[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | kavaler |
Samochód: | Ford Capri Mk III 2.6 V6 Koeln 1980 |
Status: | sprzedany (w posiadaniu od 1999-06-15 do 2003-05-18) |
Aktualizacja: | 2003-05-17 23:28:03 |
Ford Capri MK III 2.6 V6 1980
Moja przygoda z Capri rozpoczęła się wiosną 1999 roku. Rok wcześniej sprzedałem Garbusa i nie posiadałem żadnego pożeracza kilometrów, więc korzystałem na ogół z usług PKS. Aż tu razu pewnego mój brat wybrał się stopem do domu (studiowaliśmy wtedy w Krakowie). Był to stary Ford Taunus. Mojemu bratu spodobał się ten wóz, więc zagadnął właściciela czy nie słyszał o jakimś Taunuchu do sprzedania. Gość powiedział mu, że dwie wsie od niego stoi Capri i jest chyba do sprzedania. Brat wziął namiar na Caprychę i dwa dni później ruszyliśmy na wyprawę w poszukiwaniu BESTII :-).
Udało się. Był to FORD CAPRI MKIII 1.6 '80. Stał sobie na kołkach bo coś mu most nawalał, więc gość postanowił to poprawić. Niestety brakło sił, energii, a może entuzjazmu i furka na tych kołkach dwa lata stała przykryta warstwą kurzu spod której ciężko było rozpoznać kolor. Jeśli chodzi o blachy to do sera szwajcarskiego trochę mu brakowało ale... :-) nie dużo. Poza tym z opon wyszły druty (nie mam pojęcia jak gość nim jeździł :-)) a FORD CAPRI służył jako mieszkanie dla małych gryzoni zwanych myszami :-). (na szczęście myszki zadowoliły matami wygłuszającymi i elektrykę zostawiły prawie w spokoju :-))
Nadszedł dzień zakupu (byłem u właściciela ze trzy razy - próbowaliśmy odpalić maszynę, uzgodniliśmy cenę 950 PLN). Padał deszcz i już zaczęło się ściemniać kiedy wepchaliśmy mój nowy nabytek na lawetę i ruszyliśmy do domu.
Pod koniec kwietnia Capri dostał most (powrócił wtedy z krainy wiecznych autostrad), został pozbawiony tapicerki i ruszyłem nim wtedy na pierwszą przejażdżkę - do spawacza :-). Przy przekraczaniu 40 km/h ledwie trafiałem w asfalt, więc nie było to najprzyjemniejsze 5 km w moim zyciu :-).
Na wakacjach kupiłem jeszcze jedne zwłoki Capri (tym razem za 300 PLN ) i co się dało przełożyłem do swojej bestyjki. W sierpniu przeszedł przegląd, namalowałem na nim białe pasy (roboty blacharskie przkryłem czerwonym sprayem - efekt widać na zdjęciu :-)) i ruszyłem podziwiać krajobrazy ziemi naszej ojczystej zza kierownicy mojego FORDA (a muszę przyznać, że jest to jedno z najprzyjemniejszych miejsc służących do tego celu :-)).
Na początku września postanowiłem rozbudować swoją radosną twórczość i pomalowałem Caprychę (oczywiście sprayami) we flage rajdową (miała za zadanie przykryć poprzednie zaprawki :-)) - niestety nie uwieczniłem tego na zdjęciach)
Tak sobie jeździliśmy z bratem do marca. Przejechalismy w tym czasie ok. 20 tys. km. praktycznie bez problemów - nie licząc czyszczenia swiec co 500 km, dolewania 1l oleju na tysiąc km :-) i walki z zawieszeniem w koleinach :-)). W marcu Bestyjka powróciła do garażu na rok.
W tym czasie zrobiona została po raz drugi blacharka, dostał nowy lakier (miał to być czarny metalic, a co wyszło widać na zdjęciach :-)), zmieniona głowica (przestał palić olej) zrobione przednie zawieszenie itd. :-).
W marcu tego roku przejechałem nim tysiąc km i zamieniłem się z gościem za silniki. Dostałem silniczek 2.6l V6 :-). Niestety okazało się ze ten silnik też muszę poprawić, więc przy okazji remontu dostał tłoki z 2.8l, spanowane głowice, wygładzone kanały w głowicach i zaworki :-). Teraz będzie właściwy silnik we właściwym miejscu :-) (tym bardziej ,że jak pojechałem po silnik to też ściemniało się i padał deszcz :-))
Cóż trochę trwało zanim mogłem wytestować moje dzieło :-). Od czerwca 2002 roku auto z nowym sercem już V6 łyka kilometry i od czasu do czasu pokazuje na co stać starego Forda :-). Jeszcze jest przy nim trochę do zrobienia, ale przejechałem już ok. 10 tys km i w sumie dość dobrze mi służy :-).
Pierwsze zdjecie przedstawia przypalanie gumki już z V6-tką :-), lipiec 2002r.
Drugie - tak wyglądała moja Caprycha na wakacjach roku pańskiego 1999r, tuż po powrocie z krainy wiecznych autostrad.
Trzecie to Caprycha po lakierowaniu ale jeszcze ze starym serduchem czyli 1.6l OHC R4, stary makijaż, czyli srebrna atrapa, poczatek wiosny rok 2001r.
Czwarte i piate - kwiecień 2003.
Szóste, wnętrze mojej Caprychy - maj 2003.
Kolejne trzy zdjecia zostały zrobione w maju 2003r.
Ostatnie - kwiecień 2003.