Ford Capri reprezentuje sobą to wszystko, co ze współczesnych samochodów zostało przez inżynierów skutecznie wyeliminowane. Ma swój własny charakter i styl - coś, czego zupełnie brak nowym modelom samochodów, rozróżnialnych jedynie po firmowych oznaczeniach. Masz kłopot z odnalezieniem swojego samochodu na parkingu ? Wciskasz przycisk na pilocie i patrzysz który samochód zareagował ? Wygląd samochodu ma oczywiście kolosalne znaczenie, ale to nie wszystko. Własny charakter oznacza coś zupełnie niewymiernego, ale wyczuwalnego dla właściciela - coś, co skutecznie eliminuje myśli o wymianie samochodu na nowszy, szybszy, większy czy wygodniejszy. Ford Capri zupełnie nie podlega klasyfikacjom i porównaniom polegającym na obliczaniu ilości gwiazdek na podstawie przemnożenia pojemności bagażnika przez ilość poduszek powietrznych i podzieleniu przez zużycie paliwa. To się zupełnie nie liczy - i jeśli tak nie uważasz - to nie jest samochód dla Ciebie. Dla przykładu, Mini Morris z konsekwencją godną lepszej sprawy regularnie zajmuje ostatnie miejsca w rankingach bezawaryjności, ale fakt ten dla właścicieli ma znikome znaczenie. W pierwszej kolejności mają znaczenie zupełnie inne czynniki - z których jednym z ważniejszych jest zauroczenie.
Z reguły interesujące samochody tworzone są dla specyficznej klienteli, ceniącej sobie
indywidualność. Jest to zawsze nisza rynkowa, ginąca w masowym popycie na
wyroby standardowe, projektowane z myślą zaspokojenia braku indywidualności
przeciętnego Kowalskiego. Ze względu na niewielki procent rynku klientów na
samochody "interesujące", ceny w tym segmencie są z reguły wysokie.
Jest to dodatkowy czynnik, który utrudnia potencjalnemu chętnemu kupno.
Dostrzeżono to w latach 60-tych w Stanach Zjednoczonych, gdzie powstał projekt
Mustanga - samochodu typu coupe, o lekko sportowym charakterze, a jednocześnie
posiadającego wiele cech standardowej salonki, pozwalających na jego dosyć
wygodne codzienne użytkowanie. Oczywiście dostępne były samochody o bardziej
jednoznacznym charakterze, ale klientela na nie rekrutowała się głównie z
wysoce zamożnych sfer, które mogły sobie pozwolić na kupno drogiego samochodu
przeznaczonego przykładowo na wypad w dwie osoby na pole golfowe, z
trudem mieszcząc do bagażnika torbę ze stosownym sprzętem golfowym. Sukces
Mustanga polegał właśnie na udostępnieniu mniej zamożnemu klientowi
ciekawego samochodu, oferując do niego olbrzymią gamę opcji i dodatków,
pozwalających na daleko idące dostosowanie go do wymagań klienta, i wszystko
za dosyć rozsądne pieniądze. Powodzenie samochodu przerosło najśmielsze
oczekiwania - milion egzemplarzy sprzedano w niecałe dwa lata, ustanawiając
rekord sprzedaży niepobity przez ponad 20 następnych lat.
Podobny manewr Ford postanowił zastosować na rynku europejskim, na którego
potrzeby powstał nowy model samochodu - Capri. Samochód miał być
odpowiednikiem Mustanga na europejski rynek - stąd podobny pomysł na
stworzenie samochodu o sportowym charakterze, ale z wieloma cechami samochodu
praktycznego. W celu minimalizacji kosztów nie wprowadzono do nowego projektu
żadnych nowatorskich rozwiązań technicznych, bazując go głównie na
sprawdzonych podzespołach produkowanych dotychczas na potrzeby innych modeli. W
momencie premiery, w styczniu 1969 roku, podobnie jak w przypadku Mustanga,
zaoferowano bardzo szeroką gamę dodatków, opcji, różnego rodzaju wyposażenia,
i przede wszystkim silników. W Wielkiej Brytanii, zaoferowano klientom 26
podstawowych modeli, udostępniając największy jak dotychczas wybór opcji,
promując jednocześnie samochód hasłem: "Samochód, jaki zawsze sobie
obiecywałeś". Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, samochód odniósł
natychmiastowy sukces. Dosyć szybko zajął ponad 3% rynku, dwukrotnie więcej
niż przewidywano. Ćwierć miliona egzemplarzy sprzedano w niecały rok, w ciągu
czterech lat sprzedano milion. W późniejszych latach sprzedaż wyraźnie zaczęła
słabnąć, osiągając w sumie prawie 2 miliony samochodów przez 17 lat
istnienia na rynku. Jest to wynik dwukrotnie lepszy, niż konkurencyjny w tamtym
czasie Opel Manta.
Na czym polega urok Forda Capri ? Pierwszym, podstawowym magnesem jest fantastyczna linia nadwozia. Piękny kształt mało komu pozwala na beznamiętne szybkie odwrócenie wzroku. Estetyka nadwozia jest ponadczasowa - łączy charakter starych samochodów ze współczesną opływowością i zaokrągleniami, skutecznie opierając się różnym przejściowym modom. Samochód jest niski, ma dłuuugi przód, wspaniałą maskę, i bardzo charakterystyczne boczne okna. Niewiele jest samochodów, które wyglądają dobrze z każdego kąta. Ford Capri wygląda doskonale z każdego miejsca, z jakiego się na niego spojrzy. Kształt samochodu i położenie przednich foteli sprawiają, że siedzi się wyraźnie za połową długości samochodu. I właśnie sposób prowadzenia samochodu jest drugim czynnikiem, który daje wielką satysfakcję kierowcy.
Jak się jeździ Fordem Capri ? Jednym słowem - wspaniale. Coś zupełnie odmiennego od przeciętnego współczesnego samochodu. Mówiąc eufemistycznie, samochód w swoim zachowaniu na drodze nie wstydzi się swoich korzeni z lat 60-tych. Mniej oględnie - stara konstrukcja ma swoje poważne wady, ale przy odpowiednim nastawieniu kierowcy, może on czerpać z tego wielką frajdę, co trudno osiągnąć przy przednim napędzie. Podstawowym źródłem radości jest "wesoły tył". Polega to na połączeniu tylnego napędu ze sztywnym tylnym mostem, zamocowanym do nadwozia dwoma podłużnymi resorami piórowymi. "Wesołość" tyłu wzrasta wraz z mocą silnika i stopniem śliskości nawierzchni. Rajdowy start z mokrej lub sypkiej nawierzchni wiąże się z nieuchronną koniecznością "stawiania" samochodu. Nie jest również trudno zerwać przyczepność na suchej nawierzchni, lub na zakrętach, szczególnie przy tylnym moście bez LSD. Jest w tym małym szaleństwie pewna systematyka - samochód zapewnia doskonałe sprzężenie zwrotne, i już po krótkim czasie kierowca bezbłędnie wyczuwa zachowanie samochodu, z łatwością panując nad jazdą, co razem zapewnia niewyczerpane pokłady radości. Można oczywiście jeździć nie przekraczając (przynajmniej celowo) bariery uślizgu, ale tracimy w ten sposób część przyjemności. Niestety zatłoczone drogi, miasto, szczególnie w deszczu czy śniegu stwarzają pewne niebezpieczeństwo dla nieuważnego kierowcy, każdego zaś zmuszając do sporej koncentracji. Capri rozwija skrzydła dopiero na bardziej otwartej przestrzeni. Istnieją oczywiście pewne rozwiązania techniczne polegające na precyzyjniejszej lokalizacji tylnej osi w stosunku do karoserii, które zmniejszają skalę opisanego zjawiska, i czerpaną radość.
Słabą stroną modeli z większymi silnikami są hamulce, które oczywiście
sobie radzą, ale na granicy normy. Paniczne zatrzymanie samochodu to jest coś,
co trzeba opanować - podział siły hamowania ma zbyt duży udział położony
na przód, tak że przy słabej skuteczności przednich hamulców, nawet jak
dojdzie do ich zablokowania, to tył hamuje bardzo słabo.
Wsiadanie i wysiadanie ze względu na niskie położenie foteli nie
należy do najwygodniejszych, szczególnie w przypadku foteli kubełkowych.
Panie w krótkich spódnicach mają mały dylemat, czy zaprezentować to i owo, czy też pruderyjnie kombinować jak tu wystawić obie nogi
naraz. Dostęp do tylnych foteli polega z kolei na przeciśnięciu się za złożonym przednim fotelem, uważając jednocześnie na
to, aby się nie zaplątać w pasy bezpieczeństwa. Dla
co wrażliwszych mogą być przytłaczająco klaustrofobiczne, a już zupełnie
dla wszystkich - po prostu niewygodne. Dwie dorosłe osoby się mieszczą, ale
trzy to już muszą być dla siebie wyjątkowo przyjazne. Tylne fotele mają po prostu zastosowanie
awaryjne - jak wcześniej wspomniałem, są wyrazem zapewnienia praktyczności
samochodu, ale raczej na lokalne przejazdy.
Zupełnie odmiennie wygląda sprawa przednich foteli. Jak już wspomniałem,
wsiadanie jest odrobinę niewygodne, szczególnie dla przyzwyczajonych do wyższych
samochodów, ale już po zajęciu miejsca - rewelacja, szczególnie w fotelach
Recaro. Już ponad 20 lat temu doskonale znana była sztuka robienia wygodnych
foteli, i zastanawia fakt, dlaczego nadal w nowych samochodach często można
spotkać niezbyt wygodne fotele. Jak już wspomniałem, w Capri siedzi się
nisko. Do tego trzeba się przyzwyczaić, szczególnie w połączeniu z pozycją
za kierownicą. Na nogi jest dużo miejsca, z reguły do pedałów sięga się
na zupełnie wyprostowanych nogach. Punkt siedzenia i widzenia jest trochę inny
niż w typowym samochodzie - nisko za kierownicą, a z przodu naprawdę długa
maska, do tego jeszcze wybrzuszona, co powoduje że jej końca zupełnie nie
widać, a odległość do krawężnika - wyłącznie na wyczucie. Kierownica
jest dokładnie tam, gdzie powinna być - niezbyt wysoko, jak w niektórych
samochodach z niskim punktem siedzenia. Sposób siedzenia i kierowania Capri
jest po prostu częścią wielkiego deseru.
Układ deski rozdzielczej ponownie nie pozwala pomyśleć że siedzimy w
nowoczesnym, współczesnym samochodzie. Tylko w najprostszych wersjach zestaw
zegarów był zubożony, na kompletny zestaw składa się 6 oddzielnych okrągłych
wskaźników, z których część jest niestety przysłonięta kołem
kierownicy.
Oferta silników do Capri była naprawdę duża, począwszy od 1300 do 3100
ccm. Silnik w Capri, szczególnie większy, słychać wyraźnie i nie trzeba patrzeć na obrotomierz, żeby
wiedzieć czy chodzi. Szczególnie interesujący odgłos mają silniki V6.
Najmniejsze silniki nie miały predyspozycji do skutecznego napędzenia
Capri, ich miejsce jest raczej w kosiarkach do trawy. Oferta taka była jednak
skierowana do klientów nad wszystko przedkładających ekonomiczną jazdę, ale
o ekonomice jazdy w Capri nieco później. Pozostałe silniki o pojemności poniżej 2 litrów
też są zbyt słabe, dopiero dwulitrowy silnik nie stawia oporu. Większe
oczywiście coraz lepiej, a montowany w ostatnich latach produkcji silnik 2.8 z
wtryskiem paliwa dla wielu jest najbardziej pożądanym silnikiem.
W kategorii zwanej z angielska "driveability" - Capri dostaje 100 punktów. Nierzadko można się natknąć na porównania z Porsche 911, między innymi pod określeniem "Porsche dla fryzjera". Jest to oczywiście różnica klasy, ale Capri zapewnia kierowcy podobną perwersyjną przyjemność z jazdy, przy czym za pieniądze będące w zasięgu rzeczonego fryzjera.
Na koniec o kosztach. Niestety są spore, ze względu na wiek samochodu. Prawdę mówiąc,
tylko nieliczni z nas zbadali dno tej skarbonki. O części
zamienne coraz trudniej, a samochód wymaga ciągłej troskliwej opieki. Na
serwisach trudno polegać, gdyż z reguły im się nie chce szukać części, a
coraz częściej nie wiedzą co to za samochód. Klucze o rozmiarze calowym to
ewenement w naszych warsztatach, a sporo takich można znaleźć w Capri.
Na szczęście Capri ma bardzo prostą, konwencjonalną konstrukcję mechaniczną,
i znakomitą większość prac przy nim można wykonać samodzielnie, co jest
zwykle nawet wskazane, ze względu na niezbędną rzetelność.
Samochody są dosyć paliwożerne, szczególnie silniki V6. Nie jest to
drastyczny problem, gdyż przy dobrze wyregulowanym silniku można utrzymać zużycie
paliwa w granicach przyzwoitości, ale biorąc pod uwagę całokształt
eksploatacji, razem z serwisem mechanicznym, można powiedzieć że ekonomika
eksploatacji i Capri to dwa przeciwległe bieguny.
Plusem jest to, że samochód można kupić tanio, gdyż nie zyskał on jeszcze
statusu klasyka. Co prawda wersje Mk I
już są powoli tak traktowane, ale najmłodsze modele Mk
III mają dopiero kilkanaście lat. Ceny wszystkich modeli się w pewnym
sensie ustabilizowały, i nie obserwuje się zbyt dużej relacji cena-wiek,
tylko raczej cena-stan, niezależnie od rocznika. To względnie dobry znak, że
samochód nie traci już z wiekiem na wartości.
Szacuje się, że na 10 wyprodukowanych Capri obecnie pozostał już tylko 1. To nadal spora liczba, i postarajmy się, aby świat nie zapomniał o tym wspaniałym samochodzie.