[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | Zombie |
Samochód: | Ford Model A 1929 |
Status: | aktualnie posiadany (od 2012-04-16) |
Aktualizacja: | 2024-08-16 14:30:11 |
Podstrony
- (Na)Malowanie
- Gaznik, bak, chlodnica, hamulce, srubki gwozdzie, naklejki i inne bzdety
- Habemus papam...
- Drugi sezon z gratem.
- Trzeci sezon z gratem.
- 10 lat...
- Czwarty sezon z gratem.
- Piąty sezon z gratem.
Chcialem. Ubzduralem sobie. Szukalem. Znalazlem.
23.04.12
Auto zaplacone, ale dalej stoi u poprzedniego wlasciciela, bo tu nadal takie bydle ze skrzydlami sobie stoi i czeka na odbior... Dlatego sobie gryzmole...
12.05.12
Jest!
16.05.12
A tak gryzmole...
20.05.12
Zyje! (Krotki i kiepski film)
http://www.youtube.com/watch?v=cke9Jsqnlck&feature=youtube_gdata_player
24.05.12
Koleczka
25.06.12
Nadejszla weukopomna chwiua.
Pierwszy wyjazd na asfalt o wlasnych silach, pierwszy wyjazd Adasia takim oto emerytem za kolkiem, pierwsza przejazdzka takim czyms w ogole... Nawet w takim nie siedzialem poki se nie kupilem. Ale fajnie!
Lista rzeczy do wymiany rosnie. Gaznik, chlodnica, sprzeglo, lampy w tyle, dystrybutor, blablabla...
http://www.youtube.com/watch?v=rKvomaK_kHw&feature=youtube_gdata_player
http://www.youtube.com/watch?v=n0Cond-nNtA&feature=youtube_gdata_player
http://www.youtube.com/watch?v=iAfTT5igxrQ&feature=youtube_gdata_player
http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=mqqyTGHogXA
23.07.12
Holley przykrecony, ale auto nie odpala. Trzeba szukac powodu (Edit z 2024 roku: bo gowno wiedzialem i dzis bym go odpalil na tamtym setupie)...
18.08.2012
Auto przewalone do mojego garazu, tu bedziemy dalej grzebac (Edit z 2024 roku: gowno zrobimy, auto stalo cala zime nie ruszane).
21.03.2016
Jak ten czas leci...
Auto zyje. Przerobione na 12 V, elektryczna pompa paliwowa, inny dystrybutor, gaznik, kable, troche tego i sramtego.
Przez 4 lata zdazyl sie zastac jeden zawor, kompresja 4-0-4-4, ale juz jest znowu 4-4-4-4. Czyli tyle ile mial jak byl nowy.
Uklad chlodzenia niestety, no, suboptymalny. Pompa wody ktora byla na tym silniku mogla byc ta co byla na Titanicu... Zajrzalem w krociec i zrobilo mi sie slabo. Stalaktyty i stalagmity. Terrarium dla pustynnych zwierzatek.
Ale po wyjeciu pompy i zajrzeniu w glowice nie jest az tak tragicznie. Widac auto stalo z poziomem wody siegajacym okolo krocca, i to co bylo pod woda nie zaroslo, a ten kociec se kisl powolutku... Wszystko zdjete, podrapane do golego metalu, odessane odkurzaczem na tyle ile moglem, zalozone nazad, zalane woda i... chodzi sukinsyn. Normalnie pompuje wode...
Naturalnie nie wiem ile tego syfu i grudek siedzi w kanalach wodnych, i raczej nieuniknione jest ze na zime bede musial rozkladac motor na czesci pierwsze (Edit z 2024 roku: a tam rozkladac, nawet nie wymienilem wezy od chlodnicy)... Plan jest taki zeby to zlozyc jako tako, zrobic przeglad i pojechac sie scigac we Wrzesniu na wyspie Rømø gdzie beda wyscigi dla takich gratow na plazy. Mam dosc ogladania tych calych zlotow z boku albo z siedzienia pasazera. A potem niech sie dzieje co chce. Jak wyjme silnik to raczej chcialbym go miec zrobionego na nowke sztuke, a nie tylko zeby Polska nie zginela (Edit z 2024 roku: yhy, nowke sztuke, bedzie zajebiscie)...
31.08.2016
https://www.flickr.com/photos/47504763@N05/29236500802/in/dateposted-public/
05.09.2016
Zrobilem sobie zestaw kabli wysokiego napiecia z nigdy nie otwieraniego zestawu do Taunusa. Plakalem jak otwieralem paczke, ale co zrobic...
12.09.2016
Doejechal nad morze (8 kilometrow) i sie zepsul. Zlozony na tyle do kupy zeby pojechac nazad (8 kilometrow). Na razie odstawiony do stodoly. Zobaczymy co z niego bedzie.
09.04.2017
Pol dnia grzebania zeby naprawic to co pol roku temu sie zepsulo. Piec minut zeby obciac w koncu ten nikomu niepotrzebny zderzak z tylu. Jeszcze ten ogonek, ale to jak bedzie spawany, bo pod spodem na 100% jest dziura na wylot (Edit z 2024 roku: pod ogonkiem nie bylo nic, cud ze sie nie urwal).
Dlugo trwalo zebym sie w koncu przemogl zeby przy nim montowac. Niestety, facet ktory go mial przez cztery lata wiecej spieprzyl niz zrobil, dzis mu oddalem reszte kasy, i zrobilem od nowa sam to za co zaplacilem. Nowa (uzywana) chlodnica, nowy akumulator (trzeci z kolei, bo facet tak dlugo mial grata ze te inne zdazyly sie rozladowac na tyle ze niema co ich ladowac, w koncu wywalilem te obrzydliwe boczki ze srodka, w koncu obciety zderzak z tylu ktory strasznie mi psul wyglad grata.
Nie moge sie doczekac zeby go w koncu umyc porzadnie karcherem i nasmarowac woskiem (Edit z 2024 roku: jeszcze TRZY lata auto bedzie stalo nie ruszane i nie umyte).
Dzis byl pierwszy dzien od kiedy go mam gdzie nie odstawilem go bo sie zepsul.
31.07.18
Kupilem sobie prezent na Boze Narodzenie, glowice z kompresja ktora pewnie zamieni pierscienie w proch podczas pierwszych 2 kilometrach po odpaleniu. Pozatym auto stoi na (narazie) docelowych kapciach, sa kierunkowskazy i pare innych dupereli. Naturalnie nie jezdzi, ani nic.
01.05.20
Projekt Corona!
Ciekawe ze trzeba bylo pandemii zebym w koncu mial czas i ochote wygrzebac tego grata. W ciagu 4 tygodni udalo sie zrobic wiecej niz przez osiem lat…
Stan wyjsciowy:
Nowa dupa:
Spody drzwi, pierwszy raz od roku 1962:
Zwyciezca konkursu "dziura 2020":
Bezie zamalowane, o tak:
Wiecej sztukowania:
Przeglad!
Auto jezdzi, ale sie strasznie meczy, dlatego odkladamy eksperymenty z gaznikami na przyszlosc. Poki co Dziadek dostal odnowiony orginalny setup. Zaplon zostaje, tak samo jak 12V itede. W tym roku bedzie robiona glowica, to powinno starczyc zeby obudzic troche tego emeryta (Edit z 2024 roku: Taa, bedzie robiona. Przez caly sezon tylko naprawialem co sie psulo przy kazdej jezdzie, cztery lata pozniej, i dalej nawet nie zaczalem robic z tego grata hot roda ktorego chcialem, a naprawiam i poprawiam zeby mozna bylo w koncu pojezdzic sobie dalej niz 10 kilometrow)… Musze sie tez przyznac ze tak jak mi kiedys wszystko bylo obojetne, to teraz synek ma 4 lata i bedzie napewno chcial jezdzic z ojcem, i jakos mi sie nie usmiecha zeby jezdzil z pompa paliwowa pomiedzy nogami...
22.05.20
Auto jezdzi!
Znaczy jezdzilo.
Ale od poczatku, pierwsza rzecz ktora zrobilem to pojechalem na nasz radar, zobaczyc ile toto wyciaga, 82km/h jedzie bez wysilku, potem pojechalem do domu wywalic wszystkie smieci i graty z tylnej kanapy, a potem powloczylem sie po wsi tak zeby sie przyzwyczaic do podwojnego wysprzeglania, lipnych hamulcow i dosc debilnej pozycji za kierownica… Znaczy, ujdzie, ale idealnie wolal bym zeby pedaly byly troche glebiej to mozna by z wieksza sila pchac hamulec. Sama jazda jest raczej zwariowana, auto sie trzesie, giba, dygocze, podzczas jazdy na pierwszych dwoch biegach jest taki loskot w srodku ze prawie nie slychac silnika, na trzecim wszystko ucicha i jest calkiem fajnie. Oczywiscie i wtedy capi benzyna i kulkami na mole, ale nie trzepie tak strasznie, musze tez solidnie napompowac opony bo dosc ciezko kreci sie kierownica. Podwojne wysprzeglanie udaje mi sie tylko tak sobie. Trzeba jednak wprawy, specjalnie przy redukcji biegow, w gore to raczej rzadko zapominam, ale w dol trzeba jeszcze pamietac o obrotach i dodawac gazu, i to tyle zeby wszystko sie zgralo, no, nie jest to latwe. Przynajmniej dla mnie. Na razie jazda dziadkiem jest tak samo smieszna jak i straszna. Dziwne uczucie, bo w takim samym stopniu sie go boje jak i ciesze zeby nim pojezdzic.
Pojezdzilem sobie, sam, potem z synkiem, a potem zona chciala, to wszyscy zajelismy miejsca a auto ani mrumru. Nic. Zero.
Przetoczylem na swoje miejsce, i pomyslalem sobie ze to pewnie starter. Niestety nie mialem korby, a tu byl dlugi weekend, to tylko napisalem do majstra czy ma (nie mial) i postanowilem ze poczekam do poniedzialku. Pierwsza klapa zdarzyla sie juz pierwszej nocy, auto cuchlo benzyna, ale nie znalazlem zadnych wyciekow, i dopiero rankiem zauwazylem ze pod autem zrobila sie pokazna kaluza. Okazalo sie ze moj synek grzebal przy wajchach, a to auto ma reczny gaz, i po prostu zostawil go na wpol otwartego, a ze gaznik wisi to wyrzygal sie na ziemie… Druga klapa to rozmowa z kolega, i on zaczal twierdzic ze moze silnik sie zastal, pieron wie jak tam wszystko zaroslo sadza, moze nie dostal dosc oleju? Mam isc na dwor i probowac go przetoczyc na druim biegu. Nic. Nieda sie… Super. 20km pojechal i chce nowy silnik… No zajebiscie…
Ale udalo mi sie zalatwic korbe i przekecic motor. Co sie okazuje, w tych autach kolo zebate startera (rozrusznika? rozrurscznika?) wpada na kolo zamachowe i jak silnik odpali to jest "odrzucane" na swoje miejsce. Czasami toto sie po prostu zacina i silnik sie blokuje…
Postanowilem nie odpalac do poniedzialku, ale wiedzac ze silnik zyje moglem w koncu przystapic do czynnosci o ktorej marzylem przez 8 lat, i umylem toto…
Auto jest tylko w polowie tak pordzewiale jak myslalem, wiekszoc tego wszystkiego co mialem za rdze to byl po prostu brud i syf.
Zaczalem tez smarowanie Owatrolem, roznica jest ogromna…
Wczoraj zona nie dala mi spokoju i zakurblowalem grata i pojechalismy pare razy w te i nazad. Chyba nie laduje, potrzebuje znowu chlodnicy, i pare innych drobnych napraw, ale teraz jest juz blizej niz dalej. Mysle ze lato przejezdzi o wlasnych silach.