[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | maloonk |
Samochód: | Ford Capri Mk Ia 2.0 R4 Pinto 1969 |
Status: | aktualnie posiadany (od 2010-09-15) |
Aktualizacja: | 2013-09-17 17:59:56 |
Ford Capri Mk1a'69
Chęć posiadania starego Forda towarzyszyła mi od wczesnych lat młodzieńczych.
Chyba najbardziej imponowały mi ich sylwetki oraz rzucające się w oczy napisy FORD na elementach karoserii – wyglądały one zupełnie nietuzinkowo i w mojej opinii odbiegały od powszechnie widywanych na drogach standardów.
Aby zrealizować marzenia przyszło mi czekać ładnych kilkanaście lat. Zawsze bowiem nie było czasu na poszukiwania auta lub były inne wydatki.
Tak naprawdę, na początku byłem nastawiony na zakup Taunusa Coupe i w tym kierunku prowadziłem poszukiwania.
W tej chwili już nie pamiętam jak wpadłem na ślad TEGO Capri. Szybki wyjazd w celu obejrzenia auta i dylemat: kupić czy dopuścić? Autko bowiem miało sporo mankamentów, nawet jak na moje niedoświadczone oko. Po tygodniu zastanowień decyzja: kupuję. Właścicielem auta stałem się we wrześniu 2010 roku. Od tamtej pory Capri stoi w garażu a ja bardzo powoli obmyślam strategię remontu.
Krótko o Capri
Blacharka – nie ma złudzeń: jest sporo szpachli, drobne ogniska korozji. Generalnie jednak chyba nie jest źle. Podłoga i podłużnice wydają się „trzymać”. Poprzedni właściciel, zmuszony prawdopodobnie brakiem oryginalnych elementów, wprowadził zupełnie nowe lampy przednie oraz tylne. Brakuje części listew.
Wnętrze- stan przeciętny. Wykonana renowacja tapicerki, ale chyba nikt nie przejmował się zbytnio oryginalnością. Sporo zabawy…
Silnik- oryginalny 1,3 został zastąpiony przez poprzednich właścicieli 2.0 prawdopodobnie ze Sierra. Efekt jest taki że most chyba nie wytrzymał zmian, bo wszystko trochę „wyje” podczas jazdy.
Hamulce- zapieczone i zastałe, ale do odzysku. Podczas prac regeneracyjnych okazało się że też nie są od FC. Tylne zostały transplantowane prawdopodobnie do Escorta.
Zawieszenie i układ kierowniczy- do roboty. Duże luzy, auto myszkuje, drgania przenoszą się na kierownicę.
Generalnie duuużo zabawy…
Mimo to jestem pełen optymizmu. W tym roku planuję rozebrać gruntownie auto- do kapitalnej blacharki, gdyż uznałem że od tego zacznę. Nie spieszy mi się z wyjeżdżaniem z garażu, a nie chcę stosować półśrodków. Zobaczymy zatem czy optymizm pozostanie ze mną po demontażu wyposażenia.
W dużej mierze skompletowałem już elementy aby zapewnić Capri przynajmniej oryginalny wygląd zewnętrzny. Dalej zobaczymy.
Dla mnie najważniejsze jest że auto nie niszczeje, a w moich rękach jest kawałek historii.