[ rozmiar zdjęć: duże | małe | domyślne ]
Właściciel: | cygan |
Samochód: | Ford Capri Mk III 2.9EFI V6 Koeln 1986 "Kaprycha :)" |
Status: | sprzedany (w posiadaniu od ? do 2009-08-18) |
Aktualizacja: | 2009-08-26 00:06:09 |
Podstrony
Marzenie się spełnilo!!!!
Marzenie moje z ostatnich lat w końcu się urzeczywistniło!! Dziękuję Inga...
Maćku, auto jest w dobrych rękach.
Hmmmm... No to na początek chciałbym się przywitać ze wszystkimi klubowiczami, cieszę się, że i ja w końcu mogę zaistnieć na tej stronie!!
Jak większość pewnie poznaje, jestem właścicielem auta znanego wśród klubowiczów.
Autko zostało zakupione 13 lutego roku pańskiego 2005 pod hipermarketem w Jankach, pod Warszawą. Sprzedający przyjechał aż z Gdyni, kupujący natomiast z Łodzi. Po "krótkich" oględzinach, ktore trwały z półtorej godziny, i jeździe próbnej w/w uścisnęli sobie dłonie dobijając targu.:)W ten oto sposób stałem się szczęśliwym właścicielem pięknego, czarnego Forda Capri a na dodatek 2.9!:)
A jak to się wszystko zaczęło?? Hmmmm.... kilka ładnych lat temu, moze 3 moze 4, siedząc w kafejce internetowej i buszując po stronach natrafiłem na opis w którym mówiono iż w Europie jeździ odpowiednik amerykańskiego Forda Mustanga - czyli właśnie FC. Wpisując nazwe wyświetlił się link do strony z autem, na punkcie którego zachorowałem, był to przepiękny niebieski Ford z chromowanymi wydechami po bokach (chyba wszyscy wiedzą o jakie Capri chodzi. Ale idąc po nitce do kłębka znalazłem się na www.capri.pl! I to był początek mojego końca. Po obejrzeniu wszystkich aut, w szczególności tych czarnych z chromowanymi felgami:), inne auta przestały się dla mnie liczyć. ZAKOCHAŁEM SIĘ!!!
I tak, z początku moja miłość była tylko platoniczna, wzdychałem na zmiane raz do niebieskiego raz do czarnego Caprika zerkającego na mnie z pulpitu. Lecz z czasem pożądanie stawało sie nie do opanowania!!!W zeszłym roku zacząłem jeździć i oglądać pierwsze sztuki... to była porażka! A to papiery prawie, że od tira, a to opis sprzedajacego w 0% zgadzał się ze stanem faktycznym. Na jakiś czas dałem sobie spokój aż... pojawiła się ONA!! Piękna, czarna Caprycha do sprzedania... za... i tu ból. Cena dla mnie przynajmniej... zaporowa. Popadłem w depresję, nie jadłem, nie spałem, przestałem chodzić do pracy, podupadłem na zdrowiu... :) Moim lekarstwem okazała się...zmiana ceny. Poczułem, że znów zaczynam żyć. Pierwszy mail, po nim kolejne i kolejne, ustalanie drobiazgów, grad pytań. Aż w końcu nadszedł ten dzień. Wyprawa do Warszawy, pierwsze spojrzenie i... już wiedziałem! Caprycha była moja!!! Moje wielkie marzenie w końcu stało sie prawdą.
Boże jak ona jeździ!!!
Po przyjeździe do Łodzi zaczęły się niestety małe problemy. Jadąc pierwszego dnia do pracy... nie dane mi było do niej niestety dojechać. Skrzyzowanie, światła, luz, ręczny i... holowanie do warsztatu (nie pierwsze zresztą). W przeciągu 2 tygodni było w sumie holowane jeszcze 2 razy. Ale od tamtego czasu, odpukać, wszystko gra i buczy tak jak powinno.
To co do tej pory zostało w nim zrobione to:
*wymiana akumulatora
*wymiana sterownika
*naprawa rozrusznika
*wymiana krzyżaka
i jeszcze innych pare spraw których w tym momencie nie pamiętam.
Jednakże naprawy nadszarpnęły mój budżet domowy "odrobinę".
Dodatkowe naprawy:
*zrobienie wału ( Tu podziekowania dla Krzyśka)
*wymiana przednich amortyzatorów wraz ze zprężynami
*uszczelnienie skrzyni biegów
*wymiana klocków hamulcowych
*regulacja instalacji gazowej ( tu ponownie podziekowania dla pana K!!)
*zrobienie przednich świateł (i jeszcze raz.... dzieki:))
To co trzeba zrobić to:
*za jakiś czas wymienić most, na chwilę obecną po zalaniu specjalnym środkiem wyciszył się
*trochę prac blacharskich i lakierniczych
*wymiana chłodnicy
W planach natomiast:
*duże chromowane felgi aluminiowe
*dopieszczenie wnętrza
*zamontowanie car-audio
*wymiana i przyciemnienie szyb
*podświetlenie wnętrza i podwozia ???
*zrobienie porządku pod maską
*dodanie jeszcze paru "koników"
*i to co mi jeszcze przyjdzie z czasem do głowy.
Mam nadzieję, że autko pozostanie w mych rękach do końca i że mając lat 60 nadal będę sie cieszył z jazdy!!!
Pozdrowienia dla wszystkich posiadaczy FC.
Mając lat 60 Kaprychą jeździć już raczej nie będę... autko sprzedane... masakra...
Może kiedyś...
Pozdrowienia dla nowego włściciela, niech Kaprycha się dobrze sprawuje...