[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | szwagierr |
Samochód: | Ford Granada Mk IIb 2.3 V6 Koeln Ghia 1984 |
Status: | aktualnie posiadany (od 2012-08-13) |
Aktualizacja: | 2012-10-27 16:08:58 |
Podstrony
Celem był zakup wygodnego auta do jeżdżenia na codzień. Jako były posiadacz 125p mam awersję do wszelkich trzyliterowych skrótów (z wyjątkiem niestety LPG) i kontrolki 'check engine', jedynym więc słusznym wyborem był samochód niewiele młodszy ode mnie.
Najpierw miał być Taunus.
Obejrzałem kilka, jednak żaden nie był wart swojej ceny. Co więcej, żaden nie spełniał podstawowego kryterium, czyli ważny przegląd lub stan pozwalający na jego przejście. Po egzemplarzu, w którym podłoga była 'naprawiona' przykręconą wkrętami ebonitową płytą, byłem bliski rezygnacji z posiadania starego forda.
I wtedy pojawiła się ta oto Granada. Z zewnątrz wygląda znośnie, część podłogi i progi do drobnych poprawek blacharskich :) Środek zadbany, wystarczy czyszczenie tapicerki i będzie wyglądać jak nowy.
Urzekły mnie w nim (i zdecydowały o zakupie) w sumie 4 rzeczy:
- ilość miejsca w środku i komfort siedzenia/prowadzenia; po przejechaniu ponad 300km bez zatrzymywania się nadal nie chciałem z niego wysiadać;
- brak rzeczy, których nie cierpię, czyli mnóstwa czarnego plastiku i skóry;
- wyposażenie dodatkowe, które nie jest łatwo znaleźć nawet w znacznie młodszych samochodach;
- no i te śliczne tylne światła; gdyby auto miało pionowe, podejrzewam że bym go nie kupił.
Co zrobiłem do tej pory:
- spawanie dziurawej rury wydechowej;
- regulacja zapłonu i zaworów, wymienione uszczelki pokryw głowic;
- oczywiście wymiana oleju i płynu chłodniczego;
- przegub gumowy był w 3 częściach, założyłem z Poloneza, do tej pory się trzyma;
- jako że auto pracowało tylko na gazie, demontaż gaźnika na części pierwsze, czyszczenie, nowe membrany i uszczelki, regulacja, wymiana elektrycznego ssania (gazownik wsadził tam swoje łapy); dzięki tym zabiegom silnik odpala i jeździ na benzynie i nie trzeba katować zimnego parownika przy temperaturach nieuchronnie się zbliżających;
- osłona przegubu półośki była porwana, założyłem nową;
- elektryczne drobnostki, czyli podnośnik szyby, centralny, szyberdach.
Co jest do zrobienia:
- drobne poprawki blacharsko-lakiernicze ;) W zimie auto jedzie ponad 100km do blacharza zajmującego się starszymi nieco autami, dla którego nie jest problemem wyprofilowanie jakiegoś elementu z blachy, gdy nie można go kupić. Niestety wszyscy spawacze samochodowi w okolicy, z którymi rozmawiałem, preferują naprawę rodem z windowsa, czyli wytnij-wklej, a jak coś się nie da wkleić, bo nie ma do czego, rozkładają bezradnie ręce.
- silnik ma spory apetyt na olej, ok 1l/1000km, zresztą po puszczanych czasem niebieskich bąkach nie spodziewałem się niczego innego; na wiosnę może zmienię uszczelniacze na zaworach;
- nie działa prędkościomierz, trzeba wyjąć napęd ze skrzyni i zobaczyć co się tam podziało. Niestety niedesktrukcyjne metody wyjęcia zaślepki zawiodły, a ponieważ nie mam nowej, naprawę odłożyłem na później.
I tyle. Auto jeździ, skręca, trąbi. Bezproblemowo pokonuje kolejne tysiące km, wszak w tym właśnie celu zostało zakupione :)