[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | bialygl |
Samochód: | Ford Capri Mk III 2.8 V6 Koeln 1977 "Diabeł" |
Status: | aktualnie posiadany (od 2012-07-28) |
Aktualizacja: | 2014-01-12 15:28:58 |
Reanimacja mojego Capri
Jest chwilka czasu więc spróbuje napisać coś co dzieje się z moim Capri. Zaczęło się dość dawno temu, ale czasu mam bardzo mało (a dzisiaj już wiem, ze będzie jeszcze mniej ;-))). Jest to mój pierwszy remontowany zabytek, do tej pory były to "nowe" motocykle i samochody. Spróbuję osadzić w czasie to co dzieję się teraz z autkiem.
2012-07-28
Chociaż kapcie capri’ca mogły były jeszcze przejechać te kilkadziesiąt kilometrów, to jednak przygoda zaczęła się od zaprzęgnięcia lawety. Na miejscu dokładniejsze oględziny autka na spokojnie, na podnośniku. Jak zwykle zawsze jest gorzej niż by się nam mogło wydawać przy pierwszych oględzinach ;-). Ojciec po przywiezieniu popatrzył uśmiechnął się i powiedział, że muszę chyba mieć mnóstwo wolnego czasu i musi mi się chyba bardzo nudzić, że zdecydowałem się na kupno tego Capri. Dzisiaj już wiem że miał rację (zdecydowanie większe doświadczenie ;-)). Ale nie ma co płakać, a odbudować to świetne autko. Ważne, że silnik w miarę zdrowy (2.8 na gaźniczku ze ścierki). Plan jest taki, żeby odbudować go jak najbliżej oryginału (z małymi zmianami: brak zderzaków (albo chromowane), fotele Recaro (ale obszyte skórą), deska i tapicerka boczków też obszyte zostaną w całości czarną skórą z szarą grubą nitką, kierownica RS skóra, to chyba na tyle drobnych odstępstw od oryginału. Reszta ma zostać jak każe fabryka ;-)). To wstępne założenia, jak wyjdzie zobaczymy. Najważniejsza na razie jest blacharka, bo to co zostało przywiezione to szpachel i rdza, która trzyma się dzięki lakierowi ;-)). To oczywiście było wiadomo od początku i autko potraktowane zostało jako baza do projektu. Zaczynamy po nowym roku.
2013-05-10
Przywiozłem nowe :-) nadwozie do uzdrawiania „diabła”, bo oryginalne się już nie nadaje do odbudowy (ząb czasu i inne zęby nadgryzły autko). Żółty na lawecie to też nie hit, ale jest w super stanie w porównaniu do „diabła”. Po oczyszczeniu i zerwaniu zewnętrznych warstw okazuje się że jest jeszcze trochę blachy ;-).
2013-06-29
Prace idą pełną parą (w miarę wolnego czasu i możliwości). Nowe błotniki, progi i takie tam ;-). Wszystkie możliwe dziury, ogniska rdzy i braki zostają wycięte oczyszczone i wstawiane na nowo (założenie jest takie, żeby nie zostało żadne ognisko rdzy, a wszystko dokładnie zabezpieczone). Blacharz śmieje się że robie to tak jakby moje wnuki miały jeszcze tymm jeździć ;-). Nadwozie zostało zmierzone i spasowane z wszystkimi elementami (drzwi maska itp.). Progi i przedni pas (made in poland) zrobiliśmy sami z blaszki odpowiedniej jakości i grubości ;-). Do resorów i elementów zawieszenia poszły nowe tuleje.
2014-01-03
Z racji, że musiałem opuścić z Fordem podnośnik i ramę (hobby to hobby, a praca to praca ;-) musiałem postawić go na kołeczkach u siebie w garażu (żona się ucieszyła ;-)). Dokańczam trochę podwozie (oczyszczanie z rdzy, podkład, masa klej-uszcz., farba, później reszta) i zaczynam się brać za przygotowywanie nadwozia dla lakiernika (w miarę możliwości czasowych).