[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | muarah |
Samochód: | Ford Mustang Sportsroof V8 351C 1970 |
Status: | aktualnie posiadany (od 2005-04-25) |
Aktualizacja: | 2009-12-03 18:25:10 |
Ford Mustang 1970 Sportsroof
Model: Ford Mustang 1970r.
Nadwozie typu Sportsroof, nie mach1 ale wg. numery VIN wyszedł z pakietem sportowym więc praktycznie nie różnił się od wersji mach1.
Silnik V8, pojemność 351C.I. (ok. 5,8l), blok Cleveland - oryginalnie wersja 2V czyli ok. 250KM, wciąż niemal saryjny, po drobnych modyfikacjach pokazał na hamowni ok. 300KM i 400Nm. Cleveland to rzadki motor i uznawany za jeden z najlepszych small blocków Forda! Na takim bazował słynny Mustang Mach1 z 1971r, który tak dzielnie walczył i łamał prawa fizyki w filmie z Jamesem Bondem - Diamonds Are Forever. Oryginalnie wyposażony był w rzadką skrzynię manualną 3 biegowa - ok. 60mil/h na 1 biegu;)) niestety ta maszynka nadawała się już tylko do wymiany.
Szukałem go od dawna, miesiącami przeglądałem eBay i DealsOnWheels. W końcu znalazłem tego zaniedbanego biedaka stojącego pod chmurką na jakimś podwórku niemal w centrum Krakowa! Gdy zobaczyłem ten obrazek serce podeszło mi do gardła, żołądek ścisnął się jak po bezalkoholowym piwie i już wiedziałem, że jestem ugotowany. To był wrak, jednak żył w nim jeszcze duch dawnego bohatera... i co najważniejsze silnik wciąż wydawał groźne pomruki!
Oglądany na dystans wyglądał całkiem nieźle. Wszystko trzymało się dzięki tej substancji, która pojawia się w naszych najgorszych koszmarach - mieszaniny rdzy, szpachli i jakiegoś prastarego błota! Odrzucając głos rozsądku i wszelkie lęki nabyłem ten sprzęt na przełomie kwietnia i maja 2005 roku i od tamtej pory reanimuje, restauruję, lakieruję, składam i wreszcie.. nareszcie testuję i radośnie gumy przypalam!
Po piaskowaniu okazało się, że w zaślepieniu swoim widziałem tylko wierzchołek góry problemów. Do wymiany nadawały się: cała podłoga, maska, błotniki przednie i tylne, drzwi, progi, tylny pas, pokrywa bagażnika, błotniki wewnętrzne razem z kopułami, dokładnie wszystkie podłużnice, tylne wewnętrzne nadkola, zderzaki i wszystkie szyby poza tylną, zbiornik paliwa… pozostał więc tylko dach i parę drobiazgów.
Karoserię restaurowałem dzięki odwadze, cierpliwości i pasji właściciela warsztatu blacharsko lakierniczego CJ Serwis w Raszynie. Silnik i cześć mechaniki w sławnym warsztacie Vette który specjalizuje się w obsłudze i przeróbkach samochodów z USA. Wiele jeszcze innych osób mi pomagało, jak np. firma z Józefowa specjalizująca się w metalizacji próżniowej, bardzo porządni ludzie. U nich odnawiałem chromowane zdobienia na zegarach i innych elementach wnętrza. Tak, deska rozdzielcza i zegary też zostały gruntownie odrestaurowane.
Musze przyznać, że zazwyczaj trafiałem na profesjonalistów, którzy mają fach w ręku i którym można ufać, bez nich mój projekt byłby w poważnych opałach. Niestety wszystko to szło ssstrasznie wolno...
Zmieniłem kolor z białego który wcale nie odpowiadał palecie Forda z tamtych czasów na niebieski metalik dostępny u Forda w roku 1970 pod nazwą Acapulco Blue, vel. Hulla Blue.
Silnik też został rozebrany na śrubki, następnie złożony i pomalowany zgodnie z oryginałem. Silnik nawet poprzednio pracował nieźle i był w dobrym stanie, rozebraliśmy go na wszelki wypadek po czym podziękowałem intuicji bo wyszły na jaw łuszczące się panewki wałka rozrządu i parę innych drobiazgów wymiany.
Przeprowadziłem oczywiście pewne modyfikacje w stosunku do oryginału:
Silnik: gaźnik zmieniony na 4 gardzielowy 600cfm, kolektor dolotowy Weiand Xcelerator, kolektory wydechowe Hooker Competition, wałek Comp Cams - Xtreme Energy, lekkie aluminiowe koło zamachowe, kompletny wydech ze stali nierdzewnej MagnaFlow Performance i wiele drobiazgów. Seryjna pojemność i stopień sprężania. Silnik jak wspomniałem ma teraz 300KM i 400Nm, a co cieszy najbardziej, bardzo szybko się wkręca na obroty i ładnie reaguje na gaz, lekkie koło zamachowe jak na razie świetnie się sprawdza. Mocy jest aż nadto, żeby bez wysiłku palić gumy, nawet przy lekkim wciśnięciu gazu i na zupełnie niskich obrotach. Prawdę mówiąc to ciężko nad tym efektem zapanować, ale nie skarżę się;))
Hamulce tarczowe na 4 kołach, wentylowane tarcze z przodu – z SSBC
Zawieszenie: przód – komplet PST Polygraphite, sprężyny i resory Maier Racing, amorki Billstein. Zawieszenie nieco twardsze od oryginału, lecz zupełnie seryjna, starożytna konstrukcja i standardowa wysokość.
Skrzynia biegów: Borg-Warner T-5, 5 biegowa manualna skrzynia używana przez Forda w nieco nowszych Mustangach (od 1979r).
Wprowadziłem drobne poprawki w układzie kierowniczym, żeby poprawić kierowalność i wyczucie drogi, głównie chodzi o poprawioną przekładnie kierowniczą, mniej luzu i lepsze wyczucie tego co robią koła. Nie jestem „ purystą” ale staram się zachować rozsądek i nie chcę zmienić zasadniczo charakteru auta. Modne przeróbki w stylu Eleonor mnie jakoś nie podniecają, poza tym to jest w końcu zabytek!
Rozważałem jeszcze zmianę gaźnika na nieco większy ale na razie i tak jest dużo zabawy.
Załączone zdjęcia pokazują jak samochód wyglądał po piaskowaniu, w trakcie odbudowy i teraz gdy jest po wszystkim. W międzyczasie dodałem fotki złożonego silnika a w miarę postępu prac zamieszczałem kolejne zdjęcia.
To już chyba ostatni zapis dotyczący projektu gdyż dzieło jest skończone. Wszystkie podzespoły działają, wizualnie też już niewiele jest do dodania poza paroma nalepkami w różnych miejscach które systematycznie uzupełniam.
Na razie to koniec opowieści o fenixsie który z rdzy powstał i stał się znowu wrednym potworem;)) Wszystkim który mi pomagali i doradzali, szukali dla mnie różnych informacji itp.. szczególnie tutaj na forum, bardzo serdecznie dziękuję!