Z założenia miało to być skromne spotkanie kilku fordomaniaków połączone ze zwiedzaniem atrakcji turystycznych Torunia i okolic. Już w fazie planowania przerodziło się w objazdową wycieczkę edukacyjną połączoną z imprezą edukacyjną.
Udało się załatwić zwiedzanie niezwiedzalnego radioteleskopu w podtoruńskich Piwnicach
wycieczkę na zamek Anny Wazówny w Golubiu-Dobrzyniu
i wyjście do Planetarium.
W trakcie zlotu pojawiło się więcej atrakcji, o czym w dalszej części.
[RoT]
"Do ośrodka przybyłem około godziny 17, żeby zlustrować przygotowane dla nas domki. Ku wielkiej uciesze w domku nr 2 zastałem cztery duże stoły z ogródków piwnych i komplet krzeseł. To wyposażenie przydało się w piątek i w sobotę wieczorem :) W domku nr 2 odbywa się chyba większość imprez, o czym świadczy jego stan.
Ma na przykład ciekawe klamki, które nie służą zamykaniu drzwi, a jedynie wypadają z hukiem na kafelki przy każdej próbie ich otwarcia, lub zamknięcia. Dzięki temu w największym nawet hałasie wiadomo, kiedy ktoś chce opuścić niespodziewanie "przyjęcie" lub się na nie dostać :)
Około godziny 19 wybrałem się po Karola do miejscowości Ciechocin. Karol miał przyjechać tam drogą asfaltową, wybrał jednak skrót przez pola, ale dotarł :) W Ciechocinie, po krótkim oczekiwaniu dołączyli do nas Segal z Coke i Capiyśna z Gościem. Około 20 zlądowaliśmy w ośrodku. Po drodze mieliśmy małą przerwę techniczną na przykręcanie tłumika w samochodzie Coke'a:) W międzyczasie starałem się telefonicznie sprowadzić na "dobrą drogę" Hoovera, który błądził gdzieś po Polsce :) Udało się to około godziny 21 i wyruszyłem po nich do wspomnianej wyżej miejscowości. Jak tylko wyjechałem to zadzwonił Trójkąt, który prowadził wycieczkę z Warszawy i okolic, że też nie może trafić mimo prostej drogi do Nowogrodu, opisanej szczegółowo na forum :)
http://www.capri.pl/services/forum-thread.php?id=404f87e177adf#4054b1fe37408
W trakcie przygotowań do imprezy Gościu wpadł na pomysł, że przydało by się trochę drzewa do kominka, ponieważ nikt nie przywiózł go ze sobą i nie będzie na czym piec kiełbasek. Wsiedliśmy więc w caprika i pojechaliśmy do rolnika, u którego zawsze leży ogrom drzewa przed domem. Po długich nawoływaniach przez bramę, za którą szalał wściekły pies udało się wyciągnąć faceta z domu. Zgodził się na użyczenie drzewa. Jak ładowaliśmy je do samochodu nadjechał Szajba z małżonką i Niedźwiedź ze swoją połówką, którym drogę do ośrodka wskazał pijany tubylec napotkany po drodze. Wykorzystaliśmy skwapliwie dodatkowe ręce i przestrzeń bagażową capri Szajby oaz kadetta Niedźwiedzia do zabrania większej ilości materiału opałowego.
Około godziny 22 zebrała się większość uczestników dotarła na miejsce i po rozlokowaniu się w domkach rozpoczęliśmy imprezę integracyjną
która dla niektórych skończyła się około 5 nad ranem.
Tak minął nam pierwszy dzień zlotu.
W sobotę o godzinie 11 mieliśmy umówionego przewodnika w zamku golubskim. Bardziej wytrwali imprezowicze mieli kłopoty z wstawaniem,
co skutkowało tym, że Coke naciągał obluzowany pasek klinowy jeszcze śpiąc. Dotarliśmy jednak na miejsce o czasie. Zwiedzanie zamku zaczęliśmy od zakupu biletów. Pani w kasie nie chciała jednak uwierzyć, że Kejpi i Łada są studentami
więc musieli zakupić bilety zwykłe :) Generalnie zamek nie oferuje za dużo atrakcji, ponieważ jest w ciągłej renowacji i odbudowie. 10 zeta to chyba przesada za możliwość zobaczenia 5 pomieszczeń i ogromnych rozmiarów obrazu kasztelana zamku pana Kwiatkowskiego :)
Obrazu tego nie można jednak nabyć za środki pieniężne, w przeciwieństwie do większości wystawionych w gablotach przedmiotów.
Większe zainteresowanie wzbudzały w nas chyba nasze własne gabloty stojące na parkingu.
Dowiedzieliśmy się jednak, że zamek jest pomalowany Graffiti :) Ale nie współczesnym, a jakimś historycznym, co jest ponoć jakimś unikatem. Po zwiedzeniu pomieszczeń zamkowych na krótką chwilę wdrapaliśmy się na punkt widokowy.
Nie zabawiliśmy tam jednak długo, ponieważ zacinający deszcz i huraganowy wiatr nie przypadł nam zbytnio do gustu.
Zapakowaliśmy się więc w auta i udaliśmy się do Torunia. Po drodze zatrzymaliśmy się przy Obi, gdzie zgarnęliśmy Czołgową i Czołga. Na parkingu nawiązała się też rozmowa z właścicielem syrenki 104
któremu kolumna caprików przypomniała, że pod Toruniem jest do nabycia taka bestia na części. następny przystanek zrobiliśmy na Shellu w celu nakarmienia co poniektórych pojazdów. Ponieważ część ekipy zagapiła się i została na stacji trzeba było poczekać na nich kilometr dalej. Kejpi ustawił w tym celu swojego transita na wylocie bocznej ulicy, w której się zatrzymaliśmy. Transit Kejpiego
podczas całego zlotu był punktem orientacyjnym dla samochodów jadących w kolumnie. Wieczorem przydawały się jego halogeny umieszczone na dachu. Jak znikały z pola widzenia to wiedziałem, że muszę się zatrzymać, bo część kolumny została gdzieś na światłach :) Podobnie postępowali uczestnicy poruszający się za Kejpim. Wystarczyło obserwować transola jadącego w środku stawki i wiadomo było, w którym kierunku porusza się jej czoło :)
W Toruniu zatrzymaliśmy się na parkingu strzeżonym i poszliśmy do Planetarium, gdzie Trójkąt wyczaił, że w sobotę będzie fajski pokaz o 14. Po seansie udaliśmy się na obiadek. Znalezienie miejsc dla całej ekipy graniczyło z cudem i musieliśmy się rozejść po mieście przyjmując za punkt orientacyjny pomnik Kopernika. Łada wypatrzyła nam obiadek za 8 zeta. Było smacznie i okazało się, że lokal jest całkiem pusty, w przeciwieństwie do pizzeri Stara Browarna, gdzie udaliśmy się wcześniej :) Po obiadku udaliśmy się na parking, gdzie dołączyli do nas Eva i Dziobek i chyba ktoś jeszcze :) Udaliśmy się do Piwnic na oglądanie radioteleskopu, gdzie o 17 byliśmy umówieni z panem profesorem.
Na parkingu zostały za to Czołgi, którzy czekali na trubadurów z Bydgoszczy i dzięki temu ominęła ich wycieczka po obserwatorium astronomicznym. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od podejścia do 600 tonowej czaszy większej anteny.
Pogoda była zajebista: deszcz lał, wiatr wyrywał drzewa, ale nikomu to nie przeszkadzało. Uwagi miał tylko Jabol, który nie nadążał kuśtykać za 70 letnim profesorem :) Pan profesor w świetny sposób opisywał nam działanie radioteleskopu, historię jego powstania i szczegóły budowy. Następnie przeszliśmy do sterowni, gdzie przez szybę podziwialiśmy urządzenia służące do monitorowania pracy anten i obróbki danych. W holu wisiały dwa zegary, które mierzą nie tylko czas rzeczywisty, ale także gwiazdowy i astronomiczny. Poustawialiśmy zegarki :) Po objaśnieniu nam pracy części radiowej obserwatorium, której teoretycznie nie udostępnia się zwiedzającym :) udaliśmy się obejrzeć największy w Polsce teleskop optyczny, który znajduje się w pięknym parku. Tam pan profesor pokazał nam i objaśnił szczegóły dotyczące teleskopów optycznych.
Mieliśmy też możliwość spojrzenia.... do teleskopu :)
Nie było w nim nic ciekawego,
ale każdy wdrapywał się na drabinę, żeby zajrzeć do środka :) Po szczegółowym "zbadaniu" budowy owego urządzenia udaliśmy się do kolejnego budynku, żeby podziwiać historyczny teleskop
który mamy wypożyczony na 99 lat z USA. Tym teleskopem nie prowadzi się już obserwacji, ale jest ciekawostką turystyczną ze względu na jego wkład w poznanie wszechświata. Kiedy mijała kolejna godzina zwiedzania, a na parkingu marzli Czołgi z ekipą bydgoską i Maciasek ze swoją połową, który dotarł właśnie z Gdańska,
Karol wdał się z panem profesorem w dyskusję o UFO ludkach :) Ponieważ sposób prowadzenia prezentacji oraz wszystko o czym mówił pan profesor było naprawdę bardzo ciekawe większość nie miała o to pretensji. Co poniektórzy zeszli jednak na dół usiąść i dać odpocząć nogom. Reszta została jednak na górze i ze szczękami opadającymi z zaciekawienia na podłogę słuchała dalej. Po ponad dwóch godzinach z żalem rozstaliśmy się z panem profesorem, poszliśmy na parking przywitać się z nowoprzybyłymi. Kto nie był niech żałuje, bo chyba ma czego. Ponieważ było ciemno uznałem, że warto zobaczyć przed powrotem do Nowogordu panoramę Torunia. Po krótkiej naradzie z Trójkątem uznaliśmy, że będzie to dobry pomysł i gromadnie udaliśmy się z powrotem do Torunia. Po drodze dołączyła do nas żółta manta, która nie wiadomo skąd się wzięła :) Po przybyciu do punktu widokowego wzbudziliśmy trochę strachu w ludziach z mercedesa, którzy już tam byli i pili sobie spokojnie piwko :) Po zrobieniu fotek i obejrzeniu podświetlonych murów miasta
udaliśmy się w drogę powrotną robiąc po drodze przystanek w Carrefourze. Żeby nie nudziło mi się przez te 50 km i żebym nie czuł się taki samotny Gościu użyczył mi na drogę swojej partnerki, za co bardzo mu dziękuję. Po przybyciu na miejsce reszta ludzi była trochę zdziwiona, bo myśleli, że zamieniliśmy się samochodami :)
Wieczorną imprezkę uprzyjemniał nam zespół Mislead ściągnięty przez Czołga. ten sam, przez który musiał odpuścić sobie zwiedzanie radioteleskopu.
Na pierwszy ogień poszło "Whisky" Dżemu. Po dwóch następnych piosenkach zmęczony zwiedzaniem Szajba zaproponował, czy nie mogliby zagrać czegoś z repertuaru... Dżemu, co wzbudziło ogólną wesołość :)
Panowie z Misleadu jednak dość szybko odpadli :)
Były również prywatne zawody w piciu wódki z gwinta :)
które skończyły się dość szybko zwarzeniem zawodnika :)
Za gitarę chwycili natomiast Jabol i Szajba, którzy śpiewali nam "do kotleta" piosenki z Domowego Przedszkola i dobranocek :) Jak i poprzedniego wieczora poszliśmy spać około piątej nad ranem.
Odwiedzili nas też panowie z golubsko-dobrzyńskiego klubu motocyklowego, którzy imprezowali w domku obok..
Ponieważ znów nie można było dobudzić Coke'a próbowaliśmy zrobić z niego Marzanne. Coke poprzedniego wieczora przyniósł nawet ze sobą do domku linkę holowniczą, żeby było go łatwiej wyciągnąć przez taras do jeziora, ale niestety na przeszkodzie stanął stół :)
Jak już się wszyscy obudzili poszliśmy na mały spacer w celu zrobienia kilku zdjęć nad jeziorem i zaczerpnięcia świeżego powietrza.
Około 12 zebraliśmy się na parkingu przed ośrodkiem w celu zrobienia zdjęć uczestniczących aut. Niestety nie wszystkich, bo część musiała wcześniej jechać do domków.
i grupowe zdjecie załogi :)
mieliśmy też świetny przykład japońskiego turysty ;)
Ponieważ nie pozwiedzaliśmy w sobotę Torunia Trójkąt zaproponował, że jeszcze raz wybierzemy się tam na wycieczkę.
Po drodze zatrzymaliśmy się na Shellu w aby zatankować Power Gaz po 1,47. Jabol skorzystał z postoju w zupełnie innym celu idącym w parze z dziwną bladością jego twarzy :) Potem zatrzymaliśmy się drugi raz, bo Coke znów zgubił tłumik. Po dotarciu na starówkę szybka fotka z Kopernikiem
a potem zakupy pierników, a ponieważ zgłodnieliśmy stwierdziliśmy, że przydałby się obiadek. Dziś miejsc było więcej. Znów jednak podzieliliśmy się na grupy, bo Karol zapałał miłością do naleśników. Jedna grupa poszła więc do Manekina, a druga udała się na najlepszą na świecie pizzę do Browarnej. Po konsumpcji udaliśmy się na spacer po Toruniu.
Zaczęliśmy od Krzywej Wieży, ponieważ Dagna chciała koniecznie sprawdzić stan swojej cnoty :) Legenda mówi bowiem, że kto stanie pod ścianą i nie odpadnie od niej jest czysty jak łza :)
podejście pierwsze.. Do ściany próbuje przykleić się Karolina [tu dyskwalifikacja bo Gościu pomagał z za rogu :)) ], Goha i ...Coke
Pomimo pomocy Gościa, Karolina odpadła.. Widać legenda jest silniejsza :))
Pdejście drugie.. Segal
Skutki Widać
Testom przeszkadzał "trochę" wiatr, który łamał drzewa i zrzucał dachówki z domów na starówce.
Z tego powodu Coke starcił głowe ;)
Spacer zakończyliśmy na zdjęciach pod pizzerią Capri.
Potem było dłuuuuugie pożegnanie na parkingu i wręczenie mi "łapówki" :)
za popełnienie całej tej historii.
Opinie co do jakości spotu pozostawiam uczestnikom. Dziękujemy gorąco wszystkim za wszystko. Za przybycie, za pomoc w organizacji, bo w sumie to wszyscy byliśmy organizatorami i tworzyliśmy to spotkanie, za atmosferę, za całonocne rozmowy o szczegółach technicznych szpilek do kół, za dawkę humoru, za miłe i serdeczne podejście do innowacyjnej formy zlotu itd. itp. Pojawiły się ciche pytania odnoście możliwości corocznej kontynuacji Pierwszego Dnia Wiosny w Toruniu. Czas pokaże czy edukacyjno-imprezowa forma zlotu się przyjmie. Miejsc do zwiedzania w okolicach Torunia jest sporo... "
Na koniec lista obecności... nie konicznie w kolejności :)
Segal + Coke
Gosia + Trójkąt
Karolina + Gościu
Agnieszka + Maciasek
Łada + Kejpi
Aga + Szpak
3,14-ter [pi-ter]
RoT
Dagna + Jabol
Eve + Dziobek
Czolgowa + Czołg
Agnieszka + Szajba
Monika + Niedzwiedz
Karol
Trol
Zydar
Bartas + Laska ;)
Emilka + Hoover
[jeśli kogoś pominęliśmy to proszę o sprostowanie :)]
po drodze pojawiło się też kilka innych osób.. ale chyba nie spodobała im się formuła spotkania i ulotnili się szybciej niż pokazali..
Zdjęcia: Goha i Trójkąt, Coke i Segal, Dziobek i Eve, Jabol i Dagna, Czołg + Czołgowa
Wszystkie zdjęcia są dostępne na FTP capri.pl
ftp://ftp.capri.pl/pub/capri/club/torun-2004/
Text: RoT, Trójkąt
Ortografia: Segal ;)