[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | Zombie |
Samochód: | Ford Granada Mk IIb 2.8 V6 Koeln Van 1983 |
Status: | sprzedany (w posiadaniu od 2012-08-18 do 2014-04-28) |
Aktualizacja: | 2013-08-13 15:44:47 |
Granada Van?
Tak jest. Calkiem normalny, goly Turnier z papierami ciezarowki...
W Danii jest tak, samochody dostawcze sa o wiele tansze w utrzymaniu niz cokolwiek innego, sam podatek dogowy jest o 3/4 nizszy niz podatek na takie samo auto, ale nie dostawcze, dlatego jezdzac po kraju widac pelno kombi na zoltych tablicach, oznacza to ze sa nawyzej trzy siedzenia w przedzie, a reszta na pakunki i tobolki.
Kupic takie cus to nie jakas wielka filozofia, pelno jezdzi np. Golfow, Fiest, ba, byla nawet Firma ktora robila takie wanny do 911, ktore wstawialo sie zamiast tylnej szyby i mowilo ze to pickup, ale upolowac takie cus jako Granade, to juz trzeba miec troche szczescia. Od 6 lat przegladam strony www i znalazlem trzy takie, Jedynke we wspanialym stanie, zielone kombi, z zielonym wnetrzem, i dwie trojki, jedna z nich stoi przed domem.
O ile wierzyc netowi i paru innym osobom, przebudowy mojej Granady na Vana dokonala firma Bøgely. Ford wysylal Granady bez wnetrza, a oni montowali plaska podloge (spawana na stale) tam gdzie nalezy sie siedzenie w tyle, montowali sciane grodziowa, boczki w bagazniku sa z jakiejs plyty pilsniowej, w tyle brak mechanizmu do otwierania drzwi i okien, jest tylko rygel do zamykania drzwi "na klucz". W przedzie sa siedzenia z trojki, ale odklapywane, jak w dwudrzwiowych, a jak wiemy IIb nie dalo w dwoch drzwiach.
Auto ma tez metalowa oslone pod silnik, podobno bak miesci 80 litrow, i ma po bokach naklejki informujace o wadze pojazdu.
Pozatym Granada jak Granada. Troche rdzy, niestety wymontowana chlodnica, bo pompa wody jest zepsuta, teraz walcze ze srubkami. Gosciu ktory ja mial nie bardzo sie nia opiekowal, w srodku syf, zdazylem ogarnac jeno pare rzeczy, reszta dzisiaj mysle. Facet tez nie bardzo wiedzial co tam ma, upieral sie ze to 2,3, no ale wedle mnie to 2,8 na gazniku (bagnet do oleju w tyle a nie pomiedzy kolektorami), podkrecone do 5 biegowej skrzyni. Jak placilem to dostalem jeszcze 2,3 za fryko do auta... Znowu.
Odpala od kopa, ma fajny guzik do instalacji elektrycznej, wczoraj probwalismy ja odpalic przez godzine zanim sie zkumalismy gdzie co przelaczyc...
22.10.12
A miala byc raz-dwa gotowa...
Ale gowno z tego wyszlo. Auto mialo wymontowana chlodnice jak kupowalem. No ale chlodnica byla w bagazniku, to zaplacilem te trzy grosze i nie zastanawialem sie wcale.
W domu okazalo sie ze rzeznicy wyrwali chlodnice, poucinali kabli, i ze powodem wyciagania chlodnicy byla nie ona sama, a zajechana pompa wody. Dobra, pompe mialem, co prawda bes visco, ale i smiglo gdzies lezalo, przy probie wymontowania starej okazalo sie ze jak bede sila probowal to urwe sruby... No dobra. Tydzien moczenia plynem do skrzyni biegow i WD40, po tygodniu poszlo jakos. Przy okazji okazalo sie ze termostat tez do wymiany, zamawianie, czekanie.
Skladanie wszstkiego do kupy, woda do silnika, leje sie z pompy, proby uszczelniania, gdzies kapie kurde. Wyciaganie pompy, okazuje sie ze ma maka skaze w obudowie... Ale na wylot. Kurde. Nowa pompa! Dzwonienie, proby "zdobycia" prawidlowej, udalo sie, ale bede mogl odebrac dopiero tydzien pozniej.
To zaczalem grzebac przy budzie, oszlifowalem nadkola, polakierowalem sobie, wyczyscilem wnetrze, wywalilem stara plastikowa deske, wstawilem po malej rzezbie deske od Ghia, bo lezala odlogiem juz pare lat, i nigdy nie mailem okazji zeby ja gdzies wstawic. Kupilem misie na przednie fotele bo nie dopralem tapicerki do stanu ktory by mi sie widzial, pozatym oparcia sa wytarte...
Wyczyscilem durne graffitti na masce, ktos tam napisal pomaranczowym sprayem "Ford", mozliwe ze maska jest ze szrotu albo jak. Probowalem wszystkiego, dopiero nitro neutralizowane woda zaraz po przemyciu zadzialalo...
Dostalem pompe, ale teraz braklo czasu. Zamontowalem dopiero po kilku tygodniach i znowu cieklo, to chcialem dokrecic i oczywiscie urwalem.
Z placzem do kolegi, auto na lawete i sru do Flensburga gdzie w warsztacie udalo sie cipe po prostu wykrecic szczypcami.
Auto zlozone do kupy, termostat (nowy) nadal nie otwiera.
Wywalony termostat, zeby choc poprobowac autem pojezdzic, sprawdzic czy wsio dziala... Poki zimne, to jezdzi, ale niech sie zagrzeje do normalnej temperatury zaczyna sie cyrk. Na luzie silnik prawie zdycha, tyko po to zeby sekude pozniej krecic do trzech tysiecy, zdycha, kreci, zdycha, kreci itd.
Moze lewe powietrze, wymienilismy wszystkie rurki, gomowe weze, i cotam. Nadal zero poprawy, psikanie dookola sprayem do czyszczenia hamulcow nie daje zadnej poprawy. Zciagam gaznik, czyszczenie, skladanie na nowo, gowno, niema poprawy. Nastawiamy zaplon. Zero poprawy. Nastawiamy zawory. Zero.
Pomysl: A moze plywak costam costam? Nie wiem, ale zobaczymy. Rozkrecamy, wsio w prozadku. Skladamy do kupy, auto nagle "wyzdrowialo". Chcemy skladac do jazdy probnej, patrze, taki zolty mostek ktory trzyma plywak jeszcze lezy z boku. Kurwa, zapomnielismy. Wstawiony mostek, proba odpalania i ino slysze "glukglukgluk"... No to czesc. Silnik zalany. Mostek zlozony na nowo, tym razem odwrotnie. Swiece wykrecone, wysuszone, odstep na elektordzie skorygowany. JAk juz wszystkie swiece sa wykrecone to dawaj, mierzymy kompresje. 1-12, 2-11,5, 3-12, 4-12, 5-11,5, 6-12...
Okej... Jest 1 w nocy, nie mam juz pomyslow ani sily. Na nastepny dzien rozmowa z takim gosciem, mowi ze jak wykrece te i te membrane to auto bedzie jezdzic. Prawde gadal, proby z inna uzywana membrana, auto jezdzi. Jak szatan. Takiego V6 jeszcze nie mialem okazji ujezdzac, pryspiesza z kazdego biegu, chlodnica sucha, wszystko okej. Zamawiam wszystkie uszczelki do gaznika, jak juz jest czysty, to niech bedzie i porzadnie zrobiony.
Stawiamy auto na winde, stoi na alusach, a ja chce na zime kola z Kupety. Normalnie bym nie mieszal rocznikow, ale niemam zdrowia, na gorze okazuje sie ze podwozie jest we wspanialym stanie, i ze Granada potrzebuje nowych amortyzatorow. Wszystkich... Echhhh...
Za to na kolkach od jedynki z deklami wyglada fantastycznie!
Klapa w tyle pordzewiala, odkleilem jedna naklejke, sodoma i gomora. No dobra, szlifierka, jakies specyfiki, podklad. Nie chce mi sie lakierowania i szpachlowania, to wykleilem naklejkami caly dolny rant. Na razie tak sobie zostanie. Tych co beda krzyczec ze takie kultstajlowe rozwiazanie do takiego Forda to njet, tym powiem ze przy 6 stopniach sie na dworze nie lakieruje, i ze wszystkie naklejki tez sa "vintage".
Mam nadzieje ze za tydzien juz bede sie tym gratem turlal. Zobaczymy.
13.1.2013
Nareszcie jest. Troche przydlugi "tydzien" wyszedl, no ale na druga fale sniegu zdazyla.
16.01.2013
Lista rzeczy do poprawek rosnie, ale i jak by nie miala rosnac, jak auto z podnosnika bez prob zalane do pelna i nagle ma codziennie jezdzic. Poki co wybieram te punkty ktore rzeczywiscie powinny byc poprawione a nie te ktore moge zwalic na pogode. Wczoraj 20cm sniegu, dzis w nocy znowu, tak po progi, ale Granada dzielnie przedziera sie przez bezdroza.
W czwartek po kolei, nowy filtr powietrza, olej, ustawic CO bo wedlug mnie za duzo chce benzyny, a i smierdzi w tyle takim ciezkim dymem, slowem, chodzi za tlusto. I przejrzec przekladnie, mam wrazenie ze sprzeglo, ktore powinno byc nowe, nie dzieli jak sie nalezy. Rano biegi wchodza dosc opornie, a wsteczny w ogole nie chce banglac.
Ale to wszystko niech sobie warsztat zobaczy, mi jest za zimno na takie rzeczy.
19.02.2013
Auto nazad w warsztacie. Niezmienianie biegow to jednak niestety sprzeglo. Mam dobre, inne, ale samo sie nie wymieni. Moglbym jezdzic az sie zepsuje, ale itak musiala byc w warsztacie. Mysle czy zmienic wal, cos mi za duzo warczy przy pewnych predkosciach. Wal mam, sie zobaczy.
Strasznie wkurwiaja mnie opony zimowe, nienawidze zimy, nienawidze zimowek. To juz czwarty set na Granadzie ktorego w zaden sposob nie potrafie wywazyc. i trzeci zestaw felg. Wszystkiego probowalem, wywazanie z kapslami, bez kapsli, na lewej stronie, na samochodzie. Sukinsynstwo dalej nie kreci sie poprawnie. Jak zalozysz letnie opony to jest spokoj. Ale jak tu zalozyc letnie przy -10 i sniegu? No jak? Co ciekawe, jedne oddalem koledze bo mu nie robi czy kola sie telepia, i u niego te same kola kreca sie poprawnie...
Spalanie troche przeraza, mam pare tych gratow, i przyzwyczailem sie do 10 na stowe, nie wiecej, tu bena ucieka niewiadomo dokad.
Olej wymieniony, i musialem odlac 2 litry, bo za duzo nalali w warsztacie. Strasznie mulila. Nie wiem czy cos sie zmienilo bo nie jezdzilem od tego czasu, ale teraz jest wlane ile sie nalezy.
Szlauch od lewego dekla zaworu, ten z wentylem gdzie nikt nie wie do czego to jest, ten zrobilem sobie z kawalka rurki, ale chujowo, bo silikonowy chyba, co chwile pekal w roznych miejscach, ewentualnie i on jest przyczyna spalania? A moze ja po prostu sie dziwie ze auto zre te swoje 13 litrow bo to moje pierwsze 2,8?
Mam problem z hamulcami ktorego nie potrafie ogarnac. Auto hamuje jak sie nalezy, ale moment gdzie hamulce blokuja "skacze". Czasami wystarczy przycisnac pedal hamulca 2 centymetry i auto stoi, a czasem trzeba cisnac o wiele glebiej. Co ciekawe, jak trzymasz przycisniety to jest opor, niema tak ze docisniesz do oporu a po chwili konczy sie cisnienie. Ot, tylko raz jest tu, a raz jest tam. Jak sie Granadzie podoba. Dalej, jak przycisniesz i cisnienie jest w dole, po puszczeniu hamulca, przy nastepnym hamowaniu jest zawsze w gorze...
24.04.13
Mnostwo dupereli ogarniete. Spalanie. Po pierwsze, kiedys otwieralem gaznik i przykrecilem puszke od ssania nie tak jak sie nalezy, dopiero po jakims czasie ktos mi powiedzial ze jestem palant i mam ustawic wedle znaczkow, a potem pojechac do ciepla, i ustawic dokladnie... Po tym spalanie zeszlo do 12. Po drugie auto spalalo po 15-17 litrow u kumpla ktory nia jezdzil po 6 kilometrow na raz. U mnie jezdzi o wiele dalej. Wymieniony olej okazal sie gownem. Dalem to zrobic w warsztacie bo tu przy -20 nie chcialem sie z tym jebac. I zle. Wlali jej 0W30. Co za szmelc. Po 130 kilometrach moglem odkrecic srube spustowa bez oparzenia sie, wyciekalo jak woda. Teraz gruba jest zalana 15W40, temperatura sie uspokoila, obroty tez, nie trzepie, nie telepie. Auto spala w mieszanej jezdzie okolo 10 litrow. 10,3 jak wierzyc Ajfonowi.
Wymiana kol na letnie. Niestety, tylko pogorszylo doslownie wszystko. Widac Debica z 2001 roku, choc nie dziurawa to jednak nie to samo co nowe opony. Firestony zamowione. Uzywane TRXy w drodze, zobaczymy.
Technicznie trzeba sie zajac tylko dwoma rzeczami, ustawic zbieznosc, wymienic swiece na Motorcrafty, NGK to takie gowno, jak mozna taki zasrany szmelc w ogole wkrecac do silnikow z Kolonii?
Jak telepanie i burczenie sie nie poprawi, to trzeba bedzie wymienic wal, jeszcze jeden mam...
02.05.13
Kola zamontowane na nowiutkich oponach. Auto nie burczy, nie telepie. Costam jeszcze czuc w kierownicy, ale to juz moje zboczenie, wiecej nie bede tam poprawial bo jeszcze spieprze, a tak "miekkiej" Granady juz dawno nie mialem. Jedzie jak na masle, a do tego silnik zalany 5W40 chodzi rowniutko, cichutko, i nareszcie tak jak to wszedzie pisza o V6.
Jestem bardzo zadowolony.
11.05.13
Nieprawdopodbnie dlugo szukany spoiler na przod znaleziony, i jeszcze wczoraj w nocy przykrecony. Ciesze sie jak dzieciak, bo udalo mi sie zdobyc nowiutki, prosto z Folii Forda.
Nie telepie. Okazalo sie ze polosie nie byly dokrecone.
Pare rzeczy natury kosmetycznej jeszcze trzeba ogarnac, ale to jak bedzie mi sie bardzo chcialo.
01.07.13
Chdzi dobze, ino halasuje za cicho...
Tymi slowami przystapilem do budowania wlasnego wydechu do Granady. Rura ktora byla pod kombi nalezala sie do sedana, kto ma Granade w kombi wie ze rura powinna byc w tyle wygieta bo spaliny wchodza nazad do auta, zamontowalem przelotowke i wygjeta rure w ksztalcie litery "L", odpalilem i pojechalem do domu. Smrod spalin ustal, ale itak nie dalo sie jezdzic. Po paru minutach bol glowy byl murowany, rura wydwalala z siebie nieprawdopodbny bass. Przechodzilo w zeby, glowe, skore. Masakra. Pojezdzilem tak tydzien bo musialem, w sobote przyspawalem kawalek chromowanej chinskiej koncowki wydechu, podcinalem az byl spokoj.
Uszczelniona stopa gaznika, musialem wszytko na nowo ustawiac, od mieszanki po ssanie, no ale nie kapie i nie cuchnie bena. Spala jak zwykle. Ani duzo ani malo...
Przekrecilem prawa polos, ale niema juz dla niej ratunku, klepie i dudni, nowa czeka na wstawianie...
Ostatnio probowalem czyscic felgi specyfikiem do... Piekarnika... Udalo sie, to i wypucowalem reszte, Granada dostala polerke, wyladniala i odmlodzilo ja to troche. Naturalnie mieszkajac w lesie cieszylem sie czysciutkim autem tylko pare godzin, bo jak ja umyje samochod to zawsze pada nazajutrz i dlatego wypucowane felgi znowu sa uswinione...
Pozatym to nic strasznego sie nie dzieje. Jezdzi, pomaga gdzie moze i gdzie nie moze. Dobre auto.
13.08.2013
Tosmy sie napracowali. Plan byl prosty. Przeprowadzka, musimy remontowac nowy dom, za kazdym razem jak bedziemy jechac to napakujemy Granade i potem zobaczymy na jak dlugo trzeba bedzie zamowic ciezarowke.
Nie trzeba bylo. Calutki nasz dobytek i dwa koty przewalilo toto auto 6 dni, 6 jazd w te i wewte. Minus kanape, regaly i pralke, nie bo nie mozna, tylko dlatego ze przypadkiem mialem busa, i moglem sobie podarowac rozkladanie gratow.
W "nagrode" pojechalem nia do Kolonii na trzy dni "wakacji". W cudzyslowiu dlatego ze juz na drugi dzien moja Pani dowiedziala sie jakie to Ikea ma superowe promocje. Auto zaladowane po brzegi, pol tysiaca Euro zostalo zamienione na jakies stoly, lampy, regaly i cholera wie co jeszcze.
Ale ladne zdjecia dalo :)...
W drodze powrotnej poszla usczelka pod gaznikiem, wolnych obrotow njet. Ponizej 100 niedalo sie jechac. Zamowiona pomoc drogowa tylko rozlozyla rece i stwierdzila ze tak ani kilometra dalej. Zero opcji, napewni nie chialem tam zostac, i tak poczlapalem sie do kolegi 100 km dalej, pol nocy grzebania dalo tyle co nic, i stwierdzilem ze jest pozno i jak dowloke sie do autostrady to jakos moze dojedziemy. Ba, nie tylko 750 km pojechala, ale i dwa dni po powrocie 50km do warsztatu.
Niestety. Gaznik trup. Jakostam jedzie, ale lewa strona silnika nie dostaje dosc paliwa, i trzeba bedzie cos z tym fantem zrobic...
Czy ktos z was ma moze linke gazu do V6, ale nie ta z polksiezycem, a porzadna, normalna, stara na "kulke"?