[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | WCC |
Samochód: | Ford Capri Mk III 2.0 R4 Pinto 1980 "kaprik" |
Status: | aktualnie posiadany |
Aktualizacja: | 2008-06-21 21:05:10 |
Podstrony
- Caprikiem poprzez skandynawie czesc 1
- Caprikiem poprzez skandynawie czesc 2
- Caprikiem poprzez skandynawie czesc 3
Nareszcie doczekany kaprik :D:D
Moje pierwsze spotkanie z Capri zaczeło sie jakies 6 lat temu. Zobaczyłem je pod moim domem jak kolega mojej siostry przyjechał do niej biała trójeczka na automacie. Od tego momentu zakochalem sie w kapriku i obiecałem sobie że bedzie to mój pierwszy samochód jaki sobie kupie. Niestety z braku kasy oraz prawa jazdy pozostało mi tylko marzyć ze może kiedyś. Od powstania strony capri.pl jestem stałym bywalcem.
Jakies 3 lata temu mój kumpel kupil, a w zasadzie wymienił sie z klientem za 100m2 blachodachówki za żółte Capri MKIII. Przed kupnem mowił mi, że jak mi sie ten samochod może podobac lecz szybko zmienil zdanie po pierwszej jeździe tym samochodem. Nawet chciał sobie go zrobić. Ja znając go już długo wiedziałem ze prędzej czy później bedzie chciał się jego pozbyć, wiec od razu powiedzialem mu ze jakby co to ma odrazu do mnie dzwonić. Pewnego dnia, jakieś dwa lata temu, siedze sobie w domku i słysze telefon. Odbieram, a tu kumpel mowi czy nie chce go kupić. Ja odrazu ile mam pieniedzy zmontowac? Mialem niestety tylko 1/3 piniędzy które potrzebowalem. Poszedlem do ojca, a on po co mi taki samochod i ze mi nie pożyczy pieniędzy, co mnie bardzo zasmucilo. Musialem szukać gdzie indziej niestety :(. Naszczeście mój chrzesny jest dobrym człowiekiem i nie bal mi sie pożyczyć pieniędzy. Reszte potrzebnych pieniędzy pożyczyłem od matki mojego kumpla, która też byla taka dobra :). I tak zostalem szczęśliwym posiadaczem żółtej MKIII.
Pojeździlem nim poł roku miedzyczasie stojac kolo mojego kumpla. Wychodze od niego z bloku patrze na moja kaprysie i widze jakies slady butów przez caly samochód. I pęknięcie na dachu. Nie wiem kto to był ale bardzo mnie wk...ił !! Jakiś dwóch gości chyba strwierdziło że przebiegną sobie po moim samochodzie wnioskując to po śladach butów. Poźniej przez następbne 2 miesiące kogo spotkalem to od razu mówilem pokaż podeszwę. Ale niestety nie znalazlem winowajcy. To pęknięcie utwierdzilo mnie w tym, że musze z nim wkońcu zacząc robić. Niestety straciłem prace i nie miałem na nowe OC :( jak również na remont. I tak stał pod domem ponad pół roku. Zacząlem nową prace i zacząłem remont :D. I jak widać są postępy.
No i tak było na poczatku.
I zaczęło sie zdzieranie.
Starania o jak najmniejsza ilosc szpachli troche sie tego zdarlo.
I w szprycy.
A tu w podkładzie już :D:D
Próbka koloru
Juz niewiele zostalo :D
Wrocilem z za morza. Remont czesc II. Rok 2008.
Troche czesci sie powymienialo : :D
- Nowe serducho 2.0 OHC
- Regeneracja gaznika (silniczek mruczy teraz jak nowy :D:D)
- Sprężyny
- Łozyska przednie
- Uszczelki na zaciskach hamulcowych z przodu
- regeneracja wału
- wydech
i wiele innych pierdulek :D
Przygotowania na wielką wyprawę :D
A żeby nie bylo problemow.
Fotki