[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | Herbiss2 |
Samochód: | Ford Granada Mk IIb 2.5 Diesel L 1985 "Dzyndzel" |
Status: | aktualnie posiadany (od 2009-12-09) |
Aktualizacja: | 2017-06-22 17:17:59 |
19 lutego - mam już dość jazdy DziadkoPolo - mimo, że jeździ fajnie, pali jak mrówka (co mnie najbardziej dziwi ile przejeżdżam na jednym zbiorniku LPG) i wszędzie się w mieście mieści - ale chce mi się prawdziwego wozu, prawdziwego samochodu, muszę brać się za Granady. Śniło mi się dziś, że jadę swoim kombiakiem, co prawda mnie trochę znosi - albo byłem pijany, albo coś z zawiechą nie tak:), ale i tak było zajebiście fajnie. W każdym razie uruchamiam akcję i wraz z wiosną wracam do prawdziwej motoryzacji i jeżdżenia prawdziwym samochodem.
28 lutego 2014 - Granada zbudzona ze snu zimowego - odpaliła od 1szego przekręcenia kluczykiem, bez fochów i dziarsko, super! Małe inicjacyjne tankowanie po drodze, rozgrzewka, trochę zakrętów dla gimnastyki, krótki sprint z prędkość przelotową na Moście Północnym 120 km/h i w zamyśle kolejny etap prac, czyli uszczelnienie magla, baku i ogarnięcie paru duperelelel.
16 kwietnia 2014 - bez żadnych ściem i problemów przeszła przegląd (Chuder, dzięki).
28 kwietnia - nocowałem u dziewczyny przy Żwirki i Wigury i rano za szybą znalazłem kartkę od Janusza - że chętnie kupi to auto. Grandzia raczej nie jest na sprzedaż, ale w sumie miło mi się zrobiło...:)
31 majca 2014 - Co ci ludzie, qrw... mać, chcą od mojego auta!? Dziś podchodzę i zamek od kierowcy rozgrzebany - patałach jakiś musiał próbować wejść czy co, w aucie nic nie było ciekawego, brak też ubytków, ale zamka używać od zewnątrz nie mogę. Co ci ludzie chcą od tego truchła????? W Estonii fakt, ukradli przynajmniej radio i w środku była libacja, bo znalazłem puste butle, hehe. Później pod domek próbowali odjechać, ale się nie udało, bo przegoniłem (dosłownie!) gościa i dzisiaj po raz 3ci próba... Co za syf. Fakt, że jakby ktoś nią odjechał, to bym poczuł jej brak. Qrrrr, pytam się po raz trzeci, co ci ludzie chcą od tego auta???? :)
2 lipca 2014 - qrde (by nie powiedzieć ostrzej), to auto ma pecha i jak nie urok to sraczka - skradli mi sprzed domu tablice rejestracyjne! Co za ciule!
15 września 2014 - Łykała kilometry, łykała, aż się... zadławiła - dziewczyna jechała wczoraj wieczorem i nagle bum, para spod maski i dupc, silnik zgasł. Olej gdzieś wyparował, ale plamy nie było, choć co jakiś czas zaglądam na stan. Wczoraj szybka akcja ewakuacyjna, dziś gdy ostygnięta, jadę na rekonenans z butlami płynu i oleju, ale jestem pełen obaw...
29 września - no i trafiła do Chudera... czekam na werdykt i opinie, zobaczymy jak dalsze losy się potoczą. A co ciekawe, jak zaczepiłem już linkę i miałem wlec chorą do warsztatu, to ta pierwsza Granada nie chciała odpalić - dziwnie się poczułem:) 2 Granady i ta co ma holować też zaniemogła, hehe:) Ale pogmerałem przy wtykach rozruchu i zagadała - cewka?
3 grudnia 2014
Sprawna na polskie drogi wróciła na początku liściopada. Jest użytecznym z powrotem organizmem :) Usterką była głowica - odkręciła się:), nie wiem skąd to, od kiedy, w każdym razie z 24 śrub trzymało 5 - więc na starcie Chuder i Mordian nie mieli wiele do roboty:)
Później standardowo obróbka, planowanie, skręcanie i inne składowe, do tego wymiana płynów, filtrów, z pierdół zreperowany zamek po włamaniu, migacz. Słowem - będzie żyć! I żyje:) Na razie czeka w podziemnym parkingu na zimę i zmianę pantofli. :) Wtedy wyjedzie na światło dzienne.
Częścią wspólną i jednoczącą moje Granady jet korbka od szybra - w sedanie była jakaś przykrótka, więc odkręciłem od tej, ale jak przesiądę się do tej z powrotem - to przekręcę korbkę. Hehehe, na bogato:) W sumie w zimie szyber raczej niezdatny, ale jednak nie może nic dyndać się nad głową.
30 czerwca 2015
W sumie już nie pamiętam, kiedy to było... W każdym razie zimą wiele nie jeździłem, nie było dokąd, częściej też byłem wożony. Jadąc do rodzicieli nagle poworne stuki - ki diabeł, parkuję, wyłażę, słucham - żesz dudni jak młot pneumatyczny - gaszę, oglądam, patrzę bagnet - suchy...! Masakra, nogi się ugięły, 1000 km i zniknęłoby 5-6 litrów oleju??? Akurat naprzeciwko stacja, dolewam 4 litry - odpalam, jedzie. Ale gaśnie na wolnych obrotach, spocony wjeżdżam na rondo i staję już konkretnie... Spycha mnie na pobocze nomen omen, goście z lokalnego Zakładu Pogrzebowego - czyżby to już koniec mojej Granady?
To był jakoś luty-marzec. Od tego czasu stoi, był tylko silnik podciągnięty, panewki ostre jak brzytew, poszło na wał korbowy. Szkoda, czyżbym przegapił dolewkę oleju? Jak babcię kocham, wiem, że jeżdżę starym autem, ale przejechałem 1000 km, nie sądziłęm, że będzie na bagnecie pustynia.
W każdym razie - po odpoczynku, zapał do auta wraca - albo z 2 silników robię jeden, albo... na razie wystawiona w ogłoszeniach. Życie, do przodu płyń! :)
15 sierpnia 2015- Większy wigor we mnie wstąpił, siły jakieś nowe wstąpiły - w warsztacie pojawił się 2gi silnik 2,5 D i na dniach zacznie się rozbieranie, remontowanie i żenienie 2 silników, by docelowo dalej auto żyło i kilometry rąbało. Z pół roku nie siedziałem już za kierą normalnego auta! Dlatego gdy sprawy nabrały minimalnego pędu - krew szybciej w żyłach toczy się i już szykuje się w myślach jakaś wyprawa.
Dalej - patrz "Remont silnika"
29 czerwca 2016 - zacząłem wynajmować domek w okolicach Różana, północne Mazowsze - Granada jeździ dystans kilkanaście razy w miesiącu, kilometery pykają niepostrzeżenie, jeździ się super... Wróciłem do stanu sprzed jej kupna w 2009 - czyli reflektory góra-dół, owiewka szybra, chciałem w ten sposób nawiązać do odnowy serduchowej auta.
5-14 października - reanimacja zawiechy u Chudera - 2 sworznie, wahacz, 4 amorki, nowy kolektor i początek wydechu (z Turcji!), duperele typu oświetlenie tablicy rozdzielczej i inne takie.
18 października - smutna data! Wracając z domku z Różana, po raz 2gi w historii auta nie wróciłem do domu... Umarła skrzynia, po wciśnięciu sprzęgła nie wchodzi żaden bieg... Akurat jechałem pod górkę, hehehe, ale na szczęście zjeżdżając na luzie była zatoka i tam się zatrzymała. Kurde - pod cmentarzem, czyżby jakiś znak...? W każdym razie niewesoło, choć fakt, że nigdy ze skrzynią nie było problemów, od 7 lat. Co dalej, o przyszłości?
19 października - auto zaholowane i stanęło na podwórku u Freda, Fryderyka z Pułtuska - wielkie dzięki za pomoc! Zrobiłem jak radziliście, czyli wrzuciłem jedynkę, każdy bieg i próbowałem ruszyć, ale ani auto ani prędkościomierz nie drgnął. Dziwny hurgot przy holowaniu (na włączonym silniku). Na dniach ma tam zajrzeć sąsiad z warsztatu z ulicy obok.
No ale i tak pewnie to skrzynia - kto ma pasującą do 2.5 Diesel combi?
26 października 2016.
Skrzynia. Szykuj nową - to mniej więcej treść smsa od Freda, o 22.
31 października - wiadomość jest taka, że w skrzyni oleju nie było, stąd ten cały galimatias... Kuuuurde, psiamać, można by myśleć trochę, teraz to lipa.
15 listopada - 12 grudnia
Ciężko jest pisać tak po czasie, emocje inne, stan ducha inny, ale się postaram...
Grandzia jeździ pięknie - byłem w rodzinnych stronach dziadka pod Bydgoszczą, regularne dojazdy (100 km w jedną stronę) do domku na wsi, gdzie się zamykam na jakiś czas przed światem:) Grandzia przyjemnie jeździ, naprawdę czuć ten remont silnika, nawet w tej skali 79KM jest większą moc, w środku ciszej, przyjemniej, ciepło, jest pięknie. Opony zimowe, regularne tankowanie gdzieś co 800-900 km, to też lubię w dieslach:) Sworznie, tłumik, cała zawiecha zrobiona u Chudera. Poprawki po trochę byle jakim zamontowaniu skrzyni (był brak śruby na górze, źle przypięty wydech etc).
13 grudnia, wracając z domku na wsi, g.1.30 nocą, pach, cała droga czarna, a za Nieporętem, przy 2 rondach - asfalt niby czarny, ale hamując wiedziałem, że jestem bez szans... Przygwoździłem w znak drogowy, straty niby niewielkie, ale jednak są. Części na szczęście mam, albo są całe.
Auto u Chudera aktualnie, jest niby wyklepane, ale jest zwarcie po uderzeniu i przepala się bezpiecznik w światłach pozycyjnych, więc póki co trumna, bez świateł nie pojeżdżę.
I chwila refleksji... - gdy 2 lata temu zrobiłem górę silnika, to później poszedł dół, w związku z czym zrobiłem generalny remont silnika. Trwało to ponad rok, plus poduszki (to była gehenna), chłodnica itd. Gdy już wyjechałem i pojeździłem trochę - poszła skrzynia. Gdy zmieniłem skrzynię, pojeździłem tydzień - puknąłem auto i znów stoi... Mam trochę przesyt, może to jest znak na koniec współpracy...?
Podobno człowiek zmienia się co 7 lat, w grudniu teraz mija akurat 7 lat od daty nabycia, może czas się pozbyć? Hmm.... Trochę zmęcz i dolec mnie łapie ad tego auta, coś trzeba w życiu zmieniać, a w sumie od 16 lat jeżdżę głównie Granadami... Ale auto jest super, kasa wpompowana, więc niby co tu zmieniać, niemniej waham się jak to wahadło terozki, hehe. :)
31 grudnia - dziś śniło mi się, bardzo mocno, że kupuję czerwone Capri za 9000, fajnie jeździ, ja się targuję na 8500... Kto ma takie na sprzedaż?:)
Sen spoko, po chwilowym dole na Granadę i obejrzeniu jednego truchła Volva 240, chyba czas będzie się pogodzić z dieslem i posiadanym wozem.
31 stycznia - jeździła zajebiście, jeździła, aż dziś... alternator i pompa wody jednocześnie. Zatankowałem do pełna na znajomej stacji i nie odpaliła, mimo rozgrzanego silnika itd. Więc pożyczyłem prądu (od Transita hehe, jakiegoś gostka na numerach z Wejherowa) i pojechałem szukać elektryka i paranoja, bo nie mogłem zgasić silnika, a też każda sekunda pracy kosztowała uciekający płyn... Niemniej zostawiłem auto i na jutro alternator ma być zrobiony. Później pomyślę jak-co dalej. Niespodzianki są wśród nas...
6 lutego - ufff, na szczęście wszystko działa - nowa pompa wody założona, regulator napięcia do alternatora i teraz już chyba nic się nie popsuje... :) Silnik zrobiony, zawiecha, wydech, "nowa" skrzynia, elektryka ogarnięta, obym mógł jej z powrotem zaufać, jak przez lata!
Hehe, bo ostatnio to sobie nagrabiła sporo, ale wolę o tym już nie myśleć, tylko patrzeć na przybywające kilometry, których trochę planuję.
7 lutego - Zimno nie jest, -8 stopni to nie mróz, auto odpala od strzała, ale dlaczego po wymianie pompy wody temperatura nie chce się wznieć nawet do połowy, a jak tak to tylko w czasie postoju, korku itd? W trasie - wręcz opada. Przed wymianą (gdy jeszcze nie ciekła) temperatura była ok. Ktoś wyjaśni? :)
Tak to było jadąc do mojej zimowej daczy za Pułtuskiem:
13 lutego - 2 nowiny
- kupiłem nową wycieraczką na przednią szybę, od strony kierowcy;
- zaczyna odpadać plastikowe nadkole od faktycznego nadkola (a raczej jego resztek) prawy tył, chyba trzeba kleić taśmą, bo palcem boję się dotykać... :)( Wiwat ruda starość, wiwat sól, wiwat pykanie kilometrów! :)