[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | popel |
Samochód: | Ford Granada Mk IIa 2.9EFI V6 Koeln ghia 1979 2d " El Grandzia czyli "Slow and Low"" |
Status: | aktualnie posiadany (od 2008-10-03) |
Aktualizacja: | 2015-09-09 20:34:25 |
Czerwiec 2010, samochód po lakierowaniu wylądował w garażu pod ciepłym kocykiem. Okres zimowy został poświęcony na dalsze gromadzenie części, funduszy i poszukiwanie mechanika. Obróciłem go tez na boczek i wieczorami doczyszczałem i przygotowywałem do konserwacji. Ostatecznie wyszło ze samochód trafi w ręce Myszy i tam zabije jego serce. W okolicy Maja Mysza i Mnisiek zajechali odebrać samochód i wszystkie graty jakie zgromadziłem.
W autko zostały ogarnięte prawie wszystkie sprawy: zawias poszedł w piasek, potem konserwacja i wszystko złożone na nowych gumach od Dreda. Przy okacji ściągnięcia zawiasu drobne poprawki i spawarka poszła w ruch. A potem wszystko w dół 40mm na sprężynach i do tego amory od wersji RS. Pełna regeneracja hamulców. Konserwacja - farba okrętowa, chlorokauczuk i baran. Ogarnięta elektryka. Serducho, 2,9 plus n9 a ty wszystko tylko na lpg. Z perspektywy czasu trochę tego żałuje. Wydech od 2.8 plus baran, trochę cięcia i spawania i wszystko pasuje. Niestety nie udało się przez Pucharem. Już nie pamiętam dokładnie kiedy ale jakoś we wrześniu pojechałem odebrać samochód. Była to niespodzianka dla mojej dziewczyny która nie wiedziała ze od kilku miesięcy garaż stoi pusty, a autko się składa do kupy. Przy okazji załapaliśmy się na jakiś lokalny zlot w Płocku. Telefon od Witka "wpadaj, auto gotowe". Po kilku minutach byliśmy na miejscu, moja dziewczyna: "patrz jaka granada, prawie taka jak nasza tylko już gotowa" Przez kilka następnych minut musiałem ja przekonywać ze to nasz samochód. Pierwsza próba powrotu do Bielska o własnych siłach była nie udana, autko zostało jeszcze na kilka tygodni w Płocku a potem już wszystko poszło jak spładka. Nie mam za wiele zdjęć z tej części remontu. Wielkie podziękowania dla chłopaków za całą prace i ceny w zasięgu polskiego studenta. Obecnie samochodzić ma swój ciepły garaż gdzie leżakuje pod kocykiem i czeka na lepsze czasy. Ja przebywam w UK od kilku lat i za każdym razem kiedy jestem w kraju to jeżdżę nim do znudzenia. Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, pali jak mówka, jedyne o czym muszę pamiętać to żeby nie przegapić tankowana:) Od czasu wizyty w Płocku moja dziewczyna nie może zapomnieć o tym pickupie.