[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | Flonder |
Samochód: | Ford Capri Mk II 2.0 R4 Pinto 1976 "Caprik" |
Status: | sprzedany (w posiadaniu od ? do 2007-02-25) |
Aktualizacja: | 2006-08-02 22:34:19 |
Podstrony
Capri Artura i Kasi. Czyli jak wypadek zbliżył mnie do Capri...
Moja fascynacja starszymi autami trwa długo, bardzo długo, odkad pamiętam w sumie.. (coprawda pamięć mam słabą, ale...) początkowo marzenia ograniczałem do Muscle Car`ów, następnie odkrywałem bogactwo europejskiej motoryzacji.
Przechodząc ze skrajności w skrajność, zostałem zaślepiony miłością do Garbusków. Niestety brak odpowiednich środków zmusił mnie do poruszania się autami nowszymi, plaskikowymi, także z duszą, lecz bez polotu i seksapilu..
W momencie, gdy natrafiłem na odpowiedni motywator (dzięki Ci Kasiu! ) moje sny o "prawdziwym" samochodzie stawały się coraz bardziej realne...
Ogłoszenia na forach zacząłem przeglądać z coraz większą dawką rozsądku, a z coraz mniejszą pustych westchnień...
Wtedy znalazłem Jego... piękny 1303S, czarny, nienaganna blacharka, wszystkie detale (faltdach!), brak silnika i innych "pierdółek", ale za bardzo okazyjną cenę, stał w jakiejś szopie na mazurach... Decyzja podjęta, bierzemy świnkę skarbonkę, młotek i kupujemy Garba, podzespoły mechaniczne już zarezerwowane.. dziś jedziemy, kupujemy, zaciągamy w odpowiednie miejsce, za tydzień wieziemy silnik.. itp. itd.
Niestety 10 min. drogi od domu, w samym centrum warszawy, specjalnie dla nas wysłano kierowcę ciężarówki, który nie potrafił odróżnić światła zielonego od czerwonego... skutek: samochód do kasacji, nici z wyjazdu po Garba, trochę potłuczeń...
ALE... przecież jestem niepoprawnym optymistą, ufającym opatrzności...
uznałem w/w przykre zdarzenie za znak.. a może Ktoś gdzieś nie chciał mnie oglądać zza szyby Chrabąszcza?!
W ten sposób uśmiechnięty wróciłem do domu, włączyłem komputer, zacząłem przeglądać ogłoszenia na nowo, tym razem pod zakładkami "FORD", mówiąc szczerze bardziej rozglądałem się za dzobakiem coupe niż za Capri... no i znalazłem jednego, niedaleko Warszawy zresztą... szybko za telefon, krótka rozmowa, umawiamy się na kolejny dzień (jako, że jest wieczór)...
Kolejny dzień... ranek..słoneczny ;) ... jestem umówiony na 10... dzwonie przed 9... i co? Niestety już sprzedany... ehhh
Kolejne ALE... nie poddałem się, przez tydzień ochłonąłem, po czym poszukiwania wznowiłem... ale koncentrując sie na innym modelu... Capri... znowu kilka ogłoszeń, telefonów, maili...
Po kilku dniach zdecydowałem się... jadę pod białystok po Capri, cena wysoka, stan średni (wg. właściciela bdb.), ale co tam, raz się żyje, chociaż pozwiedzam okolicę...
W kolejny weekend wsiedliśmy do pociągu, wytelepało nas, wysiedliśmy i wtedy zobaczyłem Jego ;) mimo wad blacharskich, nieoryginalnego wykończenia, 4 różnokolorowych felg :p prezentował się nawet, nawet.. co ja piszę, ślicznie ;)
No ale jednak cena była zaporowa, przystąpiliśmy do negocjacji i zakupiliśmy auto...
I oto spełniło się kolejne marzenie, o stylowym aucie, które przenosi nas w czasie...