[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | Wojtass |
Samochód: | Ford Capri Mk III 2.3 V6 Koeln 1981 |
Status: | sprzedany (w posiadaniu od ? do 2010-12-21) |
Aktualizacja: | 2010-12-21 22:47:46 |
...a zaczęło się jak kiedyś mój ojciec opowiedział mi o pewnym "młotkowym" Capri, które widział gdzieś na Mazurach. Do dzisiaj tego żałuje:) Po tej opowieści, jak go zobaczyłem pierwszy raz to wiedziałem już czym będę jeździł w przyszłości.
Najpierw było oczywiście ślinienie się przed fotkami z netu, gazet (do dziś trzymam Motomagazyn z Caprikiem Oligatora) i rozmyślanie nad kolorem i felgami. Ale Capri jak nie było, tak dalej nie było.
Później zaczęły się przygody z samochodami, najpierw nie do końca swoimi, później już bardziej. Były jakieś tam Fiesty (jedna skończyła jako rajdówka-amator, druga jako kabriolet:) i różne plastiki. W międzyczasie oglądałem też kilka Capri, jednak chcąc uniknąć remontu i kupić jakaś zdrową sztukę żaden nie kwalifikował się do nabycia. Później dałem sobie spokój z poszukiwaniem i tylko biernie interesowałem się tematem Capri. Kiedyś jednak wchodzę sobie w ogłoszenia i jest - ładna trójeczka w nieładnym kolorze. Silnik V6, więc odpowiedni, no i najważniejsze - zdrowa blacha.
Pojechałem (pozdrowienia dla Kuby Wójcickiego i garażowej herbaty:), obejrzałem, podumałem i oczywiście wbrew wszelkiej logice i trzeźwemu myśleniu, kupilem.
Trasę Warszawa - Lublin pokonałem bez problemu, jedynie wskaźniki i chwilowo gaźnik na wolnych obrotach odmawiały posłuszeństwa.
Co do samego auta - przyjechało ze Szwajcarii, w czym pomógł mu Kuba W. Wcześniej posiadało silnik 2.3 turbo i z tego co widzę należało do jakiegoś zachodniego tunera, który na szczęście w swej pracy twórczej skupił się tylko na szczegółach, dość łatwych do "unormowania". Skrzynia, niestety 4-ka na wodzikach. Może wkrótce wskoczy coś innego ale poza zdarzającymi się problemami z wrzuceniem 1-ki nie ma z nią problemów.
Capri aktualnie zimuje sobie w garażu, jazdą po soli póki co nie będę go męczył. Na wiosnę planuję poprawki blachy tu i ówdzie ale mam nadzieję, że obejdzie się tylko na kosmetyce. Ponadto plan nr2 to zmiana lakieru. Capri dostanie albo nowy lakier na całą budę albo tylko na dolną, "miedzianą" część, gdyż niebieska góra jest w bardzo dobrym stanie. Poza tym samochód otrzyma ATS-y, które już czekają na obucie, oldschoolowy filtr K&N-a oraz być może mały tuning zasilania za pomocą zestawu, który kiedyś przywlokłem z UK.
Dalsze losy Capri - wkrótce...
Aktualizacja 13.04.2009
-wiosenne buciki
-nowy alternator
-regeneracja tylnego zderzaka (od czegoś trzeba zacząć tą blachę:)
-naprawa zegarów
-megaczyszczenie wnętrza
Poza tym z dnia na dzień zaczynam odkrywać zalety tego twardego jak kamień zawieszenia, na ciasnych łukach to auto na prawdę jest szybkie...
Aktualizacja 30.04.2009
Capri zostało sprawdzone na próbie sportowej. Poligon doświadczalny - tor Lublin.
Czasy okrążeń nie powalają, jednak po tych kilku rundkach wiem o wiele więcej o samochodzie, a zwłaszcza co mu wolno a czego już nie :) Dzielne auto, jazda w zakrętach to sama przyjemność. Zwłaszcza bokiem :]
Aktualizacja 18.09.2009
Capri sezon letni "przezimowało" w garażu, właściciel wyjechał w poszukiwaniu funduszy :) Przywiózł mu tez kilka prezentów. Po awarii niezawodnej dupowożącej Toyoty, służy mi jako auto do jazdy po bułki do sklepu, przy okazji nadrabiam kilometry "stracone" w sezonie letnim. Sprzęgło już coraz chudsze, skrzynia wpienia mnie coraz bardziej, chyba czas na małe zmiany...
Aktualizacja 9.05.2010
Capri od paru tygodni śmiga już na nowej skrzynce N9 (BTW. Odkryłem ciekawy napis na starej wodzikówce :), piątka przy tym silniku to już powinien być standard. Jest ciągle parę rzeczy do zrobienia, jednak prace ciągle trwają. Szykuje się też przeprowadzka auta do Warszawy (jakieś namiary na miejsce godne dla auta?)
Nowy prezent do auta. Tylko gdzie to upchać...?
Aktualizacja 12-21-2010
Auto sprzedane, pojechało na Śląsk. Mam nadzieję, że będzie mu dobrze u nowego właściciela aczkolwiek mowa o zimówkach i max szerokich felgach jakie da się zmieścić w błotnikach powoduje mieszane uczucia... Obym się mylił.