[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | perwol |
Samochód: | Ford Capri Mk Ia brak silnika 1969 "Elenor" |
Status: | wysłany do krainy wiecznych autostrad (w posiadaniu od 2007-02-01 do 2007-05-24) |
Aktualizacja: | 2007-05-22 00:35:18 |
Elenor
Kupiłem ten samochód od tego samego człowieka, od którego mam mojego pierwszego caprika. Ok. 12 lat temu uszkodził sie w nim silnik (nieoryginalny już zresztą), później próbowano go "wyremontować" szpachlem, ale niestety nigdy więcej nie wyjechał na drogi, prawdopodobnie dlatego, że jego miejsce zajął drugi capri...
Przez ten okres, stał częściowo rozebrany bez szyb bocznych i służył dzieciom za plac zabaw. Wydobyłem z niego wiaderko piasku, który zalegając w środku i bagażniku stwarzał dogodne warunki dla rozwoju roślinek. Jak łatwo się domyślić przyczyniło się to do gigantycznej korozji.
Jak go przywiozłem do siebie, obmyłem go z mchu, którym był pokryty niemalże w całości, założyłem boczne szyby i wywaliłem piach i trawę ze środka. Wyglądał znacznie lepiej, ale tylko pozornie. Przy tych czynnościach nieustannie wysypywała się rdza w zastraszających ilościach :/
Spędził u mnie parę miesięcy, przez ten okres borykałem się z myślą, że kiedyś będę musiał ulżyć mu w cierpieniach. W końcu zaczął zawadzać, gdyż rozpocząłem budowę garażu. Jako, że nikt nie chciał go odemnie zabrać, zostałem zmuszony go pociąć...
Przy tej czynności nieustannie wysypywała się rdza, nawet nie wiem skąd ona się brała, nigdy wcześniej nie widziałem tak zgnitego auta...
Resztki nie oryginalnego już progu.
Ekipa destruktorów... po rozebraniu auta zabraliśmy się do cięcia.
Serce się krajało...
Jako, że zastała nas noc, przerwaliśmy prace, do pocięcia został już tylko tył.
Operacja wznowiliśmy tydzień później i oto jej efekt, w takiej postaci jedzie na złom. Wszystko to co może się jeszcze przydać zostaje u mnie.
Tak wygląda podłoga w bagażniku :/
Słupek od środka :]
Rdza zjadła nawet nagrzewnicę.
Auto oprócz fatalnego stanu, posiadało mnóstwo patentów, nie wiem czy ten kto to wszystko nawymyślał robił to umyślnie czy po prostu był tak głupi.
Nigdy go nie zapomnę... tutaj nie ma happy endu :(