[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | dred |
Samochód: | Ford Granada Mk IIb 2.8 V6 Koeln L 1982 "Barbie" |
Status: | wysłany do krainy wiecznych autostrad (w posiadaniu od 2013-01-09 do 2017-10-09) |
Aktualizacja: | 2017-10-11 13:39:52 |
Podstrony
- Słowenia 2014
- Za pasje, za szalone decyzje. W górę dłonie, w górę dłonie.
- Rumunia, Bułgaria 2016
- Drobne poprawki blacharsko lakiernicze:)
- The end:(
W sumie nie planowałem zakupu żadnego auta, ale właściciel zmarł, wiec nie miałem wyjścia. Trzeba było rodzinę pozbawić jednego z kłopotów. A, że kombi jeszcze w życiu nie miałem to kupiłem. Przegląd jest do połowy października, OC do końca listopada, więc nie ma co wybrzydzać. Kosztowała w sumie niewiele, ma gaz w kole, jeździ, trąbi hamuje. Koła założyłem z zielonego sedana i od razu lepiej się prezentuje. Pierwsze naprawy to urwanie 4 chlapaczy, wymiana kół oraz wywalenie trzech ogromnych worków śmieci ze środka (pokrowce, szmaty, plandeki, folie etc.).
Ogólnie auto sprawne i poza koniecznością wymiany amorków z tyłu, plastikowych listewek na zderzaku na czarne oraz zrobieniem hebli z tyłu (grzeją się) to nic nie trzeba robić.
Zwykła Lka bez niczego - nie ma nawet centralnego zamka. Środek ohydny, bo niebieski i do tego strasznie parszywy. Karcher to chyba z 5 razy będzie trzeba zrobić, żeby nie unosiło mi się jak wchodzę do środka.
Masa dziadkowych patentów, wszystko na wkręty do płyt gipsowych i klej. Coś pewnie z czasem ogarnę, ale założenie jest takie, żeby nie wkładać w to pieniędzy tylko jeździć i nie wiązać się zbytnio z tym samochodem.
Stan licznika w momencie zakupu 38300
Co ciekawe papier jest OK.
03.02.2013 r.
Weekend spędzony przy odszczurzaniu (w zasadzie od myszaniu, bo na silniku znalazłem martwą mysz) tego czegoś:
- nowa nagrzewnica
- ogarnięte nawiewy
- ogarnięta dmuchawa
- wywalone głośniki, kilometr kabli idących znikąd donikąd, 2 (sic!) niezależne od siebie instalacje radiowe, z których i tak żadna nie była podłączona
- parę poprawek w elektryce
- wyregulowane zawiasy drzwi na ile się dało
- wywalone kilka kilogramów zbędnych uszczelek, szmat, silikonu który jest wszędzie
- atrapa pod kolor nadwozia od polifta
- wymienione plastiki na zderzakach na standardowo czarne (malowane srebrzanką z pędzla jakoś mi się nie widzą)
- zamocowana poprawnie tablica rejestracyjne
- odpalenie na benzynie
- nowa lampka oświetlenia wnętrza
- pierwsze odkurzanie i plakowanie wnętrza
- i masa innych drobiazgów....
Jest co robić....
Jutro pierwsza delegacja 250km - mam zamiar używać tego jako auta do pracy:)
20.02.2013 r.
800 kilometrów zrobione i o dziwo tylko kapcia dzisiaj złapałem 70km od domu (lewarka niestety nie znalazłem w aucie).
Jutro przeprowadzka z Poznania do Warszawy. Może się uda.
Poprzedni Ś.P. właściciel to chyba miał problemy ze wzrokiem i mylił to auto ze ścianką gipsową w domku na działce. Wszędzie wkręty. Nawet jak tapicerka dobrze się trzyma to obok wkręt dla wzmocnienia. Dramatoza. Wykręcam te miliony wkrętów zewsząd, a nadal nie ubywa.
Poza tym:
- wymienione tylne amortyzatory (poprzednie były jak pompki i stukały jakby to powiedzieć "nieco")
- porządnie wyprane fotele, kanapa i cały bagażnik; już mi się nie unosi jak wchodzę do środka
- usunięte parę kilo silikonu z szyb i uszczelek szyb - powinien być zakaz sprzedaży silikonu niektórym osobom
- przyklejone lusterko wewnętrzne
- wymieniona dmuchawa, bo poprzednio jednak ogarnąłem słabo
Wymyśliłem nazwę dla auta: Silikonowkręt
27.02.2013 r.
Kilka zmian:
- nowe blaszki
- nowe przeguby lewej półosi
- przyciemnione bardzo mocno wszystkie szyby od słupka B do końca auta (folia o przepuszczalności 5%)
- mysza dzisiaj zamontował mi nowego OMVLa R90/E + puchę z odpowiednim mikserem oraz nową linkę gazu z właściwą stopką, bo miałem wszystko z automatu i to w strzępach (gaz chodził skokowo i ciągle się przycinał) Pierwszy test: trasa 110km/h + trochę po mieście - 13 litrów (wcześniej od 14 do 18). Jestem bardzo zadowolony. Wcześniej przy takiej prędkości auto bardzo się męczyło, a teraz mam jeszcze zapas po nogą.
- założona oryginalna odma
- sprawdzone ustawienie zapłonu - jest git
17.03.2013 r.
Wydaje mi się, że plan minimum został osiągnięty.
Kombiak stał się bezawaryjnym, oszczędnym dupowozem, którym bez strachu latam w trasy. Jest jeszcze sporo do zrobienia, ale mi się nie chce:) Jeździ, co prawda wolno, ale za to tanio.
W 1,5 miesiąca przelatałem 3500 km i wydaje mi się, że w najbliższym czasie będzie sporo przybywało. Jest pięknym przykładem co sól potrafi zrobić w krótkim czasie. Puchnie wręcz w oczach, a ja mam z tego frajdę:)
25.11.2013 r.
Myślę, że bobik będzie ze mnie dumny:)
Dzisiaj stuknęło 20000 km od zakupu, a w zasadzie to od 1 lutego, bo wtedy zacząłem jeździć. Czyli wychodzi 24000 km rocznie. Daje radę.
Standardowo przeszedłem na tryb dwuserwisowy co w granadach bardzo dobrze się sprawdza. Jeden serwis na przełomie października i listopada oraz drugi na przełomie marca i kwietnia. Poza tymi dwoma przypadkami w zasadzie nie ma prawa jechać na warsztat.
Ostatnio sporo pracy było, ale z efektu jestem zadowolony:
- używane zimówki na przód
- prostowanie 4 alu (oczywiscie w totka nie wygrałem i wszystkie cosworthy krzywe z czego jedna kwadratowa)
- nowy czujnik ciśnienia oleju
- zregenerowane reflektory przednie (cynkowane obudowy + regenerowane odbłyśniki + nowe klipsy)
- nowe kompletne sprzęgło sachs
- szlifowanie koła zamachowego
- nowy uszczelniacz wału
- spawanie wydechu u Chudera
- uszczelnienie skrzyni, jakiś simmering i wlałem olej którego od kilku tysięcy km nie było (jeśli przy 120 km/h odpuszczasz gaz i słychać grzechot z układu napędędowego to oznacza brak oleju w skrzyni:))
- wymiana 2 drążków kierowniczych, 1 końcówki, 1 sworznia górnego - oczywiscie wszystko używane z zapasów magazynowych których mam jeszcze z pół tony
- wymiana 2 tulejek górnego wahacza (poprzednie 2 wymieniałem z 3 lata temu jeszcze za poprzedniego właściciela)
- wymiana amortyzatorów przednich oczywiście na używane motorcrafty i jest git
- nowe przednie dolne tuleje kołyski - tu zaszalałem i dałem 2 nowe oryginały; różnica jest ogromna - auto zaczęło jechać tam gdzie ja chce; wg mnie to najwazniejszy element od którego zależy jazda granady jak po szynach
- ogarnięcie zgnitego pływaka w baku; po pół roku jazdy jedynie na gazie znowu działa na PB
- spierdzielona geometria przez mechanika który zawsze robił dobrze, ale chyba teraz mu sie nie chciało
- ustawienie zaworów + nowe uszczelki dekli zaworowych
- nowy korek chłodnicy
- przegląd bez problemów
- nowe OC na rok ze zniżką w PZU
- odkurzenie całego środka, bo po 20000 km nieco syfu się nazbierało i straszny chlew był:)
Dajemy dalej.... aż koła nie odpadną....
09.01.2014 r.
Dokładnie rok temu kupiłem tego szrota...
Stan licznika 63420 czyli przejechałem w rok nieco ponad 25000. Jednego dnia najwięcej 840km.
Nie przypuszczałem, że będzie to wykonalne. Jestem całkiem pozytywnie zaskoczony.
18.04.2014 r.
Tak wiem.... Miała być na krótko i bez upiększania, ale jakoś tak zaczyna mnie irytować, że zawsze mam najbardziej okurwiały samochód na drodze.
Wpadł chromixowy zderzak na przód, bo poprzedni nie komponował się z nowymi lampami.
Po kupnie:
Obecnie:
Poza tym:
- nowe łożyska w tylnych kołach bo poprzednie sie rozpadły
- nowa pompa wody + płyn w tym piekielnie mocnym 2.0V6:)
- z 2 razy ustawione zawory
- pomalowana rdza profesjonalnie hamerajtem z pędzla.
Serwis wiosenny bardzo ubogi wyszedł. W zasadzie prawie nic nie robiłem.
Obecnie przygotowuje się dyfer od 2.8 z nową tulejką, łożyskiem ryjka i uszczelnieniami. Co potem.... czas pokaże
04.06.2014 r.
- Wpadł dyfer od 2.8. Nowa tulejka, łożysko ryjka, olej, uszczelnienia - 500PLN. Zniknęło wycie i stukanie przy zmianach biegów.
Z 2.0V6 jest ogień!!!
- Podkładki pomiędzy sprężyny, a wahacze z tyłu - auto 5 cm w górę poszło.
- Okazało się, że gaźnik jest od 2.3. Przy okazji czyszczenia dostał świeże nowe zębatki przepustnic bo poprzednie straciły zęby zupełnie.
- Pomiar kompresji nie pozostawił złudzeń co czeka ten silnik:
1. 7
2. 5
3. 9,4
4. 8,6
5. 9,9
6. 9,6
Gaz zjadł głowice. Próba olejowa nie spowodowała różnic.
Ale zanim nastąpi zmiana pod maską to jeszcze kilka miesięcy i parę tysięcy km musi zrobić.
09.10.2014 r.
Project BARBIE in progress.....
23.07.2015 r.
Dawno aktualizacji nie robiłem, a sporo się działo.
- nowy silnik 2.8 z kolektorem i gaźnikiem od 2.8
- zregenerowany gaźnik
- zmiana skrzyni biegów z 4b na N9 od sierry 2.8
- kolejna zmiana skrzyni biegów na idealną N9 ze sierry 2.3; w poprzedniej poleciały łożyska po 30000 km;
- nowe opony
- kompletna geometria - tym razem porządnie
- dołożone dalekosiężne Hella Comet 500
- wymieniony tylny zderzak
- wyważony wał
- wymienione łożyska przód
- i masa innych drobiazgów
- coraz mniej progów i podłużnic; słupki A wyparowały - drzwi się nie zamykają
Od 20 stycznia na nowym silniku zrobione ponad 30000 km
W sumie zrobiłem tym zgliszczem już nieco ponad 85000 km w 2,5 roku. Najgorzej nie jest. Zwróciła się już kilkanaście razy. Przy okazji wysrała z kilometrówki parę tysięcy dolców na wakacje:)
W marcu i kwietniu zrobiłem 8 razy trasę Warszawa - Lipsk czyli 1500km x 8.
Była też wyprawa na północ opisana na podstronie. Pierwsza jazda lawetą etc.
Poza tym codziennie jeździ wszędzie gdzie tylko chcę. Wrocław, proszę bardzo. Szczecin, dwa kiście. Jelenia Góra, na pohybel.
12.09.2016 r.
Ponad rok nic nie aktualizowałem, bo nie było kiedy. Prawie nie wysiadałem z Granady:)
Wczoraj przez zegary przeszło 130000 km zrobione przeze mnie. Tak w sumie to przejechałem kilka tysięcy więcej, bo po wymianie silnika, skrzyni, dyfra i kół okazuje się, że każde licznikowe 100 km to 107 km wg GPS.
Różowy silnik ma już 75 - 80 tysięcy od remontu.
Przez czas od ostatniej aktualizacji auto zostało solidnie doinwestowane, m.in.:
- nowe komplet amortyzatorów olejowych ALKO (jest rewelacyjnie)
- wentylowane hamulce ze zregenerowanymi pięknie zaciskami i nowymi krótkimi przewodami metalowymi
- łożyska przód kolejny raz
- jedno łożysko z tyłu
- nowe tłumiki, środkowy i końcowy
- nowe zębatki geja sprzęgła - poprzednie pękły w najlepszym miejscu w jakim mogły czyli przed bramą do garażu; inną kwestią jest to, że przez moja głupotę po naprawie geja 2 razy musiałem zrzucać skrzynię biegów.....
- zregenerowany reduktor gazu (bez sensu, lepiej kupować nowy); działa całkiem fajnie, mało pali, ale chyba nowy lepszy....
- pełna geometria (auto geometrię ma idealną); szkoda tylko, że zmienną:)
- jakiś drążek kierowniczy i osłona na maglu
- łożysko napinacza wspomagania kolejny raz
- zregenerowany rozrusznik
- Chuder dołożył mi wiatrak pchający przed chłodnicę przed wyjazdem do Rumuni tak na wszelki wypadek, bo tam cały czas był tylko mały żółty sztywniak od 2.0
- z przygodami wymienione tuleje tylnych wahaczy
- nowe przewody elastyczne hebli z tyłu
- wymienione przednie fotele na mniej wysiedziane (oczywiście nie od kompletu i teraz wnętrze to jakiś składak z 3, których nienawidzę)
- przyklejony VIATOLL na szybę:)
- nadal nie ma obrotomierza tylko zegarek
- wreszcie poprawnie wskazujący czujnik temperatury; po zakupie chyba z 15 nowych znalazłem w śmieciach jakąś starą pokrzywioną używkę i pokazuje idealnie
- wymieniony jeden z klaksonów
- jakiś miliard innych drobiazgów typu wycieraczki, śrubki, klipsy i inne pierdoły o których nie warto pisać.
Żeby nie było tak pięknie, to było tez holowanie z Assistance PZU. Tym razem nie 300km na lawecie tylko 15 km na motylku - przy 100km/h rozsypało się przednie łożysko w efekcie czego znalazłem się na pasie obok. Na szczęście nic na nim nie jechało. W związku z tym incydentem na klapę zawędrowała różowa naklejka "Królowa Lawet". Trochę to kpina ze strony tego auta - 130000 i 2 razy było potrzebne holowanie. Nie akceptuje tego to nie plastik i takie rzeczy nie maja prawa się zdarzać.
Na chwilę obecną mogę wsiąść zaraz do auta i machnąć do Lizbony i z powrotem. Nie powinno być problemów, no może poza brudasami, którzy pewnie wskakiwaliby do tej ciężarówki na każdym parkingu, aby się schować za ciemnymi szybkami.
Do dnia dzisiejszego odwiedzone 16 lub 17 krajów. Kiedyś to policzę.....
11.10.2017 r.
Koniec przygody:
https://www.capri.pl/car/5670/4965