Ford Capri Mk III 2300 V6
Otóż moja historia z Capri zaczęła się około 5 lat temu. Najpierw mój brat kupił sobie capri mk III srebrne było piękne ale tylko przez chwile i jeździło również chwile po 3 tygodniach od kupienia poszła skrzynia elektryka wydech i hamulce. Potem stało w niełasce pod domem dwa lata i marniało. Żal mi było tego auta ale brat nie chciał mi go odstąpić. Aż nadeszła chwila kiedy capri było na sprzedaż i wtedy zebrałem się z większym zamiarem aby go odkupić. Kosztowało mnie 3600 zł. Przez cały siepień 2000 składałem go do całości wymiana skrzyni i elementów uszkodzonych oraz regulacje. Tak do maja 2001 jeździłem nim bardzo sporadycznie bo był na benzyne i nie było mnie stać ale po przeróbce na gaz dopiero się zaczęło. Pierwszy zlot na jakim byłem to Kazimierz 2001 u Redcara później już na wszystkie jeździłem które mogłem. Moje srebrne capri było nie do zniszczenia ciągle było katowane przeze mnie na każdym zlocie i nic mu nie dolegało poważnego czasem się cos urwało ale szybki servis i znowu jeździ. Po wakacjach 2001 myślałem o zakupie drugiego i zaczęło się wielkie szukanie. Dowiedziałem się od kolegi ze stoi takie capri pomarańczowe na Powiślu w Warszawie i jest do oddania w dobre ręce. To od razu się zaiteresowalem. Jak je ujrzałem to trochę się załamałem bez przednich kół, piast i hamulcy brak nie odpalane z 5 lat zarośnięte mchem i brudem ale co tam ja w nim widziałem super materiał wyjściowy na samochód. Zdjęcia poniżej to już po umyciu i polerce podwójnej. Miałem je kompletnie skończyć i założyć silnik mocniejszy niż 2.3 ale niestety po Wielkanocy 2002 pech chciał ze moja srebrna strzała uległa zniszczeniu ja nie potrafiłem jej zniszczyć i rozwalić to niestety pani w polonezie czerwonym się udało. Auto się skrzywiło z przodu o jakieś 5 stopni chodnica w trapez silnik cały na szczęście koło od strony pasażera pochylenie 45 stopni ale to nic nadal jeździło ale nie było już sensu go reanimować. A polonez oj kasacja totalna brak całego przodu. I byłem w kropce co tu robić wiec szybko postanowiłem złożyć pomarańczowe capri trwało to 7 dni po 12 godzin dziennie złożyłem cale tak jak je wcześniej rozebrałem 2 miesiące bo musiałem czymś jeździć. Złożyłem i jeżdżę nim teraz jest extra. We wrześniu jeden pan w mercedesie zawyżył mi normę wypadków w tym capri. Nigdy nie miało nawet stłuczki a on mi urwał lusterko i wgniótł trochę przedni błotnik ale nie ma jak stare dobre wykonanie, mercedes stracił tez lusterko listwy i miał po całej długości rysy na lakierze ja plastmalem usunąłem wszystkie zarysowania na zdjeciach jest już po wypadku. Teraz zamierzam już odstawić moje capri i zacząć robić całkowicie. Mam do jeżdżenia escorta z 81 roku 3 drzwiowego i on teraz będzie mnie woził. No to tyle mojej historii.
--
Chuder