[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | LamBerT |
Samochód: | Ford Capri Mk II/III --- Żukspeed 1974 "Sigyn" |
Status: | sprzedany (w posiadaniu od 2006-11-25 do 2011-02-20) |
Aktualizacja: | 2008-01-28 23:05:52 |
Podstrony
Ford Capri Mk II/III 1974 r. - chwilowo bez silnika
Nareszcie !!!
Po tych wszystkich latach spędzonych na rozmyślaniu i marzeniu o Capri wreszcie sie udało!
O kupnie Forda zacząłem znowu poważnie myśleć po przeprowadzce do Katowic, gdzie zacząłem normalnie pracować i normalnie zarabiać. A że popołudniami i wieczorami nie mam tutaj specjalnie nic do roboty, dlaczego nie poświęcić tego czasu Capri?
Dość szybko zgadałem się z Cortinasem i Abo, którzy zachęcali mnie, utwierdzali w przekonaniu, że dobrze robię i (jak sami stwierdzili) chętnie mi we wszystkim pomogą.
No więc zacząłem się rozglądać...
I tak dość szybko znalazłem w komisie w Katowicach całkiem ładną (jak na cenę) "trójeczkę". Prędko skontaktowałem się z Abo, który (wielkie dzięki Przemek) bardzo chętnie pojechał ze mną do komisu i obejrzał samochód. Ciężko było stwierdzić z jakiego rocznika dokładnie jest fura, albowiem z oryginalnej tabliczki nie zostało już nic, więc wyżej widoczny rocznik jest spekulacją (chociaż zapewne bardzo trafną) Abo. Zderzaki od fiata gryzą w oczy, ale cóż zrobić - dopóki nie znajdą się fundusze na oryginalne, te muszą wystarczyć. "Żukowe" spinki na masce niestety póki co są potrzebne, bo zamek maski nie trzyma (nie wiem czy to wina zamka czy samej maski). Poza tym jest troche podrdzewiały tu i ówdzie, ale i tak i tak nastawiam się na remont blacharski, więc nie ma to większej różnicy, byleby nie gniło - a nie gnije (chyba) :D Poza kilkoma pozostałymi, niewielkimi mankamentami typowymi dla Capri w tym wieku nie było jakichś kolosalnych uszczerbków, a że na capri.pl znalazłem ogłoszenie dotyczące sprzedaży dokładnie tego samego auta, zadzwoniłem bezpośrednio do właściciela i umowiłem się na oględziny na kanale. Dzisiaj (25-11-2006) z rana Abo (I znowu przeogromne wyrazy wdzięczności dla niego) i ja podjechaliśmy do komisu ciężarówką żeby przetransportować Caprika na kanał (uprzedni właściciel wzbraniał się przed jazdą bez ważnego przeglądu).
Po oględzinach doszlismy do wniosku, że dno samochodu nie kryje jakichś nie do przyjęcia uchybień w jak to powtarzał właściciel "wykonanej konserwacji", a jedynie rzeczy które i tak prawdopodobnie trzeba by było zrobić... Powstała jedynie teoria, że pod maską może kryć się silnik 2.0 a nie 1.6 jak mówią dokumenty, ale że póki co nie ma jak tego sprawdzić - pozostaję więc przy urzędowym zapisie.
Dość prędko ustaliliśmy końcową cenę, spisaliśmy umowę i w bardzo przyjaznych nastrojach rozstaliśmy się. Choć mam wrażenie, że zrobiłem dobry interes to przez najbliżsych kilka dni będę pukał w niemalowane. Póki co - jeździ i to całkiem zgrabnie. Luzy w układzie kierowniczym trzeba wyregulować (najlepiej od razu wymienić cały magiel), no ale cóż taki urok auta. Chwilowo tylko tyle zdjęć. Z czasem na pewno pojawią się następne...
Pozdrawiam wszystkich użytkowników Capri.pl - Wreszcie jestem z wami :D
--==6.12.2006=--
Okazuje się, że:
- silnik to jednak 1.6 (aczkolwiek Przemek ciagle nie rozumie dlaczego az tak pali gume to 1.6)
- hamulce nie dzialaja prawie w ogole - trzeba kupic nowe
- ktos z poprzednich wlascicieli "tuningowal" predkosciomierz i wskazania sa kompletnie z kosmosu. Jezdze "na czuja" :D
- silnik dogorywa. panewka stuka i cos ogolnie jest nie tak jak byc powinno. wniosek - Czas jak najszybciej kupic V6 2.9 EFI
- zaczep od linki otwierajacej zamek maski jest urwany. wiec zamek mozna wyregulowac na dwa sposoby:
a) tak, ze maska nie bedzie sie domykac
b) tak, ze nie bedzie mozna jej otworzyc bez uzycia kombinerek i majstrowania w kabinie kierowcy.
wybralem opcje "b", bo poki co i tak nie mam po co zagladac pod maske. jak bedzie trzeba to sie pomysli.
To chyba na tyle z najswiezszych wiadomosci... :]
--==11.12.2006==-- [*]
Pamiętna będzie to data. Dziś w nocy na parkingu jakiś pijany czołgista zamierzał zaparkować obok Banana i nie wyszło mu. Efekt - Lewy błotnik do wymiany i najprawdopodobniej stracę przedni pas :(
Zabierać prawa jazdy pijanym czołgistom !!!
--==16.02.2007==--
Postanowiliśmy, że to dziś auto pojedzie do blacharza, gdzie spędzi najbliższe miesiące. Najpierw jednak trzeba było odwiedzić szklarza, w celu wyjęcia przedniej szyby, zeby nie ryzykować jej stratą podczas spawania podszybia. Po drodze do szklarza, auto odmówiło współpracy i trzeba było użyć linki holowniczej (Abo przezornie jechał przede mną). Po skręceniu w złą uliczkę okazało się, że trzeba będzie banana zawrócić ręcznie (uliczka była za wąska). Zaraz potem caprik uznał, że już odpoczął i zapalił. Kita do szklarza... Oczywiście podczas wjeżdżania do szklarza, wujek LamBerT musiał zachaczyć o próg i urwać wydech....
Szyba na całe szczęście wyszła bezproblemowo :D
Następnie tłumik podczepiony na drut i potem już było luzacko.
Jazda przez centrum Chorzowa, bez przedniej szyby, bez pasów, w czapce, rękawiczkach (wiało w pysk jak cholera) i bez tłumika - co owocowało dźwiękiem rasowej wyścigowej ciężarówki. Jazda 40 - 50 km/h (bałem się o tłumik wiszący na drucie) i zdziwienie mijających mnie smerfów :D
Stan na dzień --==01.03.2007==--
Auto stoi u blacharza rozebrane do goła. Goła karoseria na podwoziu. Cała reszta wypruta. A co było radości i śmiechu przy rozbieraniu :D Prawie wszystko zamiast na wkręty mocowane było na śrubę z nakrętką (jak człowiek, który to robił wsadzał klucz w niektóre z miejsc gdzie ja musiałem to nie mam pojęcia) i rzecz jasna tony silikonu i szpachli... Wydech i skrzynia juz przehandlowane. Blacharz robi codziennie pełną i to jak robi... aż się serce raduje kiedy patrzę jak auto powoli wraca do zdrowia...
Błotniki i progi należy wymienić. Zamówiono i oczekujemy na dostawę.
--==21.03.2007==--
Podszybie zrobione, kielichy zrobione, komora praktycznie skonczona tylko jeszcze spasować błotniki i maskę, wyprostowac pas przedni i zrobic komory reflektorów. Tył jest w znacznie lepszej formie, więc doprowadzenie go do stanu w jakim chcę je widzieć nie powinno nastręczać tyle roboty co front... Nowe fotki wkrótce...
--==22.03.2007==--
Po wielu długich nieprzespanych nocach nareszcie auto zyskało nowy przydomek. Wiedziałem, że ma to być coś nieprzeciętnego i niebanalnego... Dla wszystkich którzy nie wiedzą co to pseudo oznacza podaje definicje z wikipedii:
"Sigyn - w mitologii norse (nordyckiej) była żoną boga kłamstw, ognia i śmierci zwanego Loki. Urodziła mu dwóch synów o imionach Narvi i Váli.
Gdy Loki został przykuty do skały za zamordowanie boga o imieniu Baldur (zwanego także Baldrem), Sigyn chroniła go przed jadem węża który miał kapać na twarz nieszczęśnika. Ukochana trzymała mise nad jego głową, lecz gdy misa była pełna i musiała wylać jej zawartość, kropla jadu kapała na Lokiego. Wierzono, że gdy owa kropla jadu padała na Lokiego, powodowała drgawki, które natomiast miały byc powodem trzęsień ziemi. Wedle niektórych źródeł jej imię oznacza "Dawczyni Zwycięstw". NIGDY NIE ZAWIODŁA SWOJEGO MĘŻA. Wytrwała przy nim do samego Ragnarok."
Teraz już chyba wszystko jasne...
--==08.12.2007==--
Ruszyło się... Na horyzoncie piaskowanie całego nadwozia i lakierowanie (czyli coś co przedtem planowałem na wakacje '08) ... Zobaczymy co z tego wyjdzie. Jak tylko będą nowe fotki to wrzucę...