[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | przemomyk |
Samochód: | Ford Capri Mk II 2.0 V6 Koeln 1974 "Zemsta lakiernika" |
Status: | aktualnie posiadany |
Aktualizacja: | 2014-09-01 20:01:11 |
Ford Capri mk 2 2.0V6 1974
Klasyczna motoryzacja kręciła mnie od dawna. Benzyna zaczęła płynąć mi we krwi odkąd w wieku 13 lat kupiłem jawkę mustang z 89 roku:). Trochę się przy niej pobawiłem, zacząłem się bawić w mechanikę, później było jeszcze kilka motorków aż do czasu kiedy zdałem prawko i pozbyłem się zabawek żeby kupić samochód. Nie był to żaden klasyk, ale już wtedy marzyłem o Capri. Na początku miał to być substytut mustanga. Później zupełnie się to zmieniło.
Po jakimś czasie znalazłem ogłoszenie o sprzedaży Forda Capri mk2 w Dąbrowie Górniczej. Pod wpływem promili stwierdziłem że nie zaszkodzi pojechać i go zobaczyć. Zadzwoniłem do właściciela, umówiłem się na oględziny, wziąłem dwóch kumpli na małą wycieczkę i po krótkim czasie już stałem przy moim przyszłym autku. Od razu wiedziałem że będzie mój chociaż jego stan nie zachęcał do zakupu. Niekompletny, ze sporymi dziurami, urwanym wydechem i z silnikiem niechętnym do współpracy stał sobie pod chmurką. Krótka wycieczka na stacje po benzynę, trochę zabawy i zagadał. Po małych negocjacjach kupiłem swojego oldforda.
Zdjęcia nie oddają jego stanu, auto parę lat wrastało w ziemię.
Trochę po zakupie silnik wyzionął ducha na dobre. Zacząłem snuć plany od czego zacząć remont, z "pomocą" przyszedł znajomy który stwierdził że ma dla mnie świetny zakład blacharsko-lakierniczy. Właściciel zakładu wydawał się znać na rzecz, obiecywał
że auto będzie jak z fabryki, sam zakład też wydawał się być profesjonalnie przygotowany więc auto pojechało na blacharkę. miało to trwać miesiąc, max dwa. Skończyło się na tym że auto wróciło do mnie po roku. Tego co przeżyłem z "fachowcami" nie życzę nikomu. Zamiast blacharki obciapali wszystko szpachlą. Przy okazji zgubiło się parę części( boczek drzwi, dywan, maskownica zegarów i jeszcze parę pierdół)
Chodził mi po głowie mały projekcik, ale po długich namowach lakiernika zgodziłem się na inną koncepcję malowanie, czego teraz żałuję i z każdym dniem coraz bardziej mam ochotę zmienić kolor.
Auto i tak nadaje się do ponownej blacharki, więc myślę że pojeżdżę nim, rok albo dwa i wtedy zrobię go na porządnie i zmienię kolor na bliższy epoce.
Na szczęście za mechanikę zabrałem się osobiście wraz ze znajomym mechanikiem.
Po rozebraniu silnika byłem przerażony tym co zobaczyłem w środku. Panewki i pierścienie w stanie agonalnym, tak samo jak wał. Na szczęście do auta za drobną dopłatą dostałem sporo części, między innymi silnik 2.0 V6. Szybka rozbiórka, szok ile smoły może być w silniku ( po ściągnięciu pokryw zaworów moim oczom ukazała się smoła i praktycznie nic więcej, dalej to samo), cały dzień mycia i okazało się że silnik jest doskonałą bazą do remontu. Remont trochę potrwał, ale w połowie 2011 roku silnik wylądował z powrotem w aucie.
Wnętrze nie nadawało się na wiele więc kupiłem od Trefla kompletne wnętrze
W międzyczasie zregenerowałem przednie zaciski, chłodnicę i wymieniłem parę części. Nowe przewody hamulcowe czekają na założenie, czekam na przednie reflektory od mk 2. Aktualnie walczę z elektryką. Jak skończę to nareszcie będę mógł zacząć składanie auta i przy dobrych wiatrach do wakacji mój Ford wróci na drogi.
Fordzino w klubie jest już dość długo
Linki do stron poprzednich właścicieli:
http://www.capri.pl/car/592
http://www.capri.pl/club/pudel
Jeszcze co do daty, w prezentacjach poprzednich właścicieli widnieje 1978 rok ale po rozkodowaniu vinu okazało się że jest to 02.1974
07.03.2012
Parę aktualnych fotek
03.05.2012
Pierwsze przymiarki z powrotu do oryginalności :)
21.11.2012
Capri na spacerku do pobliskiego garażu z kanałem
ostatnio zrobione:
-zawieszenie tylne,
-założony wydech
-tylne hamulce,
-przejrzany dyfer,
-zamontowana nowa pompa hamulcowa i używane serwo ( w auci był komplecik z poldka)
-dzisiaj odpowietrzone hamulce, założony wał i przewód paliwowy
do zrobienia została tylko elektryka i składanie wnętrza
20.04.2013
Pogoda w miarę była więc capri odzyskało podstawowe funkcje życiowe. Nareszcie po ponad 3 latach można je odpalać z kluczyka. Na ssaniu pyrka ładnie a później gaśnie :( trzeba powalczyć z gaźnikiem. Niedługo elektryki ciąg dalszy.
24.04.2013
Nadeszła wiekopomna chwila. Po ponad trzech latach moje autko o własnych siłach przejechało 200 metrów :) po czym silnik się zalał i zgasło. Śruby w gaźniku tak się zapiekły że stał się nieregulowalny, na szczęście mam drugi.
18.11.2013
Od ostatniej aktualizacji prace lekko ruszyło do przodu.
Długi czas męczyłem się z odpalanie samochodu. Najpierw gaźnik nie pozwalał na odpowiednią pracę silnika. Wyremontowałem gaźnik. Później padła cewka. Po jej wymianie padły świece. Po wymianie wszystkiego co było trzeba dalej był problem z odpalaniem. W tym miejscu wielkie podziękowania dla Zapka za porady gaźnikowe. Kto by pomyślał że powodem będzie brak filtra powietrza :P
Na teraz auto pali całkiem ładnie, jeździ, skręca, świeci i hamuje. Mechanika skończona, elektryka w 95%. Zostało poskładanie wnętrza.
Żeby nie było tak kolorowo to dzisiaj strzelił wąż idący od nagrzewnicy.
Prace ostatni idą pełną parą, niedługa przegląd
14.08.2014
Capri nawija pierwsze od dłuuuuugiego czasu kilometry.
01.09.2014
Mała awaria, rozrusznik stwierdził że poza autem też jest fajnie. Godzina roboty i jeździ dalej.
Pozdrawiam