.
Pare zdjec "na cieplo"...
03.05.2014
Auto wczoraj odpalilo i pojechalo 300 kilometrow. Tak po prostu.
Chyba ciagnie olej, narazie tylko dolalem i zapisalem, pozyjemy zobaczymy, stala 12 lat, cholera wie jak ja odpalali, moze trzeba bedzie zrobic uszczelniacze zaworow. Napewno musze ustawic zawory, mysle ze bedzie troche bardziej zwawa, choc akurat nie palowalem jej za bardzo.
Dzis pierwsze mycie, przepolerowalem jeden blotnik i naprawde minimalne sprzatanie srodka, zdjalem pokrowce, ale sa w super stanie i dedykowane do tego auta, dlatego upralem i zamontuje nazad, poki co ciesze sie jasniutkimi siedzonkami jak z katalogu, pozatym odgracanie i przejechane odkurzaczem. Nie spiesze sie.
Taka ciekawostka, kiedys czytalem ze Camaro kupil Capri bo mial stare opaski na wezach do chlodnicy, to auto tez je nadal ma, ba, nawet widac jeszcze resztki farby maznietej po opasce i wezu. Ma tez fordowska plombe na gazniku, w srodku jeszcze wisi instrukcja nawiewu, i taki wiehajster znalazlem do odczepiania kapsli bez psucia, nigdy nie widzialem takiego, ciesze sie ze jest.
Jedyne co poki co nie dziala to podswietlenie deski rozdzielczej i nie da trabic, ale to duperele.
Potrzeba zrobic:
- opony. Koniecznie, strasznie halasuja i sa twarde jak kamien.
- ustawic zawory
- wymienic olej na "wlasny"
- wymienic gumowe przewody paliwowe
- wymienic gumowe przewody hamulcowe
I chyba narazie tyle...
10.05.2014
Pierwsze loty, na podnosniku nie bylo zadnych niespodzianek, auto nie ruszane.
Olej wlasny, spuscilismy gnoj z motoru, wedle mojej wiedzy ostatnia wymiana oleju byla okolo 1990 roku, przynajmniej tak datujemy stary filtr.
Opony wymienione na wlasne, po zdjeciu okazalo sie ze Micheliny byly do furgonetek i wazyly okolo trzysta milionow kilogramow.
Zplesnialy filtr powietrza wyladowal na smietniku, lista rzeczy do roboty urosla o jedna pozycje:
- olej i filtr w przekladni.
Wypralem i zalozylem nazad pokrowce. Pasuja idealnie na siedzenia, maja smieszny wzor, a pozatym ja, choc bardzo sie ciesze z tak wspaniale zachowanych siedzen, to jednak nie jestem fanem tego koloru i siedze na nich jak na gwozdziach bo nie chce wybrudzic jeansami...
Po pierwszym zalaniu do pelna od dnia zakupu wyliczylem sobie 12 litrow, takze w normie, choc mialem dosc duzo korkow, odpalania bez sensu i przejazdzek dookola podworka, pozatym te ciezkie opony... Moze spadnie.
01.06.2014
Przejechane pareset kilometrow. Ustawianie zaworow wyhaczone, silnik po zdjeciu pokryw wyglada nieprawdopodobnie. Nowka sztuka. Ktokolwiek nim jezdzil nie katowal go ani troche, znowu wszedzie jakies Fordowskie znaki, mazniecia farba itd, najprawdopodbniej bylem pierwszym ktory je w ogole zdjal. Co ciekawe, pokrywy sa na srubki i podkladki a nie na motylki...
Z wszystkich zworow tylko jeden byl o kapke za ciasny, reszta super, dlatego tylko poczyscilem i zlozylem nazad, oczywiscie na nowych uszczelkach, stare posypaly sie jak by byly z ciasteczek.
Na szczescie tam grzebalem, okazalo sie ze przewod paliwowy byl przetarty pod clipsem, po wyjeciu i odgjeciu okazalo sie ze masakra, a z zewnatrz wygladal na okey, dobze ze nie pizdnelo gdzies podczas jazdy w tych upalach...
01.05.2015
Nic sie nie dzieje. Ot jezdzi, pomaga jak trzeba, w kwietniu dostala porzadne czyszczenie bo jezdzilem nia w zime. Co prawda nie po lodzie i sniegu, ale jednak jakis syf zawsze lezy na drogach... Lubie ten samochod...
15.09.2015
Cale lato jezdzilem dosc intensywnie. Wcale nie dlatego ze musialem, a dlatego ze chcialem. Niestety, blekitne obloki i smrod z rury wydechowej, oraz fakt ze 4 litrowy baniak oleju prawie skonczyl sie w 6000 kilometrow nie zostawily zadnych aluzji co do stanu uszczelniaczy zaworow... Ostatni rejs, Coast To Coast, 500 kilometrow rajdu(?) i do garazu...
Chcialem czekac do 50000, bo wtedy mialem nastawiac zawory, ale nie doczekalem.
Smiga!
Albo raczej smigala az sie zesrala nowa pompa paliwowa.
Jak sie odkreca te srube? Tylko prosze tych ktorzy naprawde wiedza, a nie tych ktorzy widza ja po raz pierwszy na tym obrazku i maja opinie...
Wczoraj zagadala. I musiala poddac sie jezdzie dookola wojtek w ulewie (bo wyssalem prawie caly prund z aku)...
Wlasciwie namyslalem sie czy jej nie sprzedac, chce przerzedzic troche te swoje graty (nie udaje mi sie), ale drugiej takiej nie znajde. Teraz, po wyminaie tych uszczelniaczy chodzi jeszcze ciszej, i jeszcze plynniej. Nowe auta tak nie jezdza jak ten gruchot.
21.04.2016
Pod koniec Marca auto dostalo przeglad, a tydzien pozniej wyrzygalo z pol litra oleju na parkingu w robocie.
Pojechalem do domu, wyczyscilem, dolalem, odpalilem rano, wyjechalem z garazu, znowu kaluza pod autem. Dolalem, pojechalem do roboty, tam tez. Pompa paliwa nie mogla byc, zostal sie czujnik oleju, uszczelka miski, albo uszczelka pokrywy rozrzadu. Na szczecie byl to tylko czujnik oleju. Wkrecony nowy i juz.
Pozatym wywalilem 185, i zalozylem 195 ktore mi zostaly po Srebrnej Rybce. Roznica jest nieprawdopodobna, auto hamuje, skreca i trzyma sie drogi calkiem inaczej (i nie jest to bynajmniej wina producenta opon, bo nie mialem zamontowanych jakichs Linjangow)...
Po 4 latach szukania znalazlem bagaznik na dach kombi ktory nie kosztowal rownowartosci zadluzenia Ugandy. Co prawda musialem po niego jechac 300 kilometrow w jedna strone, ale cotam. Jest.
15.08.2016
Karnalem sie 1000 kilometrow zeby zobaczyc auto mich snow, Consul L z lutego '72, V4 z automatem w budzie kombi. Mialem kupic, sprzedac Granade ale... Jeszcze nigdy nie widzialem takiego smiecia. Auto jest tak zle, ze przez cala droge powrotna i dwa dni potem bylem zly ze facet chce tyle kasy za taki zlom. Auto nie jest warte polowy ceny ktora wolal wlasciciel, i nawet wtedy polowa polowy to bonus za to ze auto jest tak popaprane z tym V4 i automatem.
Nawet bym nie plakal ze z zewnatrz jest kompletnie lipne, bo akurat podoba mi sie patyna, ale technicznie to kompletny szrot. A podobno dopiero co byl ustawiany i ile to rzeczy bylo nowe... No ale skoro ten jezdzi dobze, to moja Granada fruwa.
Dlatego zostaje. Zostaje i dostanie siedzenie w tyle i pare innych dupereli, moze w koncu sie zmotywuje i zrobie choc lakier drzwi i zaprawki... A moze po prostu dalej bede nia jezdzic na codzien. Poki co trzyma sie, i jedyne co mnie wkurza to pompa paliwowa, ktora jest juz chyba piata z kolei, bo albo cieknie bezyna, albo olejem, albo nie dziala... O, i pojechalem dla zony do Ikei, zaladowalem po brzeg i urwalem na tych ich hopkach oba chlapacze... Cholera.
13/09/16