[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | Chris_13 |
Samochód: | Ford Taunus TC I 2.8i V6 Koeln GXL Coupe 1972 "Dodge" |
Status: | aktualnie posiadany (od 2008-03-29) |
Aktualizacja: | 2008-07-18 00:17:39 |
Marzenia się spełniają, czyli moje TC I Coupe
Wszystko zaczęło sie dawno temu, kiedy to paliwo było jeszcze w znośnych cenach...:) Moim pierwszym własnym samochodem był TC II, później były inne, ale to już nie było to, więc zacząłem szukać Dziobaka o jakim marzyłem. Poszukiwania nie były łatwe, bo i wymagania wysokie. Miał być koniecznie GXL lub GT, Coupe lub 2d, no i optymalnie gdyby był z winylem i fabryczną V-ką. Najlepiej w oryginale lub z niegroźnymi modyfikacjami. Wraz z kolejnymi nieudanymi podejściami do zakupu Dzioba i wraz z upływającym nieubłaganie czasem (3 lata), moja wiara w znalezienie takiego, jakiego chcę wystawiana była na próbę i niestety malała wprost proporcjonalnie do dobrego nastroju:)
Siedząc w pewien piątkowy wieczór przy kompie, jak zwykle odprawiałem rytuał poszukiwań (czyt: capri, taunus, allegro itd.), patrze i oczom nie wierzę... Coupe'72, winyl, V-ka, GXL i do sprzedania !!! Telefon do właściciela, jestem drugi, ktoś dzwonił i rezerwował przede mną, za 3 godziny ma dać odpowiedź. To były najdłuższe 3 godziny w moim życiu:) W sobotę rano wyprawa po Taunusa, pada jak diabli, ale nic to, jedziemy. Po głowie krążą różne myśli, oczywiście wszystkie fordowe. Już prawie jesteśmy, właściciel (świetny człowiek - dzięki za wszystko Tomek, bo wiele tego dobrego było z Twojej strony) już na nas czeka i konwojuje na miejsce.
Serce bije szybciej, za chwilę zobaczę pierwszy raz w życiu Coupe na żywo, prawdopodobnie moje Coupe...
Jest piękny, taki jaka chciałem, już wiem, że będzie mój, na dobra sprawę to nawet nie muszę go już oglądać, bo i tak nic to nie zmieni:) Dalej oględziny, sprawy formalne no i czas w drogę. Pierwsza droga oczywiście na stacje paliw. Tankowanie OK, wrażenia z jazdy niezapomniane, cały czas pada, a może dopompujemy powietrza do kół? Przy wyjeździe ze stanowiska kompresora prędkością parkingową urywa się wahacz...
...jednak trzeba było przyjechać lawetą... Gdzie tu teraz znaleźć lawetę w sobotnie popołudnie, a w dodatku za rozsądną cenę...? I tutaj WIELKIE DZIĘKI dla Tomka i Beddiego za pomoc w znalezieniu transportu, a dla Tadka za dowiezienie mnie do domu, a także za rozładunek przypominający chwilami cyrkowe akrobacje, ale w pełni profesjonalny. Nie miałem pojęcia, że takie rzeczy można zrobić z lawetą :)
W czasie oczekiwania na lawetę, dojechał do nas mój brat (100 km), który gdy dowiedział się, co sie stało, uznał że szkoła może poczekać i jak siedział tak wyszedł z zajęć. Oczywiście Taunus wzbudzał sobą powszechne zainteresowanie każdego, kto go zobaczył w tym przypadkowych dzieci na stacji benzynowej, które okrzyknęły go mianem "Dodge'a" i "namacalnie" obejrzały cały samochód:)
Pojechaliśmy jednym samochodem myśląc, że wrócimy dwoma, a wracaliśmy konwojem 3 + Taunus - Dodge dumnie kołyszący się ponad wszystkimi.
A oto sprawca całego zamieszania:
Teraz już "Dodge" nie kuleje, stoi na swoich wszystkich 4 kołach w suchym garażu i czeka na remont, który jeszcze tego lata się rozpocznie. Póki co trwają przygotowania do niego.
P.S.
Chłopakom już dziękowałem wcześniej, ale chciałbym jeszcze powiedzieć dzięki domownikom, bo dalej mam gdzie mieszkać i Kasi, bo to ona wysłuchała się o Taunusie najwięcej i teraz bez problemu rozpoznaje odpowiednie TC i wie co to Rostyle:)