[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | spandi |
Samochód: | Ford Capri Mk III 2.0 V6 Koeln s 1974 "caprysia" |
Status: | aktualnie posiadany |
Aktualizacja: | 2003-11-23 10:29:21 |
Mója mała kruszynka
Jakieś trzy lata temu wybrałem się z moim staruszkiem do jego starych znajomych
pod Zgorzelec. Patrze a na podwórku za domem stoi jakaś stara sportowa bryka, od razu poleciałem ja sobie pooglądać. Tu trochę przyrdzewiała tam trochę przyrdzewiała, Ponoć amerykańska wersja bo kwadratowe lampy i parę pierdół(niezłego mi gość kita wstrzelił). No i zakochałem się, już wiedziałem że furka dla mnie to Ford Capri. Gość(właściciel) obiecał mojemu starszemu że kiedyś go może sprzeda . W grudniu zeszłego roku stało się miałem trochę kasy na boczku więc wysłałem tatuśka żeby pojechał prowadzić negocjacje, Miałem zamiar go odrestaurować bo spodziewałem się po trzech latach Ze będzie dużo bardziej zgnity( pamiętając że stał na dworze). Kiedy po niego pojechałem wiedziałem że go kupię obojętnie w jakim będzie stanie.Byle tylko dojechał o własnych siłach. Właściciel przygotowywał mi go do przejazdu 320km,
Jak go zobaczyłem serce mi zamarło, był pordzewiały, ale dokładnie tak samo jak trzy lata temu! Bo ponoć po naszej wizycie stał już w stodole. Wczasie przejazdu do domu doznałem pierwszych wrażeń prowadzenia capri, samochód rwał się do jazdy. Zawieszenie jak wnowej furce, nic nie buja. Na światłach w opolu
zakręciłem rozrusznikiem przy zapalonym śilniku(bo myślałem że mi zgasł, a on tak cicho chodził)
Niestety blacharka jednak nadawała się do remontu kapitalnego, poniewarz przy poprzednim lakierowaniu w użyciu była pianka montażowa, szmaty oraz tony szpachli i żywicy epoksydowej.
Na dzień dzisiejszy jest już w podkładzie i czeka na swój nowy lakier,
02.06.2003
Niwstety Lakiernicy dali dupy!!!!!!! Na całej furce po 2 tyg wyszły rysy pod bazą, poprostu siadł lakier.
No ale teraz już wiem że co warsztat to warsztat a nie robota na fuchę.
Lepiej zapłacić więcej i mieć gwarancję niż malować drugi raz.